cytaty z książki "Nightfall"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Wykorzystanie może przecież udawać akt miłości, Głodujący zje wszystko, co mu podadzą.
Zło nie istnieje. Jest tylko wymówką ludzi poszukujących prostych odpowiedzi na skomplikowane pytania, ponieważ są zbyt leniwi, by zastanowić się nad czymś głębiej. Wszystko ma swój powód.
Pozorne opanowanie dawało poczucie siły tak samo, jak prawdziwe. Podejmij decyzję i działaj tak, jakby wszystko szło zgodnie z planem.
Łatwiej jest udawać, że panujemy nad tym, co się nam przytrafia. (...) Popłynąć z prądem i zanurzyć się w spokoju.
Niech nic cię nigdy nie zaskakuje (...). Postępuj tak, jakbyś spodziewała się danej rzeczy od zawsze. Udawaj, że była częścią planu. Przemieszczaj się wraz z cyklonem, Emory. Spokojna, cicha, cierpliwa, a potem... To ty przytrafisz się jemu.
Jej objęcia sprawiały, że byłem gotów sprostać wszystkiemu.
To typowa dla dyktatorów taktyka. Gdy społeczeństwo zmuszone jest walczyć całymi dniami o żywność, schronienie i bezpieczeństwo, nie ma już czasu ani sił, by postawić się władzy. Dlatego trzymają ludzi w biedzie, głodzie i ciemnocie.
Ludzie szczęśliwi nie boją się śmierci, ponieważ nie potrzebują od życia niczego więcej ponad to, co już mają.
Nikt nie będzie mi mówił, jak mam się czuć. Nikt nie sprawi, że poczuje coś czego nie chce czuć. To Ja mam nad wszystkim kontrolę”.
Ludzie chowają się w ciemnościach. Zaspokajają swoje pragnienia. Tworzą swoje sekrety. W ciemności jesteśmy najbardziej sobą …. Kiedy zapada noc”.
Uśmiechasz się i śmiejesz nie dlatego, że robi ci się lżej na sercu, tylko dlatego, że po alkoholu lub prochach czujesz się jak na wakacjach. Z dala od ciągle tych samych ludzi, miejsc, pracy... Nie myślisz o nich. To jak przerwa od wszystkiego, co przysparza zmartwień, napawa lękiem i czyni twój świat małym i płytkim. Od tych, którzy ciągle czegoś od ciebie chcą.
- Zmieniłeś się – stwierdził.
Przytaknąłem.
– Tak, dorosłem.
– Szkoda.
Zamarłem i utkwiłem w nim wzrok.
– Nigdy nie dostrzegałeś, jak bardzo inni cię potrzebowali. – Uśmiechnął się delikatnie. – Ciebie. Takiego, jaki byłeś.
(...) tak naprawdę nie mamy nic do stracenia, gdy podążamy za czymś, czego pragniemy. W pewnym momencie trafia się okazja - i albo ją wykorzystujemy, albo nie.
Drżącymi rękami chwyciłam jego maskę, zdjęłam mu ją i upuściłam na podłogę. Wciąż będąc w jego ramionach, zsunęłam mu z głowy kaptur, żeby zajrzeć w jego ciemnozielone oczy.
Każdy ma pewną granicę świadomości, po przekroczeniu której sumienie schodzi na dalszy plan. Jesteśmy, kim jesteśmy, chcemy tego, czego chcemy i nie zastanawiamy się nad tym, co musi się stać.
Emory Scott mnie nienawidziła. Ale ona nienawidziła prawie wszystkich. Dlatego musiałem się wysilić. No i co z tego? Gdyby było inaczej, rozczarowałaby mnie. Michaela, Kaia i Damona też nie szanowała. Nie powinno więc boleć.
Tyle że bolało.
Zawsze mi się podobała. Zawsze jej wypatrywałem.
- Podczas gdy moi przyjaciele zakładali rodziny, ja nie byłem w stanie zwlec się z łóżka tak kurewsko przytłoczony samotnością… – Próbowałem powstrzymać płacz, aż gardło mi się ścisnęło. – Jak myślisz, co utrzymywało mnie wtedy przy życiu? – zapytałem surowym tonem, napinając szczękę. – Wspomnienie o tobie. Nigdy o tobie nie zapomniałem.
I znowu, jak gdyby nigdy nic, nie pamiętałem, dlaczego nie była dla mnie odpowiednia. Chciałem tylko, by znalazła się tam, gdzie powinna. Czyli u mojego boku.