cytaty z książki "Armenia. Karawany śmierci"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Zadziwiające, że pod każdą szerokością geograficzną jest tak samo: gdy władza strzela do ludzi, nie wiadomo, kto wydał rozkaz. Ale władza autorytarna opiera się na strukturach siłowych. Gdyby chciała wyjaśnić sprawę do końca, musiałaby w te struktury uderzyć - a więc podciąć gałąź, na której siedzi.
W armeńskim wojsku handluje się narkotykami i bimbrem (nazywanym w Armenii kaszac aragh). Z jednostek kradnie się i sprzedaje na czarnym rynku paliwo i sprzęt wojskowy. Poborowi opłacają się starszym rangą żołnierzom - za pieniądze można wykupić się od pobicia i od śmierci. Albo ty bijesz, albo będą bić ciebie - takie są niepisane reguły.
- Wydawało się, że sprawa jest bardzo prosta (...). Chłopak miał przywieźć z domu pieniądze, nie przywiózł, więc dowódca go zabił. Byli świadkowie, spisano zeznania. W toku śledztwa okazało się jednak, że niczego nie można udowodnić. Morderstwa w armii to sprawy polityczne, ponieważ armia jest jednym z filarów władzy.
Armeński wymiar sprawiedliwości i wojsko są przeżarte korupcją.
Ormianin i Rosjanin napadli na bank. W bandyckiej kryjówce mają dokonać podziału łupów. "To co, liczymy się jak bracia? - proponuje Rosjanin. "Nie, nie... Po równo" - odpowiada Ormianin.
Kaukaski macho jest siłą i rozumem domu. Kiedy on mówi, kobieta milczy. To on podejmuje decyzje. To on wie lepiej. To on jest bardziej zmęczony. To on czeka na obiad, wyprane i wyprasowane koszule, seks. To on, kiedy chce z niej zakpić, posługuje się kaukaskim powiedzeniem: „Jesteś tylko tępą kobietą.” To on ma łatwiej już od chwili poczęcia – chłopiec w rodzinie to szczęście, chłopca się wyczekuje, dziewczynka to często przekleństwo, płody płci żeńskiej się usuwa.
Kto w reportażu cytuje rozmowę z taksówkarzem,ten prawdopodobnie z nikim więcej nie rozmawiał.
Jego zdaniem bogaci wyciągają od państwa bajońskie sumy za rzekomy udział w walkach. Są nawet przypadki, że należne weteranom renty i inne świadczenia dostają zupełnie młodzi krewni ustawionych generałów.
- To co? Byli w brzuchach matek i wtedy już walczyli? – wkurza się „Rambo”.
Ale Szustow nie chciał się ograniczać do Armenii, chciał rozsławić swoją markę na cały świat. Stosował więc niecodzienne jak na tamte czasy metody marketingu. Wynajmował dobrze ubranych młodzieńców, którym kazał jeść obiady w ekskluzywnych europejskich restauracjach. Po obiedzie mieli zamówić koniak od Szustowa. Oczywiście kelnerzy nawet nie słyszeli o takim trunku. Młodzieńcy robili wówczas karczemną awanturę i oburzeni wychodzili z lokalu trzaskając drzwiami. Chcąc nie chcąc, restauratorzy musieli zainteresować się nieznanym napojem i zacząć go sprowadzać.
Gdy w Erywaniu gościł Maksym Gorki, nie omieszkał odwiedzić piwnic, w których dojrzewał koniak. Stwierdzić miał potem, że zapewne łatwiej jest wejść na górę Ararat, niż wydostać się o własnych siłach z erywańskich piwnic chroniących złoty trunek.
Los Ormian często porównuje się do losu Żydów, te dwa narody mają podobną historię i liczne diaspory na świecie. Poza granicami kraju mieszka około siedmiu milionów Ormian. Cała diaspora ma nawet swoją nazwę: Spjurk. Nawet ci, którzy urodzili się na emigracji, tęsknią za krajem. Ormiańskie przysłowie mówi, że „Ormianin raz w roku powinien stanąć na swojej ziemi”. Bogata diaspora (powstała na Zachodzie i w USA po Ludobójstwie) przyjeżdża do Armenii latem. Sezonowi robotnicy pracujący w Rosji przyjeżdżają do kraju zimą.
Armenia leży w rejonie zagrożonym wstrząsami. Ale także człowiek nie jest bez winy. Komunistyczni planiści domagali się od architektów wielopiętrowych budynków, a gdy ktoś protestował, powołując się na zagrożenie sejsmiczne, tracił pracę. A przecież w Leninakanie ziemia zatrzęsła się już wcześniej - choćby w 1926 roku, kiedy pogrzebała w gruzach cerkiew Chrystusa Zbawiciela.