cytaty z książki "Tysiąc metrów nad ziemią"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
A może wszystkie były młode, ale doświadczenia życiowe przedwcześnie je postarzały?
Często jest tak, że dostajemy chorobę i cierpienie po coś (...). Mamy je przeżyć, wyciągnąć z tych doświadczeń wnioski i żyć dalej. Lepiej i pełniej.
Kiedy nie jesteśmy w stanie się modlić, ale pragniemy tego, Duch Święty przyczynia się do tego, aby nasz bełkot zmienił się w modlitwę.
Tak to już bywa, że przeżywając chwile niedoli, związujemy się emocjonalnie z ludźmi, którzy przechodzą to samo, Może dlatego, że identyfikując się z nimi, widzimy w nich obraz siebie.
Chodzi mi o to, że nie chcę psuć sobie i innym obrazu świata tylko dlatego, że mam inne zdanie, Każdy jest indywidualnością i powinien dać drugiej osobie szansę na bycie sobą.
Tam, tysiąc metrów nad ziemią, widzisz, że jesteś jedynie częścią czegoś większego. Wszystko ma swój porządek,. Ktoś, kto to stworzył jest Twórcą genialnym.
Zdajesz sobie sprawę, że osiemdziesiąt procent sytuacji, których się obawiamy, nie wydarza się wcale?
Dopiero kiedy zmienisz perspektywę patrzenia, będziesz w stanie zrozumieć i docenić piękno świata.
Kiedy nagle dostajesz tyle dobra, czasem nie jesteś w stanie go unieść.
Życie niesie tyle wrażeń, że szkoda czasu na choroby i narzekanie.
Czasami po prostu wystarczy być (...). A reszta wydarza się sama.
Chociaż Bóg ma miliony dzieci, nie potrafi liczyć do dwóch i dla niego liczysz się zawsze tylko ty!
Przechodziła w embrion, żeby się schować przed światem. Rozwijała ciało jak kwiat, po czym znowu je kuliła. Joe Cocker coraz bardziej zachrypłym głosem próbował ją przekonać, że jest piękna. Prawie wierzyła. Kiedy w końcu się zmęczyła, czuła się wolna. Znalazła się w innej rzeczywistości. Przez tę chwilę niczym się nie martwiła. Teraz stała się naprawdę sobą.
Żyjąc bezmyślnie z dnia na dzień, marnujemy cenny czas. A przecież każdy ma do spełnienia misję w życiu. Nie żyjemy tylko dla siebie, jesteśmy tutaj dla innych. Tylko w kontakcie z drugim człowiekiem możemy wzrastać i rozwijać się w pełni.
Wyobraziła sobie, że jest ptakiem, który zaraz poderwie się i poleci (...) zaczęła tańczyć. Unosiła się w swojej małej wolności.
Czy musiała wzlecieć ponad tysiąc metrów nad ziemię, żeby zrozumieć prostotę życia? Zaakceptować zdarzenia i fakty, które się po prostu dzieją? Wznieść się ponad lęk i strach o to, co będzie jutro? O to, co było? Zaakceptować życie i jego barwy?
Paradoksalnie im więcej posiadamy, tym częściej chorujemy. Czyż to nie dziwne? (...) Jak szczęśliwi byli nasi rodzice i dziadkowie, którzy spotykali się w grupach, by świętować pochody, sylwestry, majówki i wszelkie dni nadające się do zabawy. A teraz? Chcemy więcej i więcej. Szybciej i mocniej (...). Po jakimś czasie budzimy się i stwierdzamy, że nie mamy już ani przyjaciół, ani rodziny. Mamy tylko pracę. A ona nie jest w stanie zastąpić wspólnoty. Nawet jeśli wydaje się, że jest sensem życia.
-Piątek, dzień dobry jak każdy inny, żeby pożegnać się z życiem - postanowiła Marta. Siedziała na brzegu starego łóżka i wpatrywała się w opakowanie leków. Źle spała tej nocy. Czuła się zmęczona długotrwałym napięciem, związanym z oczekiwanym końcem egzystencji. Wierciła się i biła z myślami, czy naprawdę powinna to zrobić. Czy może tylko jej się to wydaje? Od tego myślenia w końcu rozbolała ją głowa, a ból tylko upewniał ją, że nie jest dobrze.