cytaty z książki "Noc w Lizbonie"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Myślałem nad tym, że powinienem czuć się bardzo szczęśliwy, a jednak nie było tak. W rzeczywistości uczucie szczęścia uświadamiamy sobie zawsze dopiero później. Teraz wiem, że byłem szczęśliwy.
Nieprzyjemne wspomnienia mają jedną dobrą stronę i przekonują człowieka, że jest szczęśliwy, choć jeszcze przed chwilą nie był. Szczęście to kwestia porównania.
Samotnośc szuka towarzysza i nie pyta o to, kim on jest. Kto tego nie wie, nigdy nie był samotny - był tylko sam.
Umięśniony słabeusz. Potrzebuje światopoglądu z blachy pancernej jak tłusta kobieta gorsetu, bo bez niego by się rozpłynął.
Najpiękniejszym miastem świata jest to, w którym czujemy się szczęśliwi.
W rzeczywistości uczucie szczęścia uświadamiamy sobie zawsze dopiero później.
Nigdy mnie nie stracisz-szepnęła spod wąskiej maski-A wiesz dlaczego?
Bo nigdy nie chciałeś mnie zatrzymać jak chłop ziemię.
Żyjemy w wieku paradoksów. By utrzymać pokój, prowadzimy wojnę.
Jeżeli ktoś się poświęca, niech się potem nie dziwi, że do niego strzelają.
Zdolność popełnienia samobójstwa jest łaską, zbyt rzadko tylko zdajemy sobie z tego sprawę. Daje ona złudzenie wolnej woli. I prawdopodobnie popełniamy samobójstwo częściej, niż nam się wydaje. Tylko że nie wiemy o tym.
(...) Gdyby tylko samobójstwa te rozpoznawano jako takie. Wtedy posiadalibyśmy zdolność zmartwychwstania. Moglibyśmy przeżywać więcej niż jedno życie - zamiast wlec za sobą gorycz doświadczenia od jednego kryzysu do drugiego i w końcu zginąć.
W miłości zawsze się pyta za wiele. I można się z nią pożegnać, jeżeli będziemy chcieli dociec, jak brzmiałaby odpowiedź zawierające samą tylko prawdę.
Po co tak wiele hałasu o rzeczy, które w najlepszym wypadku zostały nam tylko na jakiś czas wypożyczone; i po co tyle się mówi, że więcej lub mniej się posiada, wtedy gdy oszukańcze słowo "posiadać" znaczy tyle, co wziąźć w objęcia powietrze?
Czas to bardzo cienka śmiertelna nalewka, podawana nam tak powoli, że wydaje się nieszkodliwa.
...wspomnienie zawsze zawiera w sobie mniejszą czy większą dozę żalu - albo po utracie tego, co było dobre, albo po utracie możliwości naprawienia zła w odpowiednim czasie.
Zrywy narodowe są jak podnoszenie kamieni: przy okazji wypełza wszelkie robactwo, które znajduje wreszcie wielkie słowa, by przykryć swoją wulgarność.
To kwestia stopniowania. Zna Pan historyjkę o rakach wrzuconych do kociołk z zimną wodą, w której miały byc ugotowane? Kiedy woda miała piećdziesiąt stopni, zaczeły krzyczeć, że nie da się wytrzymać, i wzdychały za pięknymi chwilami, gdy było tylko czterdzieści stopni. Kiedy temperatura wzrosła do sześciesięciu stopni, tęskniły do piećdziesięciu, przy siedemdziesięciu opłakiwały sześćdziesiąt i tak dalej.
Jesteśmy jak rozbitkowie, którzy utracili pamięć o przeszłości.Nie mają więc czego żałować, bo wspomnienie zawsze zawiera w sobie mniejszą czy większą dozę żalu - albo po utracie tego, co było dobre, albo po utracie możliwości naprawienia zła w odpowiednim czasie.
- (...) Ale niech mi pan powie, co jest w takim razie ważne, jeżeli nawet życie nie jest ważne!
- Nic - odpowiedziałem, zdając sobie sprawę, że wygłaszam coś, co jest prawdą i równocześnie nie jest prawdą. - To tylko my sami robimy z niego coś ważnego.
Zdolność popełniania samobójstwa jest łaską, zbyt rzadko tylko zdajemy sobie z tego sprawę. Daje ona złudzenie wolnej woli.
Religia miłości do Boga i bliźniego nie zawsze była sielankowa. Pochłonęła w ciągu ponurych stuleci wiele krwi i ofiar. Z chwilą gdy przestała być prześladowana, sama zmieniła się w prześladowcę, rozprawiając się przy pomocy tortur, miecza i stosów.
Nieprzyjemne wspomnienia mają coś dobrego: udowadniają, że jest szczęśliwy, nawet jeżeli przed chwilą sądziło się, że jest inaczej. Szczęście polega na gradacji. Kto zdaje sobie z tego sprawę, rzadko poddaje się uczuciu całkowitego nieszczęścia.
Los tylko raz pozwala człowiekowi bezkarnie popełnić jakieś głupstwo potem ostrzega i karze.
Nienawiść to kwas, który przeżera dusze bez względu na to, czy samemu się nienawidzi, czy jest się nienawidzonym.
Dziwne, jak krętymi drogami często chadzamy, żeby nie okazać, co czujemy.
Niewiarygodne opętanie jest symptomem naszych czasów. W tej epoce, pełnej histerii i strachu, gromkie słowa, niezależnie od tego, czy padają z prawa, czy z lewa, są chętnie przyjmowane przez masy. Ludzie dają im wiarę, byle tylko uwolnić się od ciężaru myślenia i obarczającej nich odpowiedzialności, której się obawiają i której uniknąć nie mogą.
Czy nie mógłbyś przynajmniej przez chwilę zostawić siebie w spokoju?
(...) znów była przy mnie, lecz całkiem inna, w jakiś obcy, dziwny sposób bliska; rozpoznawałem w niej tylko to, co było anonimowe - oddech, zapach włosów, a przede wszystkim zapach skóry, którego brak mi było tak długo; jeszcze nie czułem go w pełni jak dawniej, lecz istniał przecież, i już bardziej rozumny niż rozum. Otucha, jakiej dodaje ciało ukochanego człowieka! O ileż jest ono mądrzejsze i bardziej wymowne niż usta pełne kłamstwa!
Zrywy narodowe są jak podnoszenie kamieni: przy okazji wypełza wszelkie robactwo, które znajduje wreszcie wielkie słowa, by przykryć swoją wulgarność.
Kiedy człowiek się odsłania, to nie powinien się dziwić, że do niego strzelają.
Możliwe, że okres, w którym żyjemy, zostanie kiedyś nazwany okresem ironii. Oczywiście nie chodzi tu o pełną espirit ironię osiemnastego stulecia, lecz o mimowolną ironię okresu przemocy, złośliwości i głupoty naszego niezdarnego wieku, wieku postępu technicznego i regresji kulturalnej.