Najnowsze artykuły
- ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
- Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
- ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
- ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Richard Sigmund
1
6,2/10
Pisze książki: religia
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,2/10średnia ocena książek autora
227 przeczytało książki autora
130 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Byłem w Niebie. Prawdziwa historia śmierci i powrotu do życia
Richard Sigmund
6,2 z 171 ocen
355 czytelników 31 opinii
2013
Najnowsze opinie o książkach autora
Byłem w Niebie. Prawdziwa historia śmierci i powrotu do życia Richard Sigmund
6,2
Wieki temu czytałam i dziś sobie o niej przypomniałam. Jedna gwiazdka tylko dlatego, że zero nie obniżyłoby należycie oceny ogólnej.
Autor kompletnie niewiarygodny. Pisząc tę książkę, zapewne miał przed sobą Biblię, czytał fragment i natychmiast dopasowywał siebie do niego.
Najmniejszy problem złapać go na tym, jeśli ktoś wie jak szukać.
Wydawałoby się pastor, osoba wiarygodna a okazuje się...wstyd.
Byłem w Niebie. Prawdziwa historia śmierci i powrotu do życia Richard Sigmund
6,2
Co się dzieje z duszą ludzką po śmierci i czy w ogóle coś się z nią dzieje to odwieczna pytania, na które próbują odpowiedzieć różnorakie systemy religijno-filozoficzne. Wszystko w tym temacie opiera się na wierze i przekonaniach, choć oliwy do ognia dolewają opowieści osób, które doświadczyły śmierci klinicznej lub mają bardzo żywe wspomnienia z poprzednich wcieleń. Historie te bywają kontrowersyjne, a i naukowcy wrzucają swój kamyczek do ogródka, tłumacząc pewne ogólne doświadczenia procesami fizjologicznymi i mechaniką kwantową. Faktem jest, że w sprawie życia po śmierci, stąpamy po kruchym lodzie naszych wierzeń i wartości. W tej materii trudno o pewność.
Mnie historie typu „życie po życiu” ciekawią. W niektóre opowieści chciałabym uwierzyć, część budzi mój głęboki sceptycyzm, inne spływają jak woda po kaczce. „Byłem w Niebie” zalicza się do opowieści, które kompletnie mnie nie przekonują. Myślę, że ma to głównie związek z osobą autora tej książki. Richard Sigmund to pastor kościoła metodystów, który swą kaznodziejską działalność rozpoczął w wieku 7 lat. Był to człowiek bardzo blisko związany ze środowiskiem ewangelizatorów i głoszeniem Dobrej Nowiny. Podobno w czasie jego kazań wielokrotnie spływał na niego Duch Święty, a jako czterolatek został z ciałem przeniesiony na kilka chwil do Nieba. Za przyczyną jego modlitwy i błogosławieństwa wielu ludzi doświadczyło uzdrowień, a ich świadectwa są zawarte w tej książce. Sama książka to opowieść Sigmunda, który w 1974 roku uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu. Lekarze stwierdzili zgon, jednak pastor po ośmiu godzinach ożył. Przez te osiem godzin Richard przebywał w Niebie, spotykał Jezusa, widział Zastępy Aniołów, ludzi, którzy już wcześniej przybyli do Domu Ojca i został dopuszczony przed oblicze Boga.
„Byłem w Niebie” to zaskakująco dokładna relacja, jak wygląda Niebo i jakie porządki w nim panują. Książka zawiera także napomnienia i przesłania Boga, które za pośrednictwem Sigmunda mają trafić do ludzi. Myślę, że dla osób znających Pismo Święte ogólne fundamenty Nieba według pastora nie będą zaskoczeniem. Powiedziałabym, że to jego Niebo jest bardzo protestanckie, takie „na bogato”: ulice brukowane złotem i drogimi kamieniami, ogromne gmachy budowane dla sług bożych, wszechmocni aniołowie, których widok napawa strachem, meble z litego złota, wszystko gigantycznych rozmiarów i niewysłowionej cudowności. Jednocześnie brak w tym Niebie Matki Bożej i zastępu Świętych. O, są oczywiście starotestamentalni prorocy i wszyscy wielcy kaznodzieje, których znał Sigmund. Ba, jego dziadkowie też tam są. No i cholera, od razu przypomina mi się „Boska komedia” Dantego, i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że ta opowieść jest jakąś formą manipulacji.
Co do prawd wiary przekazanych przez autora, nie odbiegają one zupełnie od nauki kościoła katolickiego. Wszechobecny Jezus, wszechpotężny Bóg i losy świata, które były mu znane zanim świat się stał. Pod tym względem nie ma w tej książce nic rewolucyjnego, ale mnie odpycha wizja autora. W zasadzie jest tylko jedna rzecz, która mi się w tym świadectwie spodobała. Richard stwierdza, że w Niebie istnieją ogromne biblioteki, w których znajdują się wszystkie książki, które już powstały i które dopiero mają powstać, i że każdy ma do nich dostęp. Myślę, że dla takiej opcji mogłabym przeboleć wszechobecne złoto ;)