cytaty z książki "Szpital Filomeny"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Jest takie powiedzenie w Nigerii: Sau daya, duk kasusuwa sun iya rawa. To znaczy: „Kiedyś, dawno, dawno temu, wszystkie kości potrafiły tańczyć”.
Była silna, mimo to potrzebowała kogoś, do kogo mogłaby się zwrócić, kogoś, kto mógłby ją ochronić i pomóc odzyskać pewność siebie.
Jeśli moje doświadczenia czegoś mnie nauczyły, to tego, że nie da się narzucić swojego sposobu życia innym, nieważne, jak bardzo nie akceptuje się czyjejś kultury lub religii. Wcześniej czy później to, co się komuś zrobiło, wraca do człowieka, żeby go prześladować.
- Wiesz co? Po tym, czego byłem świadkiem za czasów służby w wojskowym korpusie medycznym, naprawdę trudno mi jest uwierzyć, że świat nadal uważa wojnę za coś tak oczywistego. Politycy podejmują głupie decyzje, które prowadzą do cierpień i śmierci na skalę prawie niemożliwą do wyobrażenia, ale tylko wzruszamy ramionami i wzdychamy: "Och, jakie to straszne".
Jak można nienawidzić człowieka i nadal czuć się za niego odpowiedzialnym? Jak można kogoś nienawidzić i mimo to mu współczuć?
- Ty chyba nie wierzysz naprawdę, że istnieje jakiś raj?
Moses spojrzał na krucyfiks wiszący nad kominkiem i odpowiedział pytaniem:
- A w co innego można wierzyć?
Jeśli moje doświadczenia czegoś mnie nauczyły, to tego, że nie da się narzucić swojego sposobu życia innym, nieważne, jak bardzo nie akceptuje się czyjejś kultury lub religii.
Trzymając się poręczy, zrobił krok w górę, potem kolejny. Właśnie miał zrobić trzeci, gdy usłyszał stęknięcie.
Brzmiało to jak jęk kogoś pogrążonego w bólu i w rozpaczy
i trwało i trwało, i stawało się coraz głośniejsze i głośniejsze, i coraz bardziej zdesperowane.
W najciemniejszych godzinach nocy wydawało mu się,
że słyszy głosy, nie mógł jednak zrozumieć, co ci ludzie do
siebie mówili. Zawołał dwa, trzy razy, lecz nikt mu nie odpowiadał. A ból wciąż trwał.
I ani na chwilę nie przestawał się rzucać, a nogami wierzgał tak intensywnie, że spadł mu but z jednej stopy. I nie
tylko to – przez cały czas walił się pięściami w pierś, naprawdę mocno, jakby karał się za odczuwanie takich tortur
lub próbował sprawić, by jego serce się nie zatrzymało.
Myślałem, że to się już skończyło. Ale wczoraj w nocy
wrócił i był gorszy i wyraźniejszy niż kiedykolwiek. Zupełnie, jakbym tam znowu był.
Nie licząc łóżek i stojących przy nich szafek oraz kilku stojaków na kroplówki, sale były puste.
Dotarł do końca korytarza i odwrócił się. Kto, do cholery,
tak krzyczał? Był pewien, że sobie tego nie wyobraził.