cytaty z książki "Chołod"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Gdy się od życia nie oczekuje niczego,to nie sposób się rozczarować,a gdy oczekuje się najgorszego,wtedy każdy dzień,w którem najgorsze nie nadeszło, okazuje się świętem.
Wy nie wiecie, jak Rosyja przychodzi, kiedy przychodzi. Rosyja jak przychodzi, to przychodzi wielka, chociaż jej ludzie marni, słabi, ale przychodzi wielka i nie jest w stanie znieść obok siebie niczego, co nie jest Rosyją, więc wszystko w Rosyję zamienia, rozumiecie, w Rosyję, czyli w gówno. Żeby wszystko było takie same, jak to gówno.
Jak to jest, że jak coś złego trwa, to nie sposób uwierzyć, że kiedykolwiek minie, a jak mija, to uwierzyć się nie da, że trwało? Jakby przeszłość nie miała znaczenia, a wszystko, co się ma, to to, co teraz...?
(...)jak Rosyja gdzie przychodzi (...), to przychodzi niepowstrzymywalna, okrutnie obojętna i obojętnie okrutna, jak powódź, jak lawina, i przechodząc, nie zostawia za sobą nic, tylko zgliszcza i szczątki.
... co trupowi po honorze? Honorowy trup z wojny nie wróci, baby nie przytuli, dzieci nie nakarmi.
Uważam, że żaden czełowiek nie powinien należeć do drugiego czełowieka.
Pamięć niech pozostanie pamięcią, płynna i zmienna jak my, ludzie, materia w nas się wymienia, bo jemy, trawimy, cząstki materii osadzają się w naszym ciele, a inne wydalamy, w naszych ciałach nie ma nic stałego, my z materii, jak fala z wody, pojawiamy się, pęczniejemy jak fala i gaśniemy, a nasza pamięć z nami, zmienna, odbicie odbicia” [s. 35].
Dlaczego milczeli? A dlatego, że jak wszyscy ludzie na tym świecie, których ja w mojem długiem życiu widział, potrafili doskonale odwracać wzrok, kiedy im co nie pasowało. Jak wszyscy.
Okrucieństwo w odpowiedzi na okrucieństwo pozostaje okrucieństwem, nawet jeśli uzasadnione.
Gdy się od życia nie oczekuje niczego, to nie sposób się rozczarować, a gdy oczekuje się najgorszego, wtedy każdy dzień, w którem najgorsze nie nadeszło, okazuje się świętem.
Pamięć niech pozostanie pamięcią, płynna i zmienna jak my, ludzie, materia w nas się wymienia, bo jemy, trawimy, cząstki materii osadzają się w naszym ciele, a inne wydalamy, w naszych ciałach nie ma nic stałego, my z materii jak fala z wody, pojawiamy się, pęczniejemy jak fala i gaśniemy, a nasza pamięć z nami, zmienna, odbicie odbicia, więc dobrze, że wszystko, co mielimy zapisane, spalilimy. Nie było mi żal ani teraz mi nie żal. A to piszę tylko dlatego, że nikt tego nie przeczyta, moja droga, acz nieistniejąca czytelniczko.
Wy nie wiecie, jak Rosyja przychodzi, kiedy przychodzi. Rosyja jak przychodzi, to przychodzi wielka, chociaż jej ludzie marni, słabi, ale przychodzi wielka i nie jest w stanie znieść obok siebie niczego, co nie jest Rosyją, więc wszystko w Rosyję zamienia, rozumiecie, w Rosyję, czyli w gówno. Żeby wszystko było takie same, jak to gówno. Jak dużo jagód zjesz, to gówno może bardziej czarne będzie, niż jak byś tylko jukołę albo tolkuszę, albo mleko, albo kopalgyn jadł, ale gówno to gówno, nie różni się jadno od drugiego tak jak jukoła od tolkuszy i od jagody, rozumiecie to wy?
Moja starka jak ja jej na złość mówił, że Boga nie ma, że religia to jest po to, żebymy my, raby, się przeciwko panom nie buntowali, też tak na pysku czerwieniała, żegnała się pospiesznie, po czem waliła mnie ścierą przez łeb.
No cóż, gdybym był przedstawicielem polskiej szkoły reportażu, zrobiłbym tak bez wątpienia, w końcu polega ona na zmyślaniu, ja jednak jestem tylko powieściopisarzem i prawda bywa dla mnie ważniejsza od dobrej historii.
Bo co, będę ja dorosłemu chłopu dupę podcierał dlatego jeno, że ja mu wcześniej dłonie odrąbał? Za profesora należało mu się. I chuj z nim i jemu na grób.
Nie wierzę w Boga, od dawna nie jest mi po drodze z Kościołem katolickim, wierzę jednak w grzech i to, co zrobiłem, znikając na tak długo, było grzechem, wielkim grzechem, a grzechów nie można odkupić. Nie ma odkupienia, jest za to kara.
(...) jakiś nowy papież był, ale już zapomniał ja, jak mu było na imię, pewnie głupio, bo też papież to nigdy się nie może normalnie jak czełowiek nazywać, tylko zawsze jakieś Piusy, co to za imię w ogóle Pius, Franz od mojej matki to był pijus dopiero, ladaco jeden.
(...) przecież jak mąż nie jebie, to dusza w nim pleśnieje i kurczy się, a po co komu mąż o duszy spleśniałej i skurczonej...
No, mnie samemu też zdarzało się bezwiednie szeptać "Ojcze nasz", po naszemu, jak mamulka uczyli, i po niemiecku, jak w szkole, zdarzało się, ale to mantra była taka tylko, żeby mózg i wargi zając, uspokoić. No zresztą, czy to nie tak w ogóle z modlitwą, z religią ? Żeby mózg i wargi zająć, uspokoić...?
Jakiś nowy papież był, ale już zapomniał ja, jak mu było na imię, pewnie głupio, bo też papież to nigdy się nie może normalnie jak czełowiek nazywać, tylko zawsze jakieś Piusy, co to za imię w ogóle Pius, Franz od mojej matki to był pijus dopiero, ladaco jeden.
A teraz idź grób kopać, ja powiedział. A nie strzelisz mnie? Nie strzelę. No a ja i tak nie będę kopała. I znowu pokazuje mi dłoń - a tam to po rusku wypisane, że żadna pizda nie będzie jej rozkazywać.
... widział ja kiedyś na własne oczy, jak czełowiek z toporem wbitym w głowę wrócił z roboty na zonę na własnych nogach. Oczy miał otwarte tak szeroko i usta też i szedł, nic nie mówiąc, bo też co tu gadać. W zonie brygadzista kazał mu topór oddać, bo przecież z narzędzi trzeba się rozliczyć, a ten stał z otwartymi ustami dalej, więc brygadzista sam ten topór mu z głowy wyrwał i wtedy dopiero chłop padł martwy.
To też w Konarmii było widać, jakie to było wojsko, kozackie, rozwydrzone, straszne w pościgu, ale w obronie żadne, jednocześnie szaleńczo odważne i bezdennie tchórzliwe,(...) Takie trochę było to nasze wojsko, brawurowe w szarży, płoche w obronie, niepiśmienne, nieczytate.
Można ryzykować, kto nie ryzykuje, szampana nie pije, księżniczek nie jebie, można niewygody znosić.
Czemu na wojnie czełowieka zabić na rozkaz to bohaterstwo i order dadzą, a za konserwę i chleb to źle, nieładnie, pan prokurator paluszkiem pogrozi i na stryczek poprowadzą albo kulę w tył głowy, z zaskoczenia, jak to u nas, w Ojczyźnie Proletariatu, było w zwyczaju, tak że czełowiek nawet nie wie kiedy.