Henryk Czarnecki (ur. 14 listopada 1925 w Lipnie, zm. 3 grudnia 1997 w Łodzi) – polski pisarz, autor słuchowisk radiowych, powieści, spektakli teatralnych, widowisk telewizyjnych oraz scenarzysta filmowy. Henryk Czarnecki
Ukończył filologię polską na Uniwersytecie Łódzkim. Uczęszczał też do konserwatorium. Debiutował w 1949 roku jako prozaik i satyryk.
Napisał następujące utwory: Listy do Pana Popielniczki – satyry (Czytelnik, 1964),Śmierć krowy – miniatury literackie (Wydawnictwo Łódzkie, 1967),Człowiek w szufladzie – powieść (Wydawnictwo Łódzkie, 1967),Godzina deszczu – opowiadania (Wydawnictwo Łódzkie, 1970),Profesor na drodze – opowieści (Wydawnictwo Łódzkie 1971),Kurtka na ekspress – powieść (Wydawnictwo Łódzkie, 1972),Retrobus – powieść (Krajowa Agencja Wydawnicza, 1985),Powroty – powieść (Wydawnictwo Łódzkie, 1986),Daleko od szosy – powieść (Res Polona, 1979),Po drugiej stronie czasu – powieść (Wydawnictwo 86 Press, 1994).
Największą popularność przyniosła mu historia Leszka Góreckiego, na podstawie której powstał znany serial telewizyjny Daleko od szosy oraz powieść pod tym samym tytułem. Inspiracją do napisania powieści stało się wypracowanie jednego z jego uczniów.http://
Życia nie składa się z równo przystających do siebie kawałków, ale rozlicza się je ze zdarzeń, które przykleiły się w pamięci pod czaszką i ...
Życia nie składa się z równo przystających do siebie kawałków, ale rozlicza się je ze zdarzeń, które przykleiły się w pamięci pod czaszką i dopiero na dziurkach, wybojach odrywają się jak tynk od sufitu. Kawałkami. Z różnych kątów po trochu.
Mam ogromny sentyment do tej książki i do "chłopaków" z Technikum Samochodowego na Prożka, bo profesor Czarnecki był też nauczycielem mojego taty, więc traktuję tę opowieść bardzo osobiście.
Z perspektywy polonisty obserwujemy losy uczniów szkoły średniej dla dorosłych i ich zmagania, żeby zdobyć wykształcenie i zdać maturę, chociaż życie nie dało im takiej szansy w młodości. W późniejszym wieku jest zaś jeszcze bardziej pod górkę, bo tu praca, dom, żona, dzieci i jak to teraz pogodzić z recytowaniem Słowackiego, wkuwaniem dat z wojny czterdziestoletniej i nauką skracania ułamków? Dostajemy taką historię socjalistycznych łódzkich self-made manów, ale absolutnie nie jest to propagandowy produkcyjniak, raczej dokument mocno osadzony w realiach swoich czasów, czyli połowie PRLu (pierwsze wydanie z 1971 roku).
Autor opisuje swoich uczniów z ogromnym zrozumieniem, czułością i dużą dawką humoru, tworząc jednocześnie pewną mitologię wokół szkoły, która bardziej niż na wynikach z klasówek skupia się na budzeniu wyższych potrzeb i kształtowaniu charakterów swoich absolwentów. Jest w tym pewien anachronizm, kojarzy się z korczakowskimi ideałami wychowania dzieci przełożonymi na świat spracowanych mężczyzn z klasy robotniczej czy w ogóle z całym sztafażem stylu życia przedwojennej polskiej inteligencji.
Ale czyta się bardzo dobrze i wzruszam się za każdym razem, trzymając kciuki za bohaterów i ich szkolne sukcesy.
„Jemu nikt nic nie daje, on musi wspinać się na palce po to, co u nas leży na podłodze” - piękne i mądre spostrzeżenie, niezwykle trafnie przedstawiające sytuację Leszka Góreckiego, który na swej drodze ku dorosłości napotykał same przeszkody. Kompleksy z powodu wywodzenia się z biednej, gospodarskiej rodziny, nieobycie wśród mieszczuchów, z którymi przyszło mu obcować, brak wykształcenia, wieczny brak pieniędzy, i przede wszystkim absurdy PRL-u, rzucające kłody na drodze do lepszego życia – niejeden by się poddał, musząc non stop zmagać się z takimi trudnościami. Ale nie Leszek. Ten uparty i nieco narwany młodzieniec niejeden raz pokazał wszystkim dookoła, że jest twardym zawodnikiem w tej nierównej potyczce. I choć na każdym kroku startował z pozycji przegranej, to niemal zawsze udawało mu się osiągnąć to do czego zmierzał. I to własnymi siłami, z rzadka tylko prosząc innych o pomoc. Upór Leszka w dążeniu do celu, jego twarde stąpanie po ziemi są godne najwyższej pochwały. Niesamowite, ile w tym chłopaku było samozaparcia, ile siły.
„Daleko od szosy” jest książką bardzo klimatyczną, doskonale przedstawiającą realia głębokiego PRL-u. Znakomicie zostały w niej też ukazane różnice w mentalności osób wychowanych na wsi i osób znających tylko życie miejskie (jakie występowały jeszcze kilkadziesiąt lat temu, a które obecnie zostały już zatarte).
Lektura jest napisana bardzo przystępnym językiem i interesującym stylem. Jest to głównie forma opowiadania, w której dostrzec można również elementy reportażu. Autor w zdecydowanej większości posługuje się pełnymi zdaniami, nie stroni też od dialogów. Jednak napotkamy tutaj także fragmenty przedstawione za pomocą pojedynczych słów, urywanych, rzucanych jakby w nieładzie. Powstało dzięki temu całkiem ciekawe połączenie stylów, które nadało książce charakteru.
Na koniec jeszcze parę słów na temat powstałego w latach 70 – tych, kilkuodcinkowego serialu pod tym samym tytułem. Powiem Wam, że ekranizacja wiernie odtwarza fabułę książki. Choć moim zdaniem, książka jest jednak lepsza. Przede wszystkim jest bogatsza w przemyślenia Leszka, Ani, Bronki. W ich spostrzeżenia dotyczące różnych spraw. W filmie po części zostało to zawarte w dialogach, ale to jednak nie to samo. Dlatego też, nawet jeśli znamy tę historię z ekranu, to i tak warto po książkę sięgnąć. Zwłaszcza, że znajomość fabuły ani trochę nie przeszkadza w czytaniu.
Polecam!