cytaty z książki "Beach Read"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nigdy dotąd nie spotkałem kogoś, kto byłby moją tak absolutnie ulubioną osobą.
Kiedy patrzę, jak śpisz, przytłacza mnie sama myśl, że istniejesz.
Ty nauczysz mnie śpiewać tak, jakby nikt nie słuchał, tańczyć tak, jakby nikt nie patrzył i kochać tak, jakby nikt mnie nigdy nie zranił.
A co, jeśli nie dostaniemy szczęśliwego zakończenia? To może powinniśmy cieszyć się szczęśliwym teraz.
Nigdy nie możemy w pełni poznać ludzi, których kochamy. Kiedy ich tracimy, zawsze zostaje coś, czego nie dostrzegaliśmy...
Zakochanie to ten moment, kiedy brakuje Ci tchu. Kiedy nie możesz uwierzyć, że osoba, która stoi przed tobą, w ogóle istnieje i przypadkiem spotkałaś ją na swojej drodze.
- Każdy ma swoje problemy, January. Czasem myślenie o czyichś przynosi niemal ulgę.
- Tu nie chodzi o to, co się wydarzyło. Chodzi o to, jak sobie z tym radzisz, o to, kim jesteś. Ty zawsze byłaś tym cholernie oślepiającym blaskiem i nawet w najgorszych chwilach, kiedy czujesz się gniewna i złamana, nadal potrafisz być człowiekiem. Potrafisz mówić ludziom, że... że ich kochasz.
Według mnie to, co najlepsze bierze się zwykle z niespodziewanych sytuacji, z pomyłek lub wpadek. Inspiracja nie jest potrzebna do tego, żeby sklecić konspekt fabuły, tylko żeby odnaleźć ten moment. Ten idealny moment, który określa całą książkę, który ją ożywia i czyni czymś więcej niż tylko sumom słów. To wymagało zaistnienia alchemii, takiej nie do podrobienia.
Właśnie w tamtej chwili sobie to uświadomiłam: kiedy świat wydaje się mroczny i straszny, miłość jest zdolna porwać do tańca, śmiech potrafi odjąć trochę bólu, a piękno może powybijać dziury w lęku. Postanowiłam wtedy, że moje życie będzie pełne ich trzech – miłości, śmiechu i piękna. Nie tylko ze względu na mnie, ale też ze względu na mamę i na wszystkich ludzi wokół.
Pewnie, nie był światłem, ale nie był też cynikiem, za jakiego go miałam. Był realistą, który trochę za bardzo bał się nadziei, żeby spojrzeć trzeźwo na własne życie.
To nie tak, że złe rzeczy drążą życie, dopóki dół nie stanie się tak głęboki, że nic dobrego nie jest już wystarczająco duże, żeby przynieść szczęście. Nie zależnie od ilości gówna polne kwiaty zawsze będą kwitły.
Czasem… czasem dobrzy albo przynajmniej porządni ludzie robią złe rzeczy. A czasem naprawdę wierzą, że to, co robią, jest dobre.
...nauczyłam się, że miłość może być liną umożliwiającą ucieczkę, ale dopiero po drugiej dowiedziałam się, że może być też kamizelką ratunkową dla tonącego.
Życie składa się ogólnie z dobrych i złych chwil, które następują po sobie, aż do momentu śmierci – powiedział sztywno. – A ten ostatni można uznać za zły. Miłość tego nie zmienia. Mam problem z zawieszeniem tej niewiary w miłość. Poza tym czy znasz chociaż jedną prawdziwą historię miłosną, która zakończyłaby się jak ta pieprzona Bridget Jones?
Myślałem... nadal myślę, że trzeba być odważnym, żeby wierzyć w miłość. W tę, która trwa. I szukać jej ze świadomością, że można zostać zranionym.
Ludzie są skomplikowani. Nie są równaniami matematycznymi, są mieszanką uczuć, decyzji i łutu szczęścia. Świat też jest skomplikowany, nie jest mgliście pięknym francuskim filmem, tylko przerażająco katastrofalnym bałaganem, usianym tu i ówdzie blaskiem, miłością i sensem.
W moim życiu będzie cel. Będzie piękno. Będzie blask świec. I będą piosenki Fleetwood Mac, cicho płynące w tle.
Jedyne, co mamy obiecane w życiu, to chwila, którą właśnie przeżywamy.
W książkach zdanie „I żyli długo i szczęśliwie” wydawało mi się zawsze nowym początkiem, ale w życiu wcale się tak nie czułam. Moje „długo i szczęśliwie” było sznurem nawleczonych „szczęśliwych teraz”, które sięgały nawet nie rok wstecz, ale całe trzydzieści lat. Moje szczęście zaczęło się już dawno, więc ten dzień nie był ani zakończeniem, ani początkiem. To był po prostu kolejny dobry dzień. Idealny dzień. Szczęśliwe teraz, tak głębokie i szerokie, że wiedziałam – czy raczej wierzyłam – że nie muszę się martwić o jutro.
A miłość znacznie częściej daje po głowie, niż przynosi wieczne szczęście. Jeśli nie rani ciebie, to ty ranisz kogoś innego. Wchodzenie w związek zakrawa na sadomasochizm. Szczególnie kiedy wszystko, czego możesz chcieć od relacji miłosnej, dostajesz też w przyjaźni, a kiedy ta się kończy, nie niszczysz przynajmniej niczyjego życia.
Ruszyłam prostą ścieżką ku złamanemu sercu i teraz nie mogłam zrobić już chyba nic poza przygotowaniem się na uderzenie.
LEPIEJ KOCHAĆ I STRACIĆ, NIŻ NIGDY NIE KOCHAĆ.
Fabułę mogłam sobie wymyślać całymi dniami, ale nie miało to żadnego znaczenia, jeśli nie wpadłam po uszy w opowieść, jeśli historia nie zaczęła obracać się z siłą cyklonu i wciągać mnie do środka. Właśnie to uwielbiałam zawsze w czytaniu i przede wszystkim to skłoniło mnie do pisania. To uczucie, że wokół mnie zaczyna się prząść nowy świat, w który oplata mnie niczym pajęcza sieć, sprawiając, że nie mogę się już ruszyć, dopóki cały się przede mną nie odsłoni.
I wtedy zrobiłam to, co zrobiłaby na moim miejscu każda rozsądna, dorosła kobieta, kiedy staje się twarzą w twarz ze swoim rywalem z czasów studenckich, który nagle okazuje się jej sąsiadem. Dałam nura za najbliższy regał.
Zakochanie to ten moment, kiedy brakuje ci tchu. Kiedy nie możesz uwierzyć, że osoba, która stoi przed tobą, w ogóle istnieje i przypadkiem spotkałaś ją na swojej drodze. Czujesz się wtedy szczęśliwa, że żyjesz, dokładnie tu i teraz.
Szczęście. Nie takie zawrotne, oszałamiające, tylko ciche, spokojne szczęście, które w najlepszych okresach życia pulsuje pod wszystkimi innymi sprawami, stanowi bufor między nami a ziemią, po której chodzimy.
Setki nocy, podczas których postanawiałam nie płakać. Tysiące chwil, w których zamartwiałam się tym, że się martwię.
WSZECHŚWIAT NIE JEST ANI PRZYCHYLNY, ANI WROGI, JEDYNIE OBOJĘTNY.