cytaty z książek autora "Elżbieta Baniewicz"
Słowo może ratować, pomagać żyć, oswajać cierpienia i lęki, wyrażać uczucia, pozwala dzielić się swoim doświadczniem, mądrością z innymi. Chyba po to dostaliśmy słowo..Na szczęście wśród nich rodzą się poeci. Oni potrafią zwykle słowa tak zestawiać, tak ich używać, że - słuchając ich - nagle zaczynamy rozumieć rzeczy skomplikowane i przestajemy czuć się osamotnieni. Poeci często rozjaśniają rzeczywistość, tworząc światy, konstelacje słów, które pozwalają na wzruszenia, refleksje, na dotykanie piękna.
Wielu przytomnych ludzi wyrzuca z domu telewizory i ogranicza kontakt z internetem, by mieć czas na prawdziwe życie.
[...]
Z boku wygląda to fantastycznie, taka młoda, a już gra, staje się popularna. Nikt jednak nie pyta, ile za tym sukcesem kryje się upokorzeń, niebezpieczeństwa i wysiłku.
[...]
- Anna, jak ty chcesz być aktorką filmową, musisz nauczyć się czekać To podstawowa umiejętność .Usiądź, porozmawiaj z miłymi ludźmi, zjedz coś, napij się, tylko się nie denerwuj. Po dziesięciu godzinach czekania, będziesz musiała zagrać i miliony to zobaczą. Nikogo nie interesuje wtedy, kiedy to nakręcisz, ile czekasz, tylko jak to zrobisz! Nie narzekaj, tylko ciesz się życiem. A jak się będziesz denerwować, osłabniesz i źle zagrasz. Po co ci to.
l Święta prawda, do dziś korzysta z mądrości wielbionego Hańczy.
[...]
Ta niezwykła kobieta i aktorka nauczyła ją rzeczy ogromnie ważnej - jak zachować godność kobiety uprawiając aktorstwo. Jaroszewska miała wówczas 75 lat. W tym zawodzie starość to już bohaterstwo, a starość i normalność - bohaterstwo do kwadratu. Spotyka się albo rozszczebiotane staruszki bez kontaktu z rzeczywistością, albo zgorzkniałe baby nienawidzące młodych. Poprzebierane w mini lub inne modne ciuchy, nie potrafiące pogodzić się z przemijaniem. Tu - nauczyła ją zawsze uśmiechnięta, otwarta na ludzi, choć już niemłoda Jaroszewska - starzeć się trzeba bardzo świadomie. Niemal od początku. Wciąż jest to mordercze ściganie się z czasem, wciąż przychodzą młode i śliczne.
[...]
To nieprawda, że czas leczy. Czas idealizuje przeszłość, usuwa w niepamięć wszystko złe.
[...]
Życie biegnie dzień po dniu, ale czasem spotkanie nowego człowieka może je odmienić. Życie aktorów to nieustanne spotkania z ludźmi, niektóre mają poważne w skutkach kontynuacje.
[...]
Ta tragedia, co paradoksalne, przywróciła ją życiu. Po pożarze, śmierci męża, nie chciało się jej żyć; atrofia woli, pustka, poczucie bezsensu, zawodowe czynności wykonywane automatycznie, prawie bez udziału świadomości. A w węgierskim szpitalu, leżąc bez ruchu, odzyskując co chwilę świadomość i co chwilę ją tracąc, doświadczyła czegoś nieprawdopodobnego. Człowiek naprawdę zagrożony czepia się życia za wszelką cenę. Dopiero wtedy zrozumiała, jak bardzo jednak chce żyć.
[...]
Im więcej jeżdżę po świecie, tym bardziej podoba mi się Polska. Podróże pozwoliły mi zostać patriotką lokalną. Nie przypuszczałam, że aż tak kocham Kraków i polski pejzaż. Gdy podziwialiśmy w Australii kwitnące na czerwono, fioletowo, butelkowo amaranty i inne egzotyczne rośliny, mnie się przypominały pola maków, rzepaku, żyto poprzerastane chabrami, gaje pospolitego czarnego bzu rażące bielą. No i klimat, gdzie można oddychać, a nie spływać potem i dusić się.
[...]
Polska w końcu lat 60-tych nie była wyzwoloną Skandynawią, gdzie wystarczyło przejść ulicą, by zdobyć stosowną edukację. Niby wszystko trzeba zagrać za pomocą wyobraźni, ale i ona powinna się żywić jakimś doświadczeniem, obserwacją chociażby.
[...]
w tym zawodzie liczy się uroda, talent, predyspozycje, ale bez odrobiny szczęścia wszystkie te zalety, nie zaświecą pełnym blaskiem.
Zazdrość jest siłą tak wyniszczającą, że alkoholizm przy niej jest wręcz dziecinną zabawką. (Kazimierz Kutz).
To nieprawda, że czas leczy rany, czas raczej idealizuje przeszłość, usuwa w niepamięć wszystko co złe.
Bez teatru nie ma kultury, a bez kultury nie ma narodu, i wszyscy musimy sobie zdać z tego sprawę. (Anna Dymna).
Każdy wie z własnego doświadczenia, że nic tak nie uczy, jak żywy przykład. Doświadczenia pozostają nieprzekazywalne. Można na przykład własnym dzieciom tłumaczyć wiele rzeczy, ostrzegać, chronić, ale i tak nie ustrzeże się ich przed błędami. Rozumu nauczy ich tylko własne doświadczenie. I zasady panujące w domu nie teoretycznie, lecz stosowane w praktyce w domu.
(...) jesteśmy tacy sami, tyle samo warci, tylko cierpienie sprowadza do parteru; wtedy naprawdę wiadomo, co jest wartością, a co antywartością. Człowiek dopóki nie zmusi go sytuacja, raczej nie weryfikuje podstawowych wartości, nie ulepsza siebie, nie podejmuje ważnych moralnie wyborów. Cnota doskonali się w przeciwnościach, siła wewnętrzna pochodzi nie z władzy, bogactwa, urody, lecz z obszaru człowieczeństwa, jaki ogarniamy.
(...) życie to największa wartość i trzeba walczyć o każdy oddech i każdą jego minutę. Losu się nie przechytrzy, ale można sprawić, by ludzie chorzy i niepełnosprawni mogli się czasem uśmiechać.
(...) zawsze potrzeby przewyższają możliwości, tak jak marzenia rzeczywistość. Ważne, żeby tę odległość stale zmniejszać.
Każdy ma inne potrzeby i marzenia, nie osądzajmy i nie pozbawiajmy marzeń ludzi niepełnosprawnych. Każdy ma swoje Kilimandżaro, dla jednego wstanie z łóżka jest wyzwaniem, dla drugiego obejście kopca Kościuszki, a dla jeszcze innego wejście na wysoką górę. Jakie mamy prawo limitować marzenia?
Nic nie jest jednoznaczne i tak proste, jakby się wydawało, podszewka rzeczywistości bywa ciekawsza niż zewnętrzne tej rzeczywistości przejawy.
Humor nie znaczy tylko śmiać się, ale wiedzieć więcej. Humor to światopogląd, który daje komfort dystansu do rzeczywistości i siebie, demaskuje hipokryzję i oportunizm, pozostając wyrazem wolności oraz braku pokory.
Przy pomocy ironii porozumiewają się inteligenci obdarzeni umiejętnością abstrakcyjnego myślenia, gdy trafia na podobne usposobienie partnera dialogu, bez właściwego odbiorcy ironia nie działa. Stosują ją ci, którzy patrzą na ludzi i świat z dystansem i lubią widzieć podskórne sensy, drugie dna, podszewkę zjawisk lub różne strony tej samej rzeczy czy zjawiska jednocześnie.
Ironia to żywa reakcja człowieka w konkretnych okolicznościach, to stały ruch myśli, lekki jak powietrze i jak ono niezbędny do życia; nigdy stagnacja czy gotowa, ustalona świeckim czy religijnym dekalogiem struktura. To spojrzenie z ptasie, innym razem z żabiej perspektywy kogoś, kto pozostaje zawieszony obok lub patrzy z daleka.
(...) nie jestem małpą do pokazywania, tylko człowiekiem. (...) może mogło się komuś wydawać, że mam przywrócone w głowie - ale ja nigdy nie byłam panienką, która dla kariery na Zachodzie gotowa jest zmienić biust, twarz, zęby, zabawiać producentów po nocach i rezygnować z własnego życia, domu, TEATRU!" (Anna Dymna).
Złote lata Teatru Telewizji po 1989 roku powoli przechodziły do przeszłości - zakrawa to na paradoks ale takie są fakty. W najlepszym czasie produkowano rocznie ponad sto przedstawień, później ich liczba systematycznie malała. Dziś za osiągnięcie uznaje się powstanie kilkunastu, a repertuar "łata" się powtórkami - na szczęście jest z czego wybierać. Zmianę spowodowały finanse a raczej ich brak. Mówi się, że państwowej telewizji nie stać na tak obfitą jak niegdyś produkcję, zatem jej kulturotwórcza misja także się skurczyła. Zamiast poważnego Teatru Telewizji mamy seriale ciągnące się po kilkaset, a nawet kilka tysięcy odcinków, tańce z gwiazdami i bez gwiazd, przeróżne reality show, teleturnieje i niekończące się seanse politycznego samożerstwa na prawie wszystkich kanałach. Najgorsze, że nikt nie jest w stanie temu zaradzić.
Aktor jest jak gąbka, wchłania w siebie zarówno świat rzeczywisty, jak i światy wymyślone przez innych.
Powiada się, że każdy dostaje tyle, ile potrafi udźwignąć. Niektórym spada na barki więcej, niż mogą unieść, wymagają wtedy wsparcia, pomocy, choćby zrozumienia. Przy czym nie zawsze chodzi o sprawy materialne, choć o nie także; czasem wystarczy dobre słowo, uśmiech, by szary dzień stał się mniej szary.
Nie musi udawać kogoś innego, gwiazdy. Nie musi dostosowywać się do wymyślonego, wykreowanego stylu. Ania świeci sama sobą. (Jerzy Trela).
(...) kultury własnej nie zastąpią ani pełnione funkcje, ani ukończone szkoły czy uniwersytety.
(...) lekkość i powaga to nie dwa różne oblicza rzeczywistości, ale ta sama twarz, ta sama jakość spotęgowana przez swoją dwoistość. (...) błazeństwo podszyte tragizmem jest w dwójnasób błazeńskie i w dwójnasób tragicznie prawdziwe. (Stanisław Radwan).