Francuski pisarz, poeta, malarz i działacz ruchu oporu. Tworzył kryminały (luźny cykl połączony postacią głównego bohatera – policjanta służby dochodzeniowej, Frederica Belota),powieści z wątkiem psychologicznym oraz opowiadania dla dzieci. Urodził się w rodzinie rosyjskich Żydów, którzy w 1891 uciekli do Francji w obawie przed pogromami.
W 1919 jego wiersze zostały po raz pierwszy opublikowane w prasie, a on został przedstawiony wybitnemu francuskiemu pisarzowi Anatole France, stając się jego protegowanym i przyjacielem. Przyjaźnił się z również z pisarzem Philéasem Lebesgue, a w 1925 został jego sekretarzem i zajął się tłumaczeniem jego powieści.W 1922 założył własny dom wydawniczy nadając mu nazwę "Chez Claude Aveline Editeur", miał wówczas 21 lat i został obwołany najmłodszym wydawcą we Francji, a być może i na świecie.
Kolejna powieść kryminalna z serii Klubu „Srebrnego Klucza” wywodząca się z francuskiego kręgu literatury. Będzie zatem miłość, zazdrość i zbrodnia. Przyznam, że pomysł z zamianą walizek jako moment zawiązania akcji spodobał mi się, choć czytając fragment o odnalezieniu odciętej ręki ciarki przeszły mi po plecach. Było to trochę zaskakujące, zważywszy że autor (znany wydawca, poeta i malarz) pisał również opowiadania dla dzieci. Jednak takie pozycje jak: „O lwie, który lubił tylko truskawki” czy „Historyjki o lwie, o słoniu, o kotku i kilka innych jeszcze w środku” pozostają daleko odległe od takich powieści kryminalnych :-) Nie do końca zgodzę się z negatywnymi opiniami na temat tej książki, w moim przypadku czytało się dość płynnie. Może po prostu lepiej odbieram wydawnictwa wydane przed ponad 60 laty niż obecne kryminały. Mniej w nich wulgaryzmów, a więcej zagadkowości.
Był sobie wielki, bardzo wielki las, w którym nic się nie działo aż do chwili kiedy to pojawiło się małe kasztanowe drzewo. Pewnego dnia na jego gałęziach wyrosła kolczasta kula a w niej znajdował się.... zegar. Potem urosły kolejne zegary i kolejne i jeszcze kolejne i tak było przez wiele lat, no a potem to się skończyło i właściwie nic z tego nie wynikło. Punkty za piękne kolorowe leśne, ptaszęce i zegarowe ilustracje Zdzisława Witwickiego.