Najnowsze artykuły
- ArtykułyAgnieszka Janiszewska: Relacje między bliskimi potrafią się zapętlić tak, że aż kusi, by je zerwaćBarbaraDorosz2
- ArtykułyPrzemysław Piotrowski odpowiedział na wasze pytania. Co czytelnikom mówi autor „Smolarza“?LubimyCzytać3
- ArtykułyPięć książek na nowy tydzień. Szukajcie na nich oznaczenia patronatu Lubimyczytać!LubimyCzytać2
- Artykuły7 książek o małym wielkim życiuKonrad Wrzesiński39
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Arnaud Delalande
3
5,8/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,8/10średnia ocena książek autora
440 przeczytało książki autora
344 chce przeczytać książki autora
4fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Bajki pisane krwią Arnaud Delalande
5,8
Jest to książka niezwykła. Już sam układ zadziwia, tekst bowiem podzielono nie na rozdziały, lecz akty jak w sztuce. Każdy rozpoczyna się od bajki Jeana de La Fontaine’a lub tekstu o bajkach i ich znaczeniu.
Dwór Ludwika XV, a po jego śmierci Ludwika XVI i Marii Antoniny staje się miejscem niebezpiecznej gry. Już na pierwszych stronach jesteśmy świadkami okrutnego zabójstwa dziewczyny. Wkrótce okazuje się, że nie jest ona pierwszą ofiarą mordercy nazywającego siebie Bajkarzem [wcześniej zginęło kilku tajnych agentów króla] ani ostatnią, zabójca bowiem zostawił na zwłokach listę 10 bajek zapowiadających 10 kolejnych morderstw.
„Bajkarz dawał o sobie znać już nieraz, podpisywał epigramaty przydomkiem, bo lubił wpisywać w swoje dziełka aluzje do bajek Ezopa i La Fontaine’a, przywołując tych znanych twórców w groźnie brzmiących morałach. Ale nie ograniczał się ani do zapisywania zamachu, ani do rzucania pogróżek.” Była to wyrafinowana forma przekazu zawierająca zawoalowaną groźbę, która przyprawiała o dreszcze nawet wytrawnych wojowników, bo tak jak La Fontaine, posługując się zwierzętami, uderzał w ludzkie wady, tak i Bajkarz wykorzystał zwierzęcych bohaterów, aby uczyć ludzi.
Teraz, gdy podejrzenie pada na Pietra Viravoltę de Lansalta [również królewskiego agenta], ten, żeby odzyskać honor, postanawia złapać mordercę. Zanim jednak ruszy do boju, trafia do urzędnika odpowiedzialnego za wynalazki w Domu Króla, który demonstruje różne gadżety mogące Pietrowi przydać się w walce, np. pistolet sześciolufowy, wybuchowe pióro czy talia kart, z których każda ma ostrze jak brzytwa.
Gdy czytałam ten fragment, od razu przypomniały mi się sceny z filmów o Jamesie Bondzie, któremu także przed misją prezentowano niezwykłe wynalazki. I może jest to tylko zabieg pisarza, który na potrzeby powieści współczesne odkrycia przeniósł do XVIII wieku. A może ich prototypy pojawiły się znacznie wcześniej? Znalazłam informację, że taki sześciolufowy rewolwer skonstruowano w XIX wieku, więc wszystko jest możliwe.
Bajki i epigramaty, którymi Bajkarz znaczy swój morderczy szlak, sprawiają, że trudno za nim nadążyć. Jedyną szansą zbliżenia się do niego jest zrozumienie ukrytego sensu kolejnej bajki, zanim jej tekst zabójca dołączy do następnej ofiary. Rozpoczyna się wyścig.
W ślad za Viravoltem docieramy do Wersalu i królewskich ogrodów, ale nie tylko. Wraz z nim przemierzamy także paryskie ulice, bardzo szczegółowo opisane przez autora, które, zdaniem naszego głównego bohatera, są „odpychające i urzekające zarazem”. Panują tu gorączkowy ruch, gwar i ścisk – wszystko roi się i krąży „w oparach siarki, sody, w pyle mąki i węgla, i w wielu innych przejawach miejskiego życia, którego zachłanność” nie zna granic.
Bajki pisane krwią Arnaud Delalande
5,8
To było prawdziwe wyzwanie - przebrnąć przez tę książkę. Osadzenie powieści w XVIII-wiecznej Francji to nie do końca moja - nomen omen - bajka, ale dałam "Bajkom..." szansę. Początek dość intrygujący, wprowadzenie Bajkarza jako mordercy, szaleńca, którego motywy nie są znane i z którym przyjdzie zmierzyć się głównemu bohaterowi. Później było jednak tylko gorzej..., autor wyraźnie przesadził z podejściem filozoficznym do niemal wszystkiego. Mamy w tej książce niemożliwe nagromadzenie poezji, metafor, znaczeń, symboli i egzaltacji. Fragment, w którym Viravolta "prowadzony" jest przez Bajkarza przez ogrody Wersalu, gdzie jak się wydaje każde źdźbło trawy ma ukryte znaczenie, będzie mi się śnił po nocach. A scena przekazywania Viravolcie szpiegowskich gadżetów zapewne inspirowana była agentem 007 i Q... Do nielicznych plusów zaliczyłabym tło historyczne, które zachęca do własnego zweryfikowania dziejów francuskiej monarchii.