cytaty z książki "Nadpłomień"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Zawsze będą istnieć osoby, które nas rozczarowują, i to do nas należy podjęcie decyzji, kiedy wybaczyć, a kiedy odejść.
- Pamiętasz, jak działa teleportacja?
- Cóż, poprzednim razem tak jakby spadaliśmy w objęcia śmierci i w ogóle, więc wszystko wydaje mi się zamazane. Ale pamiętam, że mam się ciebie trzymać i wrzeszczeć jak opętany, podczas gdy ty będziesz się wciskać w pękniecie we Wszechświecie.
- Coś w tym rodzaju.
- Ekstra. Za trzy dni imprezka z Czarnym Łabędziem. Nie zapomnij butów do tańca, Foster. I może postaraj się wyglądać na nieco mniej nieszczęśliwą niż w tej chwili. Daj spokój, to przecież dobra wiadomość!
- Na pewno? - zapytała. - Skąd wiesz, że to nie pułapka?
- Nie wiem - przyznał Keefe. - Ale nawet jeśli, to pamiętaj: ostatnim razem, kiedy się z nimi spotkaliśmy, naprawiono ci zdolności, a ten koleś Forkle odpowiedział na kilka twoich pytań.
- A potem mało nie umarliśmy - przypomniała mu.
- Detale, detale.
- To dla ciebie najzupełniej normalny dzień, no nie? - zapytał Keefe, kiedy trzęśli się z zimna pod bramą Azylu, czekając, aż dołączy do nich radny Terik. - Idziesz do szkoły, przekonujesz się, że jesteś pokryta niebezpieczną substancją, roztapiasz sobie kilka warstw naskórka, a potem dzwonisz do kumpla radnego, mówisz mu, że opuszczasz lekcje na rzecz ratowania świata, na co on wykrzykuje: "Ekstra, zróbmy to razem!".
(...) nasza rodzina nie decyduje o tym, kim jesteśmy. To my decydujemy. Uwierz mi, moich rodziców doprowadza to do szału. I czasami to jedyna myśl, która pomaga mi przetrwać.
- Wcale mnie nie złamiecie - zaprotestowała Sophie.
- Urocza jest, kiedy tak się zapiera, prawda? - odezwał się Keefe. - Zwłaszcza w koszuli w brokatowe jednorożce.
- Robimy pokerowe miny! To dotyczy także ciebie, babuniu! Pokaż nam gderliwą staruszkę.
Sandor uniósł laskę, jakby zamierzał zamierzał walnąć nią Keefe'a w głowę.
- Doskonale! - orzekł Keefe i pociągnął ich bliżej krawędzi.
Ręce miała włożone aż po łokcie w karton z maleńkimi, srebrnymi motylami, kiedy ktoś za nią pstryknął palcami, a wszystkie połyskujące insekty ożyły i zaczęły fruwać wokół niej.
- Szkoda, że to nie pająki, smrodki czy coś w ten deseń - rzucił stojący w drzwiach Keefe. - Mógłbym narobić niezłego chaosu.
- Z pewnością - zgodziła się Sophie, obserwując, jak motyle trzepoczą skrzydełkami. - To naprawdę byłby piękny ślub, prawda?
- Możliwe - przyznał Keefe. - Ale mechaniczne pająki byłyby bardziej cool. Można by umieścić je pod krzesłami gości i aktywować podczas wypowiadania przysięgi.
- Wow, powinieneś zostać wedding plannerem.
- E tam. Zachowam to na własny ślub. Panna młoda poczuje się wtedy jeszcze większą szczęściarą. - Puścił do niej oko.
Wszyscy wiedzą, że nastolatki wprost emanują mądrością i doświadczeniem.
Obejrzała się i przyjrzała twarzom swoich przyjaciół - twarzom, które towarzyszyły jej we wszystkim. Tak bardzo starała się ich chronić, że tak naprawdę nie zastanawiała się nad tym, jak bardzo oni chronią ją.
Pojedynczo byli bezbronni. Za to razem tworzyli zespół.
- (...) Dzieciństwo to cenny dar, Sophie. Nie pozwól, aby ci go skradziono. (...)
- To chyba nie zależy ode mnie, prawda?
- Zależy. Żałuję, że nie mogę zapewnić ci świata, w którym wszystko jest idealne, błyszczące i bezpieczne. Kiedyś sądziłem, że taki jest świat, ale... - Pokręcił głową. - Zrozumiałem, że to nie świat nas określa. To my określamy świat. I mam nadzieję, że swój wypełnisz tak wielką ilością światła i szczęścia, jak tylko będziesz potrafiła.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, jak niemądrze to brzmi?
- Owszem. Ale po tym wszystkim, co się wydarzyło, uważam, że nam wszystkim przyda się w życiu ciut więcej takich głupotek.
- Wygląda na to, że ostatnie tygodnie były interesujące.
To nie było pytanie, ale Sophie i tak kiwnęła głową.