cytaty z książki "Wyspa"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Sens słów nie jest tylko tym, co one same w sobie znaczą, lecz jest również tym terenem, który oświetlają. Człowiek idzie w ciemności, świeci się tylko kilka słów.
...kiedy się czegoś bała, zwykła mówić bezczelnie: ja jestem tylko kobietą... To tak, jakby ktoś powiedział: jestem tylko Niagarą.
W oczach pań, które trzymały stronę przegranej koleżanki, nie ma kobiety piękniejszej od niej, szlachetniejszej, ofiarniejszej, wrażliwszej, weselszej i godniejszej miłości, i nie ma takiego argumentu, który by upoważniał mężczyznę do zamiany.
Długie milczenie było teraz jedynym naturalnym narzędziem komunikacji, jedyną możliwą formą dialogu.
Czlowiek nawet nie zauważy, kiedy zaczną go smażyć na wolnym ogniu... Ty, ten wolny ogień... Zawsze, po przebudzeniu i gdy zasypiam, także we śnie, zawsze... Ten dławiący dym, ten swąd przypalanego mięsa... To bardzo boli... Powiedz, dlaczego nikt o tym nie mówi?... Nikt, nigdy, w końcu wszyscy się wycofują... Wygląda na to, że nie można... Widzisz, ja też musiałem wspiąć się na tę górę, aby wreszcie być sam na sam z Tobą i ośmielić się pytać.
Człowiek jest pilny i wierzący, szuka principium, szuka zasady... a zamiast tego znajduje części składowe z mięsa, które przeważnie są dostępne za pieniądze, kto płaci więcej, otrzymuje lepszą jakość...
Bezustannie obchodziła święto ciała. Drobnymi, systematycznie powtarzanymi rytuałami umiała pogawędzić z ręką i nogą, przyjaźnie głaskała piersi, a nagości nie uważała za szaty godowe, jakie zakochani wkładają tylko na świąteczne godziny.
Chwaliły serdeczność jego wybranki, urodę, i tylko w zdaniach podrzędnych napomykały, jaka szkoda, że ma „już trzydzieści lat” (…), za nienaganny uznały chód rywalki, która „choć sylwetkę ma już nieco zaokrągloną”, wciąż jest jeszcze bardzo powabna, zgodziły się również, że „właściwie dość dobrze się ubiera”.
Eliza była szczodra w miłości i bezinteresowna, jakby było jej obojętne, ile z siebie roztrwoni. (…) Nie uznawała żadnych godzin wyznaczonych na miłość, życie było jedyną odpowiednią porą na miłosną idyllę, która od czasu do czasu, ze względu na przeszkody zewnętrzne, trzeba było na krótko przerwać.
Goście z iście dziejową rezygnacją przyjmują do wiadomości, że poniżej pewnej ceny nie można wymagać luksusu wybrednej samotności i choćby chwilowej izolacji.
Nie miałem tam nic więcej do zrobienia” – zeznał z „cynicznym okrucieństwem” – zresztą wszystko wydarzyło się szybciej, niż można sobie wyobrazić.
Lecz jego sędziowie nigdy nie zrozumieli i nie uwierzyli, że on w ciągu tych kilku godzin wcale nie chciał „uciec”, że nie miał poczucia winy, ni wtedy, ni później, raczej przenikało go uczucie zadowolenia i ulgi, jak kogoś, kto pomyślnie zakończył trudne przedsięwzięcie.
Nikczemnym, wyzbytym wszelkich ludzkich uczuć przestępcą jest ten – powiedział sędzia śledczy - kto po tym, co się stało, najspokojniej w świecie wraca do pokoju po strój kąpielowy i udaje się na pływalnię, jakby czymś naturalnym było „w takiej chwili” pójść na pływalnię i w ogóle między ludzi.
Zwracał się teraz ku radości życia, ku owemu odrętwiającemu, przyjemnemu uczuciu spokoju, zadowolenia i pojednania, które nie ustawało ani na chwilę od czasu, gdy przekroczył próg pokoju numer czterdzieści dwa.
Poza tym, to jest naprawdę sprawa prywatna. Nie mogą wtykać nosa do każdej alkowianej sprawy. Mój Boże, przecież to sprawa między mężczyzną a kobietą.
Czymże innym jest to kąsanie, chwytanie w garście, duszenie, to rozpaczliwe dobijanie się pięściami, zębami, paznokciami, do zamkniętych drzwi, to wściekłe rycie w obcym ciele, czymże innym jest dla kogoś patrzącego z boku, jeśli nie wielką sceną gniewu, karcenia i obrachunku.
Pochylił się nad ciałem morskiego zwierzęcia i nie przejmując się zachętami sprzedawcy, długo wpatrywał się w otwarte, szklane oczy mątwy, które, nawet martwe, odbijały blask nieba i twarz Askenasiego. "Jakie to miłe z jej strony- myślał niemal z rozczuleniem - że zatrzymuje na chwilę moją twarz w tym martwym, maleńkim lusterku... to naprawdę jest miłe z jej strony". Poczuł, że już nigdy nie będzie samotny, odkąd nawet martwe mątwy dają mu znak, gdy się nad nimi pochyla, rośliny wzywają go swoimi zapachami, ma tutaj liczne znajomości, łączą go z tym światem więzy pokrewieństwa.
Jej zdumiewająco smukłe nogi brały kolejne stopnie z taką lekkością, z jaką poskładany z łamliwych członów owad potrafi się wspinać po karbach i bruzdach stromego konara.
Nigdy nie udało mu się spędzić lata gdzie indziej niż w miejscach nudnych, solidnych i pozbawionych znaczenia.
Dwa ciała zgodnie parły na siebie, jak dwa ciała doskonale wyćwiczonych gimnastyków, którzy znają zawczasu każdy ruch partnera i każde drgnienie jego nerwów i bez wahania śpieszą sobie na pomoc.
Albowiem umowa jest taka, że żonaty mężczyzna spotyka się z tancerką dyskretnie dwa razy w tygodniu od czwartej do szóstej po południu, a po współżyciu daje jej pieniądze, możliwie niewielkie.
Ubierała się stosownie do swego wewnętrznego klimatu: czasem przez kilka dni chodziła po pokoju z zamkniętymi okiennicami, w futrze, dygocąc z zimna, jakby brnęła przez szalejącą śnieżycę; choć na zewnątrz panował ciepły, słoneczny wrzesień; ale i zimy nie przyjmowała do wiadomości, w grudniu ubrana w kostium kąpielowy opalała się, siedząc przy kominku.
Cielesną namiętność starzejącego się, przeżywającego kryzys, mężczyzny do młodej kobiety, ów niewątpliwie ciężki wypadek, jaki nieraz już zdarzył się w historii ludzkości jednostkom równie wybitnym jak Askenasi, otocznie osądzało z nadzwyczajną surowością.