Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać13
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński8
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Timothy E. Gregory
1
6,9/10
Pisze książki: historia
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,9/10średnia ocena książek autora
17 przeczytało książki autora
39 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Historia Bizancjum Timothy E. Gregory
6,9
Gregory mnie zawiódł. WUJ wydaje w serii Historiai publikacje zagraniczne o wysokim poziomie (vide Rhodes, Hall, Madden),tak więc i w przypadku tej książki liczyłem na wiele. A zawiodłem się bardzo. Zacznijmy od tego, że Autor jest chyba bardziej badaczem późnego antyku niż Bizancjum. Uściślijmy: archeologii późnego antyku. Bardzo mocno to widać w tekście. Otóż okresowi do Justyniana włącznie poświęcono 149 ze 363 stron. Proporcja - nawet dla mnie, miłośnika tej wczesnej epoki - jak na podręcznik dziejów bizantyńskich aż do upadku Konstantynopola zdecydowanie niewyważona. W ogóle chyba piszący tego typu książki mają z proporcjami problem, bo Ostrogorski zmieścił cały okres 324-610 na niecałych sześćdziesięciu (sic!) stronach. Niemniej wracam do Gregory'ego. Książka skupia się na historii politycznej Cesarstwa Bizantyńskiego i to ona tworzy oś narracji. W istocie o gospodarce, społeczeństwie, a już zwłaszcza o naprawdę fascynującej kulturze bizantyńskiej mamy naprawdę mało. Sytuację ratują trochę poświęcone zagadnieniom pobocznym kapsuły. To ciekawe rozwiązanie: te krótkie ekskursy ubarwiają narrację pozwalając wpleść w nią mniej istotne wątki nie zaburzając jej jednocześnie. Pochwalić należy dobre rozpoczęcia rozdziałów zawierające mini-kalendarium oraz oś chronologiczną. Częsty to zabieg w serii Historiai, w mojej osobistej opinii niezwykle trafiony. Książka jest stosunkowo nowoczesna (zwłaszcza w porównaniu z Ostrogorskim),co jest jej sporym atutem. Dobrze wyglądają mapki, ciekawie dobrano materiał ilustracyjny.
Teraz czas na wady. A jest ich dużo. Po pierwsze: liczne błędy faktograficzne, z których część wskazała dobitnie polska redakcja. Jeśli Autor takiego podręcznika przekręca fakty, myli postacie, nie orientuje się w genealogii, a nieraz sam sobie zaprzecza (vide opinia o rządach Pulcherii),to zastanawiam się, jak to jest z tym poziomem nauki na świecie. Po drugie: słaby przekład, który nie tylko ma zły styl, to jeszcze nieraz prowadzi do wypaczeń merytorycznych (wzmianka o tym, że sobór nicejski uchwalił, że Bóg Ojciec i Chrystus są tak samo Bogami!). Po trzecie: bibliografia obejmuje może pozycje stosunkowo nowe, ale praktycznie wyłącznie anglojęzyczne. A przecież zdecydowanie silniejszymi ośrodkami bizantynistyki są Niemcy i Francja! Autor w moim odczuciu książką to dość się wygłupił.
Ogólnie rzecz biorąc - gdy pominie się już błędy - zarys dziejów politycznych został przedstawiony całkiem dobrze. Pozostałe aspekty dziejów Bizancjum wymagałyby sięgnięcia do innych publikacji. Książki takie jak ta nastrajają mnie bardzo pesymistycznie do stanu nauki w innych krajach. Jeśli mogą tam powstawać takie opracowania, które - nie dość, że nie uwzględniają 3/4 wartościowych pozycji na dany temat chyba tylko ze względu na ich język (inny niż angielski) - to jeszcze naszpikowane są błędami? A potem się je jeszcze tłumaczy na polski? To może jednak z poważną polską historiografią wcale nie jest tak źle? Wniosek jest mimo to pesymistyczny: nieważne jak mądrze napiszesz, i tak wszyscy będą czytać kogo innego, bo napisał - poziom merytoryczny nie gra roli - po angielsku.
Tomasz Babnis