cytaty z książek autora "Karl Edward Wagner"
- Hej,co widzisz,kiedy patrzysz na jezioro ?
Kane był myślami daleko stąd.
- Kręgi na wodzie,podobne do przemijającego czasu.Narodziny człowieka są jak plusk, gdy kamyk wpada do jeziora.Każdy,swoim życiem,wzbudza fale.
Większe fale pochłaniają mniejsze.Ale koniec jest zawsze taki sam;kręgi oddalają się, nikną i jezioro znów staje się gładkie.Czeka na nowe życie,nowe kamienie.
Być może życie jest tylko snem,z którego budzi nas śmierć.
Śmiech bawiących się dzieci leniwie unosił się wśród rzadkich tumanów kurzu. Nie zważając na zbliżających się jeźdźców, dzieci bawiły się niemal pod kopytami ich koni. Wrzeszcząc wesoło, kopały toczące się po twardej glinie niby piłki.
- Uważaj! - Kane szarpnął za wodze i skręcił gwałtownie, kiedy mała dziewczynka przebiegła mu drogę, nierozważnie ścigając turlającą się piłkę. Wielki czarny ogier stanął dęba, wymachując groźnymi kopytami. Przerażone dziecko uciekło z piskiem.
- To generał Kane! - szepnęły podniecone głosy. - Doczekałyście się! Uciekajcie! - Banda dzieci rozproszyła się jak liście na wietrze.
Dziewczynka stała w miejscu - chciała zabrać piłkę, ale nie śmiała podejść, póki Kane nie uspokoił wierzgającego kopytami wierzchowca.
Kane'owi spodobała się jej odwaga, więc nachylił się w siodle i chwycił służącą za piłkę głowę za skudlone włosy. Od niechcenia popatrzył na zmasakrowaną twarz młodej kobiety, prawie nierozpoznawalną pod warstwą zakrzepłej krwi i błota. Nagie stopy dzieci prawie zupełnie zmiażdżyły ją w czasie zabawy.
Kane podał makabryczny przedmiot wyczekującej z niepokojem dziewczynce. Jej niebieskie oczy rozszerzyły się ze zdumienia, że ktoś tak ważny poświęca jej uwagę.
- Ta ma już chyba dość - powiedział do niej i wskazał na szereg głów wbitych na pale wzdłuż miejskiego muru. - Lepiej odnieś tę i weź sobie inną piłkę do kopania.
Każdego dnia wystawiano na pokaz głowy osób podejrzanych o brak wierności Ortedowi, a tym samym Sataki. Dzieci Shapeli szybko nauczyły się bawić tymi makabrycznymi trofeami.
- Och nie, panie - odrzekła dziewczynka, z powagą przyjmując zmasakrowaną głowę. - Chcę zatrzymać tę. To moja mama.
Czy zastanawiałaś się kiedyś nad samotnością nieśmiertelności?Czy zastanawiałaś się kiedyś,o czym musi myśleć człowiek skazany na wędrówki po stuleciach? Człowiek przeklęty przez los na samotne, nie mające kresu istnienie-budzący lęk w każdym i nienawidzony przez każdego wymawiającego jego imię.Człowiek,który nigdy nie zdoła zaznać spokoju,który pozostawia ruiny wszędzie tam gdzie padnie jego cień.Człowiek, który zaznał iż każdy triumf przemija,a każda radość jest ulotna.Wszystko,co zapragnie posiadać,zabiorą mu lata.Jego imperia upadną,pieśni zostaną zapomniane,ukochane obrócą się w proch.Pozostanie z nim jedynie pustka wieczności,śmiejący się szkielet odziany we wspomnienia dręczące go dniami i nocami.
Czy wierzysz,że człowiek naprawdę panuje nad swoim przeznaczeniem? Czy naprawdę wie dlaczego robi to, co robi? Odgrywamy sztuki, w których umieścili nas bogowie, idziemy ścieżką jaka wyznaczy nam los i jakie znaczenie mają powody,które wymyślamy dla wytłumaczenia naszego życia i naszych czynów".
Nazywasz to złem? Krwawnik istnieje poza ludzkimi pojęciami dobra i zła. Nieziemski kryształ jest ogniskiem energii kosmicznej i jako taki Krwawnik jest kluczem do potęgi przerastającej ludzkie zrozumienie. Zamierzam wyzwolić tę potęgę, użyć jej dla własnych celów. Mając takie ambicje nie jestem bardziej “panem zła" niż jakikolwiek inny zdobywca... który zawsze jest szatanem dla swych wrogów, a bogiem dla zwolenników.
- Kiedyś wszedłem do karczmy, by zabić człowieka. Byliśmy rywalami - śmiertelnymi wrogami, którzy zaprzysięgli sobie walkę do ostatniej kropli krwi przy pierwszym spotkaniu. On był dobrym wojownikiem, nie mogłem go zabić od razu. W czasie gdy walczyliśmy, karczma została otoczona i do środka wbiegła straż miejska. Żołnierze stanęli przeciwko nam. Walczyliśmy więc ramię w ramię - on i ja - a straż zmagała się z nami oboma. Żaden nie obawiał się zdradzieckiego ciosu drugiego, bowiem straż natychmiast zabiłaby każdego, gdyby był sam. To była masakra. Zginęło chyba ze dwudziestu żołnierzy, zanim garstka, która została, nie uciekła.
- A co było potem? - zapytał Alain.
- Potem - powiedział Kane uśmiechając się do wspomnień - zabiłem go.
Conan zwrócił na niego spojrzenie. Santidio zarumienił się.
- Jeżeli nie zmienisz zdania, ja przyjmę koronę z rąk ludu. Zingara musi mieć króla, trzeba ułożyć nową konstytucję...
- Nie zmienię zdania - powtórzył Conan. - Nie zmienię go, dopóki nie dowiem się, czy to człowiek posiada władzę, czy władza człowieka!?
O ironio losu! Oto stoimy tu obaj w korytarzu śmierci. Ludzcy tylko z pozoru - bowiem wszystkich ludzi zabrała śmierć. Kane, jesteśmy do siebie podobni! Dwaj nieśmiertelni, zostawiający za sobą tylko śmierć i zniszczenie. Zastanawiam się... Łajdak, którego zabiłem pierwszego w zamieci przepowiedział, że ze śniegów wyłoni się człowiek nie-człowiek przynoszący śmierć. Zastanawiam się, którego z nas miał na myśli?
Śmierć.Tajemnica śmierci.Czy jest zapomnieniem,czy nową przygodą ? Czy przynosi spokój,jak uważa wielu ?Czy jest jakimś wyższym poziomem egzystencji?Czy jest powtórnym narodzeniem? Stworzono na jej temat tak wiele teorii,a tak mało naprawdę wiadomo!Spędziłem lata,rozmyślając o śmierci.Czasem rzucałem jej wyzwanie,czasem chyliłem czoło przed jej niezbadaną tajemnicą.Krąg bez początku i bez końca.
Pod grzmiącymi kopytami wierzchowców kurczyła się dzieląca ich odległość.Czas zamarł w upiornym bezruchu pod naporem przestrzeni.Sekundy stały się nie mającymi znaczenia odłamkami wieczności. Czas był nierealny.
Zamknięci w stalowych wszechświatach;wzrok skupiony na szeregu kopii widniejących w przodzie,słuch otępiony ogłuszającym tętentem kopyt,węch stępiony przez zakurzony upał, język zdrętwiały od napięcia,a jedyne uczucie to, wrażenie pędu na oślep.Co wie meteor o czasie w chwili ognistego upadku ?
Stal i przestrzeń...i czas?...są teraz.
Dżwięk to rozrywająca się stal, wściekłe okrzyki gniewu i bólu. Śmierć wybuchającego wulkanu, który wypluwał swą ognistą krew w lodowate morze.Dwie fale stali zderzają się. Czas przestał płynąć;przestrzeń znieruchomiała.Stal jest wszystkim.
W każdym królestwie potrzebne są usługi zabójcy.
Łaskawszy byłby szary poranek, ale nie był to dzień łaski.
- Nasienie nieboszczyka! - zachwalał jeszcze inny, potrząsając fiolką. - Śmiertelny wytrysk Vulosisa, sławnego mordercy i gwałciciela! Mężczyźni! Wigor młodego ogiera może wypełnić wasze ciało. Panie! Przywróćcie waszym małżonkom namiętność młodego byczka! Nasienie wisielca! Kto kupuje?!
- Wąskim ostrzem nie można szybko zabić - zaprotestował Conan. - Widziałem jak pijany najemnik z Aesiru został ugodzony rapierem w serce, po czym przerąbał swojego przeciwnika na pół i zranił dwóch jego towarzyszy, zanim wyzionął ducha. Najlepiej rozwalić człowiekowi czaszkę, a jeśli nie pada, to się go obchodzi i sprawdza, o co się oparł.
Conan odwiedził już raz Norę w czasie swej krótkiej kariery w zingarańskiej armii. To, że wrócił stamtąd jedynie z koszmarnym kacem i sakwą odchudzoną przez własną niepohamowaną rozrzutność, świadczyło dobitnie na jego korzyść.
Pewny, że może władać długim mieczem lewą ręką, odrzucił tarczę na bok, wyszarpnął zakrzywiony sztylet zza pasa jakiegoś trupa i chwycił go w prawą dłoń. Chociaż był leworęczny, nauczył się posługiwać prawą ręką z równą sprawnością. Fakt, że mógł w pełni używać obu rąk, czynił Kane'a podwójnie niebezpiecznym w starciu, o czym szybko dowiadywali się ci, którzy go zaatakowali.
Odwaga i przebiegłość nie są w stanie pokonać wroga, którego siły znacznie przewyższają twoje. W końcu wszystko sprowadza się do ludzi - walki człowieka z człowiekiem - i w ostatecznym rozrachunku silniejszy będzie zwycięzcą, a słabszy zginie.
Conan jadł oszczędnie, ale skwapliwie opróżniał zawartość każdego kielicha, jaki mu podano, wlewając w siebie liczące sobie setki lat trunki, jakby było to tanie piwo.
Znacznie lepiej jest przyłączyć się do armii zdobywcy, niż dać się jej zdeptać w marszu.
Kane widział wielu mistrzów miecza, którzy padli z rąk rzemieślników mających w najważniejszej chwili szczęście.