cytaty z książki "Paryski splin. Poematy prozą"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
(...) A Ty, o Boże, Panie mój, spraw w swojej łasce, abym złożył parę pięknych rymów, co pozwoliłoby mi uwierzyć, że nie jestem ostatnim z ludzi, że nie jestem gorszy od tych, którymi gardzę!
Marzenia! zawsze marzenia! A im bardziej ambitna i delikatna dusza, tym dalej marzenia unoszą ją od rzeczywistości. Każdy człowiek ma w sobie porcję przyrodzonego opium, wciąż wydzielaną i wciąż się odnawiającą; a ile można - od narodzin do śmierci - naliczyć godzin wypełnionych realną przyjemnością, działaniem zdecydowanym i skutecznym? Czy kiedykolwiek będziemy tam żyli, czy kiedykolwiek zamieszkamy w tym obrazie, który wymalowała moja fantazja, obrazie podobnym tobie?
Jest godzina pijaństwa! Żeby nie być znękanymi niewolnikami Czasu, upijajcie się bez przerwy!
Winem, poezją albo cnotą, wedle upodobania.
Te skarby, te meble, ten zbytek, ten ład, te zapachy, te nieziemskie kwiaty to ty. Te szerokie rzeki i spokojne kanały to także ty, a niesione przez nie ogromne, ładowne bogactwem żaglowce, nad którymi płynie monotonny śpiew załogi – to moje myśli, co śpią albo kołyszą się na twojej piersi. Odbijając głębię nieboskłonu w przeźroczu twej duszy prowadzisz je powoli ku morzu, którego imię Nieskończoność; a kiedy udręczone przez fale i ciężkie dobrami Wschodu wracają do rodzinnego portu – to także moje myśli, co wzbogacone wracają z Nieskończoności ku tobie.
Ten tylko równy jest drugiemu, kto tego dowiedzie; ten tylko godzien jest wolności, kto potrafi ją zdobyć".
- Hm! Cóż zatem kochasz, dziwny obcy człowieku?
- Kocham obłoki... uciekające obłoki... tam, tam... tamte cudowne obłoki!
Choć nieszczęśliwy to zapewne człowiek, szczęśliwy artysta, którego trawi pragnienie!
Chcę malować tę, która ukazywała mi się tak rzadko i znikała tak prędko, jak piękny i niezapomniany widok za unoszonym w noc podróżnym. Tyle czasu minęło już odkąd odeszła!
Jest Piękna, więcej niż piękna: jest zdumiewająca. Dominuje w niej czerń; i wszystko, co budzi, jest mroczne i niezgłębione. Jej oczy to jaskini, w których niejasno migocze tajemnica, a jej spojrzenia rozświetlające noc jak błyskawice to eksplozja w ciemnościach.
Porównałbym ją do czarnego słońca, gdybyśmy umieli wyobrazić sobie czarną gwiazdę siejącą blask i szczęście. Chociaż raczej przywodzi na myśl księżyc, który naznaczył ją niechybnie swoim okrutnym piętnem; nie idylliczny biały księżyc podobny do zimnego oblubieńca, ale księżyc złowróżebny i upojny, zawieszony w głębinach burzliwej nocy i szarpany przez rozpędzone chmury; niespokojny i dyskretny księżyc nawiedzający sen niewinnych, ale księżyc zerwany z nieba, zwyciężony i zbuntowany, brutalnie zmuszony przez tesalskie Wiedźmy do tańca na przerażonej trawie! Za jej małym czołem mieszka uparta wola i skłonność drapieżcy. Ale u dołu jej niepokojącej twarzy, tam gdzie ruchliwe nozdrza wietrzą niemożliwe i nieznane, wybucha z nieopisanym wdziękiem śmiech dużych ust, czerwonych i białych, rozkosznych ust przypominających wspaniały kwiat wyrosły cudem na wulkanicznej ziemi. Są kobiety, które chce się pokonać i posiąść, ale ta budzi pragnienie powolnego konania pod jej spojrzeniem.
Trzeba być wciąż pijanym. To cały sekret; w tym tkwi wszystko. Żeby nie czuć straszliwego ciężaru Czasu, który miażdży wam barki i zgina grzbiet ku ziemi, musicie wciąż się upijać. Czym? Winem, poezją albo cnotą, wedle upodobania.
Cóż jednak znaczy wieczność potępienia dla tego, kto w sekundzie zawarł nieskończoność rozkoszy?
A czyż to ma znaczenie, jaka jest naprawdę otaczająca mnie rzeczywistość, jeżeli pomogła mi żyć, czuć, że jestem, i czuć, kim jestem?