cytaty z książki "To się da!"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Ale emocje często są dobrym doradcą, po co więc zaraz myśleć o najczarniejszym scenariuszu - powiedziała z uśmiechem na twarzy. Spojrzałam na nią, bo w pierwszej chwili pomyślałam, że żartuje. - Może warto zaufać?
- Wie pani, ja już kilka razy zadziałałam pod wpływem emocji i nic dobrego z tego nie wyszło. Zawsze okazywało się, że to było durne i niedojrzałe. Właśnie tego też się boję, że będę musiała znów podejmować ważną decyzję i nigdy nie będę miała pewności, czy dobrze zrobiłam.
- A po co pani taka pewność? - spytała.
- Hm - zawahałam się. - Szczerze? Nie wiem - odpowiedziałam. I faktycznie zaczęłam się nad tym zastanawiać. Po cholerę mi pewność? Przecież nigdy jej mieć nie będę, a trzeba się cieszyć z tego, co jest, doceniać to, a nie rozważać, co by było, gdyby. - Może to racja? - dodałam. - Nie wiem.
I nie ma złudnej czy niezłudnej nadziei. Nadzieja zawsze jest tylko jedna. Daje lekki podmuch wiatru, a wtedy można stawiać żagle.
Kiedy skończyliśmy jeść kolację, przesiedliśmy się na wygodniejszą od krzeseł kanapę. Artur przestawił na mały stolik butelkę, w której zostało jeszcze trochę wina. Usiadł bardzo blisko mnie. Już do jego bliskości się przyzwyczaiłam, więc nie odskakiwałam jak poparzona, kiedy kładł dłoń na moim kolanie. Delikatnie mnie głaskał, a ja czułam niebiańską rozkosz, jakby jakaś niezidentyfikowana słodycz rozlewała się po moim podniebieniu, a w brzuchu przyjemnie łaskotało. Mogłabym tak zostać na zawsze, nie myśleć o niczym złym, zapomnieć, że na świecie dzieją się straszne rzeczy. Mogłabym uwierzyć w to, że w życiu jest wyłącznie słodko, niebiańsko i beztrosko.
- Spokojnie, może nie będzie tak źle, przecież już cię swatać nie musi, nie?
- No właśnie, ciociu, obawiam się, że ona dopóki nie zobaczy papierka z urzędu stanu cywilnego, dopóty będzie mnie swatać. A zięcia sobie przecież wybrała, teraz tylko doprowadzi sprawę do końca.
- To postaw się. Przecież matka nie może sterować twoim życiem.
- Oj, ciociu, nawet nie wiesz, jakie to trudne. Musiałabym chyba ją związać i zakneblować, a potem wrzucić do ciemnego lochu.
- To się da. Piwnica u mnie duża. - Zaśmiała się, a ja oczyma wyobraźni zobaczyłam mamusię w ciemnym lochu i, niestety, dusza we mnie złowrogo zachichotała.
Miałam parę minut, by być na czas u mojego Artura, poczuć dotyk jego ciepłych dłoni i zatonąć w szerokich męskich ramionach. Na samą myśl o nim niemalże poczułam zapach jego perfum. Ujrzałam łagodne oczy i przystojną, godną zaufania twarz dojrzałego mężczyzny.
- Maruda ze mnie, co?
- Jaka tam maruda? Po prostu rzucasz się jak ryba wyrzucona na brzeg. Doskonale to rozumiem. Dopóki nie nauczysz się oddychać na tym brzegu, dopóty będziesz się miotać.
Artur wydawał się cudownym człowiekiem, ale pamiętam, że równie cudowny wydawał się kiedyś mój mąż. Potem to wszystko rozsypało się jak szklane figurki cioci. Niby można posklejać odłamki, ale efekt nigdy nie będzie już taki, jak dawniej. Blizny zostają na zawsze. Nie tylko te od kleju na szkle. A w pamięci zbyt mocno utrwalił mi się widok wykrzywionych w nienawiści ust. I ta chęć przywrócenia męskiej dumy. Tylko dlatego, że to ja zdecydowałam o rozstaniu. To nie kobieta powinna kończyć związek! Stąd późniejszy ból i ciosy wymierzone na oślep, by zadać psychiczny ból. Takie rany nigdy nie goją się całkowicie. Pamiętam, jak sędzia podczas rozprawy rozwodowej zapytała, po co mi rozwód. Jedna myśl wtedy przeszła mi przez głowę: jestem zmęczona ciągłymi przepychankami, brakiem zaufania, stabilizacji i upokorzeniem. Wiedziałam, że nawet jeśli wyjdę z sądu z papierem orzekającym o rozwodzie, to i tak do końca życia będę kobietą zdradzoną i oszukaną. Jak więc mam zaufać ponownie?
Kiedyś przeczytałam, jak kobieta mówiła o sobie, że musi być tak silna, by mieć moc rozwalenia trumny od środka. Rozumie pani? Nie ma sytuacji beznadziejnych, trzeba mieć tylko siłę i wolę walki. Czasami oczywiście się przegra, ale w przekonaniu, że zrobiło się wszystko, co było w naszej mocy. Nie zawsze da się rozbić tę trumnę, ale trzeba próbować.
- Zawsze trzeba próbować - powiedziałam. - Najważniejsze, to mieć jakieś hobby, pasję, bo wtedy chce się żyć.
- To prawda. Bo to tak człowieka napędza i chce się coś robić.