Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać29
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel3
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Richard Price
4
6,1/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller, literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,1/10średnia ocena książek autora
61 przeczytało książki autora
54 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Kolor zbrodni Richard Price
6,2
Książkę Richarda Price'a można czytać dwutorowo - jako kryminalną opowieść oraz jako dramat społeczny na temat rasizmu. Jeśli chodzi o część kryminalną, w zasadzie trudno coś autorowi zarzucić. Intryga jest, wyraziste postacie są, suspens jest, budowanie napięcia - także. Co do części opisującej społeczeństwo amerykańskie - cóż, to nie jest chyba po prostu moja bajka. Po pierwsze, dość łatwo wyczuć, że autor stoi po jednej ze stron. Może nie cały, może tylko jedną stopą - ale stoi. Lorenzo, reprezentant czarnej części, to bohater typu człowiek bez skazy. Nie da się tego powiedzieć o wykorzystującej ludzi, interesownej Jesse Haus.
******SPOJLER!************
Millrose pokazany jest jaki ofiara zamieszek, wręcz ofiara Brendy Martin, ale przecież to on sam zaatakował policjantów! Robienie z niego ofiary jest naprawdę niezrozumiałe z mojej perspektywy. W ogóle zresztą założenie, ze Brenda dopuściła się jakiegoś aktu rasizmu jest dla mnie przesadyzmem. Oszustwo nie jest rasizmem, tylko oszustwem.
******KONIEC SPOJLERA ************
Trzeba jednak oddać sprawiedliwość Price'owi - nie wyidealizował do końca społeczności Murzyńskiej ani nie oczernił białych. Mieszkańcy Dempsy są agresywni, czepialscy, wszędzie widzą rasizm. Ludzie z Gannon nie są rasistami i redneckami, jak to bywa w amerykańskich filmach.
Podczas czytania najbardziej udręczył mnie język, którym mówią postacie. Co chwila słychać "Yo, czarnuchu!" i w zasadzie nie wiem, czy czytam książkę, czy słucham jakiegoś gangsta rapu. Wiem, że to jak czepiać się, że w książce o wojsku są nazwy uzbrojenia.
Na podstawie "Koloru zbrodni" nakręcono film - w zasadzie mnie to nie dziwi, bo książka Price'a jest gotowym scenariuszem. Autor jest zresztą wziętym scenarzystą, i to widać. Sfera fabularna została dopracowana do perfekcji, Price sprawia jednak wrażenie, że nie do końca wie jeszcze jak posługiwać się językiem pisanym. Czasami potrafi bawić się słowem, używać zaskakująco udanych metafor - innym razem znowu gdzieś się spieszy, biegnie, tworzy swoisty zarys, mocno powierzchowny i byle jaki. Najbardziej widać to w dialogach, które są po prostu suche - jak w dramacie, nie w prozie. Nie lubię tego w książkach. Dla mnie jest to pewnego rodzaju dowód braku doświadczenia pisarskiego.
Uważam, że "Kolor zbrodni" nie jest książką dla polskiego odbiorcy, ponieważ nie są to rzeczy, z którymi mamy kontakt i które rozumiemy. Być może Amerykanie patrzą na to inaczej - dla mnie to wszystko da się streścić w słowach Horacego: góry zlegną w połogu, urodzi się śmieszna mysz.
Kolor zbrodni Richard Price
6,2
Oryginalny tytuł książki to "Freedomland". Freedomland w powieści jest miejscem niezwykłym - jest to stary pensjonat z dziewiętnastego stulecia, gdzie w jednym z okien zachowała się drewniana kobieta obrośnięta pnączami, ubrana w suknię z gorsetem z przełomu wieków. Kiedyś rozbrzmiewała tu muzyka, na żywo występowały zespoły, młodzież tańczyła pod - pustą dzisiaj - sceną. Każde z dwojga ludzi, którzy znaleźli się tu w środku nocy, ma wpisane w to miejsce inne wspomnienia: czarnoskóremu policjantowi Freedomland kojarzy się z dobrą przeszłością, w której jako dzieciak przeżył jedne z najlepszych chwil swojego życia. Towarzysząca mu Branda Martin jest połączona z tym opustoszałym, spalonym pensjonatem więzią dużo silniejszą i tragiczną.
Opasła książka, która wyszła spod pióra Richarda Price'a, to wstrząsająca historia rasistowskiej "granicy", która oddziela białą część miasta w stanie New Jersey od części "czarnej". Wątkiem, który spina cały utwór, jest porwanie syna zgłoszone przez Brandę Martin. Zadziwiający może wydawać się fakt, że to jednak nie ten motyw okaże się najważniejszy.
"Freedomland" od pierwszych stron zaskakuje czytelnika. Nie jest to prosta historia. Nie mamy tu sensacyjnego splotu akcji, przystojnych policjantów, wielkiego romansu i zdumiewających odkryć. Zamiast tego autor wykreował dla nas postaci tak autentyczne, że nie sposób myśleć o nich tylko w kategoriach "książkowych bohaterów". Tu nie ma bohaterów - są ludzie: niepozbawieni wad, wypełnieni emocjami, wspomnieniami. Nie mamy tu też tylko jednej historii. Historii jest całe mnóstwo, wypełniają one obie dzielnice: Gannon i Dempsy i prezentują nam bardzo szeroki obraz amerykańskiej tragedii.
"Freedomland" to olbrzymie dzieło, które odsłania kulisy życia mieszkańców New Jersey, pracy policji oraz pracy dziennikarskiej - a wszystko to podane jest bez lukru, który tak często kojarzy się z amerykańską prozą. To również wstrząsająca historia rasistowskich napięć, które nękają miasto. Przez wszystkie strony powieści przewija się wątek miasta przygotowującego się do wielkich zamieszek. Zgłoszenie porwania białego chłopca przez czarnoskórego mężczyznę, które rozpoczyna książkę, staje się iskrą zapalną.
Nic ani nikt w tej powieści nie jest definitywnie czarne albo białe... Nic, z wyjątkiem koloru skóry.