-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński10
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant30
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant2
Cytaty z tagiem "chesterton" [50]
[ + Dodaj cytat]Zawsze byłem stronnikiem polskiej idei, nawet wtedy, gdy moje sympatie opierały się wyłącznie na instynkcie (…) Moja instynktowna sympatia do Polski zrodziła się pod wpływem ciągłych oskarżeń miotanych przeciwko niej; i – rzec mogę – wyrobiłem sobie sąd o Polsce na podstawie jej nieprzyjaciół. Doszedłem mianowicie do niezawodnego wniosku, że nieprzyjaciele Polski są prawie zawsze nieprzyjaciółmi wielkoduszności i męstwa. Ilekroć zdarzało mi się spotkać osobnika o niewolniczej duszy, uprawiającego lichwę i kult terroru, grzęznącego przy tym w bagnie materialistycznej polityki, tylekroć odkrywałem w tym osobniku, obok powyższych właściwości, namiętną nienawiść do Polski. Nauczyłem się oceniać ją na podstawie tych nienawistnych sądów – i metoda okazała się niezawodną.
... myślę, że ludzie współcześni mają jakieś wypaczone poglądy na życie. Zdają się spodziewać czegoś, czego natura im nigdy nie obiecywała, a potem starają się zniszczyć to wszystko, co im dała naprawdę.
W naturze ludzkiej leży wieczna pogoń za rzeczami znikającymi, które najbardziej cenimy wówczas, gdy okazują zdecydowany zamiar zniknięcia.
..., dziwactwa wydają się dziwne tylko ludziom normalnym. Dziwactwa nie są dziwne dla dziwaków. Dlatego też normalni ludzie bawią się znacznie lepiej od dziwaków, którzy zawsze narzekają na monotonię życia.
Kiedy socjologowie twierdzą, że każdy powinien dostosować się do nowoczesnych trendów, zapominają, że nowoczesne trendy tworzone są w najlepszym razie przez ludzi, którzy nie mają ochoty dostosowywać się do czegokolwiek - a w najgorszym razie - właśnie przez miliony zastraszonych stworzeń, usilnie dostosowujących się do trendu, którego nie ma. I tak też w coraz większym stopniu wygląda obecna sytuacja. Każdy wypowiada się z respektem o opinii publicznej, mając na myśli opinię publiczną minus jego własną opinię. Każdy wycofuje się z własnego zdania pod mylnym wrażeniem, że inny człowiek wnosi do ogólnej puli takie zdanie, jakie podobno mają wszyscy. Każdy ulega rezygnując z własnych pomysłów w imię atmosfery społecznej, która przecież sama w sobie jest formą uległości. Zaś nad całym tym bezdusznym ujednoliceniem rozpościera się nowa, męcząca i trywialna prasa, niezdolna do inwencji, niezdolna do śmiałości, zdolna jedynie do służalstwa, tym bardziej godnego pogardy, że nie jest to nawet służalstwo wobec silnych. Cóż, taki właśnie kres czeka wszystkich, którzy zaczynają do marzeń o potędze i podbojach. Główna cecha "nowego dziennikarstwa" polega na tym, że to po prostu złe dziennikarstwo. To najbardziej niedbała, bezbarwna i wyprana z indywidualności działalność jaką prowadzi się w naszych czasach.
Na początku dwudziestego stulecia tylu się namnożyło mądrych ludzi, że nie było gdzie szpilki wetknąć. Byli tak pospolici, że człowiek głupi stał się rzadkim wyjątkiem, toteż gdy takiego wyszukano, tłumy szły za nim na ulicy, chroniono go jak bezcenny skarb i powierzano mu jakieś wysokie stanowisko rządowe.
Cóż to za farsa ten cały współczesny liberalizm. Wolność słowa oznacza w naszej cywilizacji współczesnej, że musimy mówić tylko o mało ważnych rzeczach. Nie wolno nam mówić o religii, bo to nie jest liberalne; nie wolno nam mówić o chlebie i serze, bo to jest mówienie o sprawach przyziemnych; nie wolno mówić o śmierci, bo to przygnębia; nie wolno mówić o narodzinach, bo to niedelikatne. Tak dłużej być nie może. Coś musi przerwać tę dziwną obojętność, ten dziwny drzemiący egoizm, to dziwne osamotnienie milionów jednostek w tłumie. Coś musi to przerwać. Dlaczegóż nie mielibyśmy tego dokonać, pan i ja?
- Och, królowie, królowie! - zawołał Wayne z pogardą. - Jacyż wy jesteście ludzcy, słabi i pełni względów! Prowadzicie wojny dla zaokrąglenia granicy albo dla zdobycia bogactw jakiegoś odległego wybrzeża, rozlewacie krew z powodu cła na koronki, albo dlatego, że jakiemuś admirałowi nie oddano salutu. Ale gdy chodzi o rzeczy, które decydują, czy życie jest godne czy nędzne, jacyż jesteście wówczas humanitarni! A ja powiadam i wiem dobrze, co mówię, że jedynymi potrzebnymi wojnami były wojny religijne. Nie było humanitarnych wojen oprócz wojen religijnych. Ci ludzie przynajmniej bili się za coś, co choć mieniło się być ludzkim szczęściem i cnotą. Rycerz biorący udział w krucjacie był przynajmniej przekonany, że islam gubi każdą duszę ludzką, którą zawładnie, czy będzie to dusza króla czy żebraka.
Stara i mądra bajka o Jasiu, który zabił olbrzyma, to po prostu metafora ludzkich dziejów; gdybyśmy ją dobrze zrozumieli, nie potrzebowalibyśmy Biblii ani historii. Ale zwłaszcza we współczesnym świecie mało kto ją rozumie. Świat współczesny, tak jak pan Wells, stoi po stronie olbrzymów; to najbezpieczniejsze miejsce, i dlatego najnędzniejsze i najbardziej prozaiczne. Świat współczesny wielbi swoich małych Cezarków i dużo mówi o tym, że trzeba być silnym i odważnym, nie pojmując, że tkwi w tym niezmienny paradoks. Silni nie mogą być odważni. Tylko słabi mogą być odważni; i tylko odważnym, można zaufać, że okażą się silni w potrzebie, w czasach, gdy wszystko się chwieje. Olbrzym może wyłącznie w jeden sposób przygotować się do starcia z jakimś nieuniknionym Jasiem: mianowicie, stale walcząc z olbrzymami dziesięć razy większymi od siebie; czyli przestając być olbrzymem i zmieniając się w Jasia. [...] Być w najsłabszym obozie, to być w najtwardszej szkole.
[...] przyjście świętego Franciszka na świat było jakby narodzeniem się w jakimś ciemnym domu dziecka zdejmującego zeń klątwę; dziecka, które rośnie nieświadome tragedii i triumfuje nad nią dzięki swej niewinności. Dziecko takie powinno być nie tylko niewinne, ale i nieświadome. Cały sens tej historii polega na tym, żeby mogło ono rwać zieloną trawę nie wiedząc, iż rośnie na grobie zamordowanego człowieka, albo piąć się na jabłoń, nie wiedząc, że była ona szubienicą samobójcy. Taka była amnestia i pojednanie, jaką świeżość ducha franciszkańskiego przyniosła całemu światu.