cytaty z książek autora "Maria Dąbrowska"
..bo gdy nas nie stać na miłość, stać nas zawsze na zazdrość
Kochać prawdziwie można tylko raz i na całe życie.
W życiu bywają noce i bywają dnie powszednie,a czasem bywają też niedziele.
W życiu są noce i dnie, ale są i niedziele, te jednak zdarzają się rzadziej niż w kalendarzu".
-człowiekowi często się zdaje,że już się skończył,że się w nim nic więcej nie pomieści.Ale pomieszczą się w nim jeszcze zawsze nowe cierpienia,nowe radości,nowe grzechy.
Na czyje siły, na czyj rozum obliczone jest życie?
Bo nawet kiedy nadzieje są niczym nieusprawiedliwione, a zwątpienie i rozpacz więcej niż uzasadnione, człowiek żyje nie słuszną rozpaczą, tylko swą niedorzeczną nadzieją.
Życie jest istotnie pełne niezrozumiałego chaosu i nieładu, którym być może ktoś kieruje, a może nikt; rzucone w przestwór kłębi się straszne i bez żadnego oparcia, a mimo to każe się kochać i kochać. Tak jest, trzeba wierzyć w Boga albo kochać życie (...) Może w tym jest największa wiara, w tej radości istnienia, istnienia mimo wszystko, wśród niepewności, bez oparcia, a jednak uczciwie, z godnością i z pogodą.
Czy to można przestać kochać niebo i ziemię dlatego, że bywa niepogoda, wiatr dmie, deszcz siecze? Ty niepogodna jesteś, ale światem jesteś i co ja na to poradzę?
Człowiek obdarzony tylko dumą albo tylko pokorą, nie jest całkowitym człowiekiem.
Nie trzeba nadawać rzeczom znaczenia, którego nie mają.
...- Cóż stąd, że umieramy? Życia jest wciąż tak dużo-majaczyła pani Barbara- Wszystko mija, a nic się, nic się nie zmienia. Po złotym tle wciąż płyną szare obłoki...O, jak mnie ta myśl uspokaja - westchnęła
I czemu głupi człowiek czepia się tak uparcie popełnionej omyłki, czemu poraniony, pokaleczony, świadomy, że idzie złą drogą brnie wciąż dalej, ciągle się łudząc, że to może nie była omyłka?
Książka i możliwość czytania to jeden z największych cudów ludzkiej cywilizacji.
Trzeba ją (miłość) nieść, a jeśli tak wypadnie, to ją dźwigać, lub ku niej wzlatać z nizin i snuć ją przez siebie, i brać w siebie razem ze wszystkim, co ją krzywi, brudzi, czy może tylko wikła.
Dokądkolwiek się wyjdzie, dokądkolwiek pospieszy, zawsze wyjdzie się i pospieszy ku śmierci. Więc może pozostaje tylko zamknąć się jak najszczelniej w domu, do którego śmierć i tak aż nadto wcześnie sama przyjdzie.
(..) uwielbienia i podziwu łaknie się najczęściej w okresach słabości i bezradności, gdyż aż tego potrzeba, by poczuć, że się istnieje.
(...) nie rozumiem, po co to wszystko toczy się, mija...
(...)Widać tak już być musi między ludźmi: niechęć i przywiązanie, obcość i bliskość, żadne z tych uczuć nie trwa i nie wypełnia całej istoty, jedno nie wiadomo kiedy przechodzi w drugie, wszystkie połowiczne, niecałkowite, niedociągnięte, a jednak razem wziąwszy składa się to wszystko na jakąś całość, która się toczy...Tylko dokąd się toczy i po co?...
Mówią-myślała rozżalona- że nie trzeba dowierzać swojej miłości, bo się może okazać mrzonką. Nieprawda, to chwilom obojętności nie trzeba dowierzać. To one są złudzeniem.
W wyborze drogi, gdy raz trzeba śród rozterki wybierać, często, na oko przynajmniej, decydują okoliczności drugorzędne i przypadkowe. Ale śród nich działa zawsze i coś, co nam daje wyczuć, która droga lepiej odpowiada bądź naszym chęciom, bądź skrytemu w nas ideałowi życia.
Człowiek płacze i rozpacza tylko wtedy, kiedy ma jeszcze nadzieję. Kiedy nie ma żadnej nadziei, rozpacz przybiera postać straszliwego spokoju.
Bogumił nie rozumiał, co się pani Barbarze stało. Poszedł za nią do sypialni, gdzie zasiadła przy łóżeczku dziecka i udawała teraz, że go nie widzi. jakiś czas milczał posłusznie, a na koniec zapytał:
- Zmęczył cie dzień dzisiejszy?
Odpowiedź wytrysła tak natychmiast, jakby dawno gotowa czekała tylko na to jego pytanie:
- Weź, złam łodygę kwiatu, a potem dziw się, że zwiądł, i pytaj, czy jest zmęczony!
- Nie rozumiem takich górnolotnych porównań. Powiedz wyraźnie. Czy ja ci co zrobiłem?
- Nie ma dla mnie większej słodyczy na świecie(...) niż kiedy słyszę, że ty jesteś spokojna.
- O, masz tysiąc innych słodyczy, w pracy, we wszystkim- odparła pani Barbara, choć raptownie powstało w niej przekonanie, że i dla niej nie może być większej słodyczy na świecie niż słyszeć takie słowa.
(...) biedny człowiek, jeśli nawet nie potrafi dobrze przeżyć jednego życia, chciałby ich przeżyć z dziesięć.
Póki słońce będzie błyszczeć na niebie,życie nigdy całkiem nie poszarzeje.
Człowiek nie przez to coś wart, że chodzi po tej ziemi, ale przez to, jak sobie we wszystkim poczyna.
Zaufałam, widzisz, zanadto życiu. Uwierzyłam, że można się zdać bezpiecznie na to, co się ot tak, niechcący dzieje. Że trzeba życiu, uczuciom... dać się toczyć. Myślałam, że w naszych instynktach jest miara, wskazująca, jak czynić w każdym wypadku...