cytaty z książki "PS Kocham Cię na zawsze"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Śmierć rozdziela ludzi, ale ma też swoje sposoby, by połączyć tych, którzy pozostali.
Bo w ostatecznym rozrachunku tylko tego wszyscy pragniemy. Nie zgubić się, nie zostać z tyłu, nie popaść w zapomnienie, zawsze być częścią chwil, o których wiemy, że nas ominą. Pozostawić po sobie ślad. Być pamiętanym.
Nie znoszę pożegnań, ale to, że się ich nie znosi nigdy nie może być usprawiedliwieniem, żeby zostać.
Śmierć nas nie popycha, śmierć łapie nas, kiedy spadamy.
Celuj w księżyc, a nawet jeśli chybisz, wylądujesz wśród gwiazd.
Miłość jest czymś wątłym i kruchym. Czymś, co należy cenić i pielęgnować, i pokazywać wszystkim, a nie chować ją do szafki albo się jej wstydzić.
Ból spowija ciała jak niewidzialna peleryna; czyni wszystko jeszcze cięższym, odbiera oczom blask, spowalnia kroki.
Nad rozpaczą nie sposób zapanować, przez większość czasu masz wrażenie, że to ona kontroluje ciebie. Jedyne, co możesz kontrolować, to to, jak sobie z nią radzisz.
Chcemy mieć kontrolę nad naszą śmiercią, nad naszym pożegnaniem ze światem, a jeśli nie możemy jej mieć, możemy przynajmniej kontrolować, co zostawimy po sobie.
Tylko, że kłótnia nigdy tak naprawdę nie dotyczy jednej sprawy. Jest jak pasożyt żywiący się kosztem gospodarza i zaczynam się zastanawiać, o co tak naprawdę się kłócimy.
Problemy to świetni łowcy, o rozdętych nozdrzach i ostrych zębach; dzięki wyspecjalizowanym narządom zmysłów nie ma takiego miejsca, gdzie by cię nie znalazły. Niczego nie lubią bardziej niż panować nad sytuacją, być górą, być drapieżnikiem, podczas gdy ty jesteś ofiarą. Ukrywanie się przed nimi tylko dodaje im sił. Trzeba zmierzyć się z nimi twarzą w twarz, ale na własnych warunkach, na własnym terenie.
Dla większości ludzi śmierć jest wrogiem, czymś, czego należy się obawiać. Nie postrzegamy jej jako czegoś, co przynosi spokój i stoi po naszej stronie. To nieunikniony los, którego się baliśmy, i zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by go uniknąć, ograniczając ryzyko, przestrzegając zasad bezpieczeństwa i uciekając się do każdej terapii i każdego leku, które mogłyby nas uratować. Nie patrz śmierci w oczy, nie pozwól, by cię zauważyła, niech się nie dowie, że tu jesteś; spuszczona głowa, odwrócony wzrok; nie wybieraj mnie, nie wybieraj. Natura zaprogramowała nas tak, żebyśmy kibicowali życiu.
[...]
Nie poddam się. To jedyna rzecz w moim życiu, nad którą mam kontrolę. Nie wiem, kiedy będzie mój ostatni dobry dzień ani ten w ogóle ostatni, ale zamierzam zadbać o to, żeby być tu dłużej, niż wytrzyma moje ciało. Chcę żyć i próbuję wszystkiego: leków, terapii, zabiegów, a teraz listów i zapisków. Mimo że tracę kontrolę nad swoim ciałem, mogę mieć wpływ na to, co się dzieje w moim życiu, i na to, jakie będzie życie innych, gdy ja odejdę. To moje ostatnie zwycięstwo.
[...]
To tylko papier, choć nie tylko. Tylko słowa, ale nie tylko. Jesteśmy tu tylko przez tak krótki czas i ten papier przeżyje nas wszystkich, będzie krzyczał, wrzeszczał, wyśpiewywał nasze myśli, uczucia, frustracje i wszystkie te rzeczy, które w życiu pozostają niewypowiedziane. Ten papier będzie posłańcem dla ich bliskich, będą mogli trzymać go w rękach i z niego czytać; słowa płynące z umysłu kontrolującego ciało o bijącym sercu. Słowa oznaczają życie.
[...]
Ludzie nieustannie tęsknią za bogactwem, statusem i władzą, ale najbardziej ze wszystkiego są spragnieni miłości.
[...]
Zimno, podobnie jak ciemność, może stać się czymś zwodniczo wygodnym, czego nie chcesz porzucić.
To dziwne, ale śmierć ma fizyczną obecność; śmierć może być jak wrażenie, że ta druga osoba jest w pokoju. Łuki, które pozostawia po sobie ktoś, logo kochamy, to, że go już nie ma, jest wyczuwalne...
[...]
Życie ma korzenie, a śmierć… śmierć też je zapuszcza.
Był taki czas, gdy pragnęłam umrzeć. Kiedy umarł Gerry, nie chciałam żyć. Kiedy umarł, umarła też część mnie, ale inna część mnie się narodziła...
Cmentarz, uważany za miejsce ostatniego spoczynku, pod ziemią wcale nie jest spokojny. W grobach, w uścisku drewnianych trumien szczątki ulegają przeobrażeniu, sumiennie rozkładane przez naturę. Nawet spoczywając na cmentarzu, ciało ulega nieustannym przemianom.
Ludzie, którzy do siebie nie pasują, nagle zaczynają pasować, a potem w ogóle nie potrafimy sobie wyobrazić, że pasowałby ktoś inny. Okoliczności i szczęśliwy traf sprawiają, że synchronizuje się dwoje ludzi, którzy przedtem odpychali się nawzajem, a teraz nagle stwierdzają, że coś ich wciąga w pole elektryczne. Miłość; równie naturalna jak przesuwające się płyty tektoniczne i trzęsienia ziemi, które z tego wynikają.
Być może to nie śmierć nas złości czy przeraża, tylko fakt, że nie mamy nad nią kontroli. Życie po prostu nie może nam zostać odebrane bez naszej zgody. Gdybyśmy mieli czas i wyrazili na to zgodę, pogodzilibyśmy się z losem i zaplanowali swoją śmierć na właściwy dzień. Ale nie możemy.
W różnych okresach naszego życia ciągnie nas do pewnych ludzi z różnych powodów, głównie dlatego, że dana wersja nas ma związek z tamtą wersją konkretnej osoby w konkretnym czasie. Jeśli się tego trzymamy i pracujemy nad tym, możemy razem rozwijać się w różnych kierunkach. Czasem coś nas rozdziela, ale wierzę, że istnieje właściwa osoba, ta jedyna dla każdej z różnych wersji nas samych.
[...]
Wyruszenie w czyjąś osobistą podróż doprowadziło nas z powrotem do naszej własnej i wzbudziło refleksje nad własnym życiem.
[...]
Życie jest światłem, umieranie jest mrokiem, śmierć jest znów światłem. Krąg się zamyka.
[...]
Spoglądanie wstecz, cofanie się nie oznacza słabości. Nie służy temu, by rozdrapywać rany. Coś takiego wymaga siły i odwagi. Wymaga, by ktoś, kto ma teraz większą kontrolę nad tym, kim jest, przenikliwie i bez oceniania przyjrzał się osobie, którą kiedyś był.
[...]
– Gdybym spróbował cię przekonać, żebyś zmieniła zdanie… czy w ogóle miałbym szansę?
Potrząsam głową. Próbuję powstrzymać te paskudne łzy, które cisną mi się do oczu, mam gulę w gardle.
Nie znoszę pożegnań, ale to, że się ich nie znosi, nigdy nie może być usprawiedliwieniem, żeby zostać.
[...]
Zastanawiam się, czy gdyby poznał kogoś innego, miałby ciekawsze, bardziej ekscytujące i spełnione życie. Myślę o tych wszystkich przygnębiających rzeczach, jakbym sama chciała się ukarać, ale moje serce zawsze odpowiada,
z przekonaniem podsuwa mi odpowiedź, przeświadczone, że może mieliśmy inny rytm, ale zawsze byliśmy zgrani.
[...]
Gdy nie ma już nadziei na wyzdrowienie i koniec jest nieunikniony, podczas długich nocy są takie chwile, gdy nasłuchuje się płytkiego, rwanego oddechu i zaprasza się
śmierć. Śmierć jest mile widziana. Zabierz ich od tego bólu, poprowadź ich, pomóż im, bądź łagodna i delikatna. (...) W jakiś dziwny i cudowny sposób to, czego unikaliśmy i co nas przerażało, stoi tuż przed nami i jest skąpane w świetle. Śmierć staje się naszym wybawieniem.
Jest druga w nocy, a ja nadal przemierzam pokoje w swoim domu...