cytaty z książki "Żony jednego męża"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Odwróciła od nich wzrok i zamarła. Te wszystkie książki... Cała ściana półek wypchana po brzegi. Nigdy nie widziała tylu w czyimś domu. W bibliotece szkolnej też nie.
Tunia gotuje tradycyjnie, tanio i obficie. Gdyby pochłaniać tyle, ile ona nakłada, człowiek po roku obudziłby się o dziesięć kilo grubszy.
Można kochać człowieka, którego się nie urodziło. Można, nawet gdy to mały człowiek.
Jedna mama to strasznie mało, gdy oni mają jedną od rad i pokrzykiwania, drugą od przytulania i wypłakiwania.
Mój dzień, myśli Tunia. Ale nie do końca cieszy ją ta myśl. Nasz dzień, może to brzmi lepiej. Nasz, mój i Wojtka. I Anity, na szczęście również Anity.
Najważniejsze, że się kochamy i chcemy być razem. Tak, Renato. Ślub wiele w życiu nie zmienia.
No bo co to za pomysł, że spoiwem związku dwojga ludzi mają być miarowe ruchy, którym towarzyszą posapywanie i czerwone policzki?
Tata chodzi do pracy, jak mama Anita, a mama Tunia załatwia sprawy domowe - taki model rodziny zawsze wydawał się Dobrochnie równie naturalny, jak wschody i zachody słońca.
Nikt w nią nie mierzył, po prostu przez chwilę ich rodzina ucieleśniała to, czego Polacy się bali, czego być może nienawidzili, co ich drażniło. Inność.
Ma nadzieję, że to prawda, ale boi się sprawdzać.
Pokaźna klocowata połowa, zamieszkiwana nadal przez pozostałego przy życiu bliźniaka, raz do roku, dziesiątego kwietnia, obstawiana jest zniczami i biało-czerwonymi chorągiewkami tak obficie, że bliźniak z bliźniaka na pewno dostrzega je zza przykurzonych okien i wysokiego szpaleru krzewów porastającego szczelnie ogrodzenie.
Tunia uśmiechnęła się do regałów. Tu mieszkają swoi ludzie, stwierdziła. Są swoi, mają to, co ona lubi, i więcej jeszcze. Zrozumiała, że nie chce tu zostać na przeczekanie, tylko na zawsze.
Tych słów nie da się odzobaczyć, zostały w niej i emitują truciznę.
Dom do remontu, czyli niepełnosprawny. Niepełnosprawne ruina po niepełnosprawnej rodzinie.
Dres: kompromis między piżamą a prawdziwym ubraniem. Stanie przy oknie: kompromis między łóżkiem a prawdziwym życiem.
Tak, mąż z Sobolewa na pewno zapełni pustkę, którą czuje w środku, myśli zgryźliwie Tunia. Duży i nieoczytany, żylasty i pracowity, w niedzielę może nawet nie będzie pił za dużo.
Czarniecki nie byłby zachwycony, że na pamiątkę dostał taką mało ważną uliczkę, której asfalt skrywa bruk, istotną tylko dla skracających sobie drogę do Centrum, gdy na Wisłostradzie są korki. I przy której mieszka dziwaczna, coraz bardziej niekompletna rodzina.
... przecież ledwie przekroczyła czterdziestkę, najpiękniejszy wiek, ciągle dużo energii, ale i nabyta z czasem wiedza, jak tę energię lokować.
Gdyby wszyscy byli tacy sami, byłoby przecież nudno. Ludzie mają różne potrzeby. Dla wszystkich jest miejsce, pod warunkiem, że nie są zagrożeniem dla innych.
- No właśnie, zagrożeniem. Oni wszyscy są dla nas zagrożeniem.
- Czyżby? Terroryzm to kwestia prywatnych wyborów, a nie tego, w jakiej rodzinie kto wyrósł, w jakim języku i do jakiego boga się modli.
Piechotą chodzą ci z psami, ksiądz z walizeczką, pewnie do chorego, starzy ludzie, opierając się na laskach, balkonikach, krusi jak podeschnięte źdźbła.
Dobrochna od lat chadzała na spacery po trójkącie: egzorcysta, król PiS-u i grób męczennika, ale od wielu tygodni nie odwiedziła żadnego z nich.
Miłość to niewola, myśli, ale jeśli ma trwać w tej niewoli, to dobrze, że trzyma ją w niej Wojtek.