cytaty z książki "Podtrzymywanie światła"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
-Jak by pan zdefiniował psychozę?
Napisał to ołówkiem na kartce papieru: "Psychoza: brak kontaktu z rzeczywistością." Od tego czasu staram się dowiedzieć, czym jest rzeczywistość, żeby móc nawiązać z nią kontakt.
Swego czasu byłam niepoprawną romantyczką. Nadal jestem niepoprawną romantyczką. Kiedyś wierzyłam, że miłość to najwyższa wartość. Nadal wierzę, że miłość to najwyższa wartość. Nie spodziewam się, że będę szczęśliwa. Nie wyobrażam sobie, że znajdę miłość, cokolwiek to oznacza, albo że ona mnie uszczęśliwi, jeśli już rzeczywiście ją znajdę. Nie uważam miłości za odpowiedź czy rozwiązanie. Myślę o miłości jako o żywiole równie silnym jak słońce, równie potrzebnym, równie bezosobowym, równie gigantycznym, równie niemożliwym, który i spala, i ogrzewa, który powoduje suszę, i daje życie. A kiedy się wypala, jego planeta też umiera.
-Nie wolno nie ufać ukochanej osobie. -A jeśli nie mówi ci prawdy? -To nieważne. Ty jej mówisz prawdę. -Co to znaczy? -Nie możesz odpowiadać za cudzą uczciwość, dziecko, odpowiadasz tylko za własną. -Więc co się powinno mówić? -Kiedy? -Kiedy się kogoś kocha. -Powinno się mówić to właśnie.
Otwórz mnie na oścież. Uchyl mnie lekko. Przejdź przeze mnie, bo do tego, co kryje się po drugiej stronie, nie da się dotrzeć inaczej.
Jego oczy były kratami, a za tymi kratami kryło się dzikie, nie karmione zwierzę. Kiedy ludzie patrzyli na niego, mieli wrażenie, że zamyka im się przed nosem jakieś drzwi. Nie on zamykał im te drzwi przed nosem. On sam siebie zamykał.
Opowiedz mi jakąś historię, Pew.
jaką historię, dziecko?
Coś ze szczęśliwym zakończeniem.
Nigdzie na świecie nie ma czegoś takiego.
Jak szczęśliwe zakończenie?
Jak zakończenie.
Jesteśmy tutaj, tam, nie tu, nie tam, wirujemy jak drobiny kurzu, rościmy sobie prawa do wszechświata. Jesteśmy ważni, jesteśmy niczym, jesteśmy pochwyceni w pułapkę naszych żywotów - tworów naszego autorstwa, których nigdy nie chcieliśmy. Wyłamujemy się, próbujemy od nowa, zastanawiamy się, dlaczego przeszłość idzie z nami, zastanawiamy się, jak w ogóle mówić o przeszłości.
Podobieństwa się przyciągają. Być podobnym to być lubianym, cokolwiek by mówili o przeciwieństwach. A jednak niektórzy ludzie są inni. Ot co.
Spokój ducha - dałby wszystko, by znowu go odnaleźć.
Wystarczy przyciszyć codzienny hałas i zrazu czuje się ulgę milczenia. A potem, bardzo cicho, tak cicho, jak światło, powraca znaczenie. Słowa to element milczenia, który da się powiedzieć.
Że też nie umiem wyrażać się jaśniej. Że też nie mogę powiedzieć: "W moim życiu nie było światła. Moje życie pożerało mnie żywcem".
- Nie żałuj, że żyjesz, dziecko. Życie i tak przeminie ci dostatecznie prędko.
Zawsze, kiedy ją widział, był bliski omdlenia. Wiedział, że to przez ten nagły napływ krwi do głowy i to, że zapominał oddychać. Wiedział, że to zwyczajny symptom, tak jak i zwyczajna przyczyna, ale wiedział też, że za każdym razem, kiedy ją widzi, jego wysuszone, na poły martwe ciało rwie się ku niej, w stronę słońca. W stronę ciepła i światła. Była dla niego ciepłem i światłem, niezależnie od miesiąca.
Przyszła z wizytą panna Pinch i spytała, co zamierzam zrobić z moją Przyszłością. Mówiła o niej takim tonem, jakby to była jakaś nieuleczalna choroba.
W kącie przycupnął stary pijak z podświetlanym modelem wieży Eiffla na baterie. Powiedział mi, że kiedyś był szczęśliwy w Paryżu, ale nie mógł sobie przypomnieć, czy był to Paryż w Teksasie czy we Francji.
Pragnąłem nigdy się nie budzić. Dzień był mi na nic. Światło było kłamstwem. Tylko tutaj, przy zabitym słońcu i związanych rękach czasu, byliśmy wolni. Uwięzieni w sobie wzajem, byliśmy wolni.
Zabierzcie życie, a zostanie tylko skorupa.
Jestem kolorowym szkiełkiem z kościelnego okna, dawno temu rozbitego. Wszędzie znajduję kawałki samego siebie i kaleczę się, kiedy je badam.
Pamiętaj, że musisz umrzeć." - Muriel Spark
"Pamiętaj, że musisz żyć." - Ali Smith
był też kolorowym mostem, po którym można było przejść na drugą stronę, obejrzeć się i stwierdzić, że ten most gdzieś zniknął.
Był i nie był - oto cały Pew.
Bywały takie dni, kiedy zdawał się wyparowywać, przeobrażać w pył wodny, który spryskiwał fundamenty latarni morskiej, i takie dni, kiedy stawał się latarnią morską. Stała sobie ta latarnia, z wyglądu jak Pew, nieruchoma jak Pew, w kapeluszu z chmury i ślepa, a jednak wciąż była światłem, które pomaga widzieć.
wiem, że prawdziwe rzeczy w życiu, rzeczy, które pamiętam, rzeczy, które obracam w dłoniach, to nie domy, konta bankowe, nagrody czy promocje. To, co pamiętam, to miłość - wszelka miłość - miłość do tej bitej drogi, tego wschodu słońca, dnia nad rzeką, obcej osoby, którą poznałam w kawiarni. Nawet do siebie samej, choć ja to coś, co kochać najtrudniej, bo miłość i samolubstwo to nie to samo. Łatwo być samolubnym. Trudno kochać tą, którą jestem. Nic dziwnego, że się dziwię, jeśli ty mnie kochasz.
Nienawidziła mówić "tak". Zaliczała się do tego typu ludzi, dla których "tak" to przyznanie się do winy albo porażki. "Nie" równało się władzy.
Trzymaj mnie przy sobie", mówił. Brzmiało to niemalże jak modlitwa, lecz jak większość nas, modlił się o jedno, a tymczasem życie swoje kierował na całkiem inny kurs.
Panna Pinch pochwalała automatyzację. W ludziach było coś takiego, od czego czuła się nieswojo.
(...)a teraz chciałam, jakoś tak bez ładu i składu, na wariata, nie dość, że wciąż o sobie zapominać, to jeszcze jednocześnie siebie odszukać.
Pozwoliłem, by śmierć we mnie weszła, tak jak ty we mnie weszłaś. Wpełzłaś do moich naczyń krwionośnych, a razem z nimi do rany, a przecież krew, która krąży po ciele, wraca do serca. Krążyłaś we mnie, sprawiłaś, że rumieniłem się jak dziewczyna w tamborku twoich dłoni. Byłaś w moich arteriach i mojej limfie, byłaś barwą tuż pod moją skórą, a kiedy się kaleczyłem, to krwawiłem tobą.
Ciągła narracja egzystencji to kłamstwo. Nie ma czegoś takiego, jak ciągła narracja, zdarzają się chwile rozświetlenia, reszta jest ciemna.
Szczęściarze z nas, nawet ci najmarniejsi z marnych, bo świt zawsze nadchodzi.