Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 19 kwietnia 2024LubimyCzytać328
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Będzie dobrze” Aleksandry KernLubimyCzytać1
- Artykuły100 najbardziej wpływowych osób świata. Wśród nich pisarka i pisarz, a także jeden PolakKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyPięknej miłości drugiego człowieka ma zaszczyt dostąpić niewielu – wywiad z autorką „Króla Pik”BarbaraDorosz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jordi Tarragona
7
6,7/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,7/10średnia ocena książek autora
70 przeczytało książki autora
68 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Injustice. Bogowie pośród nas: Rok czwarty
Cykl: Injustice (tom 4)
7,0 z 24 ocen
46 czytelników 2 opinie
2023
Najnowsze opinie o książkach autora
Hal Jordan i Korpus Zielonych Latarni: Rozłam Ethan Van Sciver
7,1
Jeszcze nieco ponad rok temu można było narzekać, że Zielone Latarnie są w Polsce ignorowane. Mimo tego, że ku końcowi zbliżała się inicjatywa „Nowe DC Comics”, która wprowadziła do naszego kraju wiele interesujących serii, jedyna obecność Hala Jordana to wielkie team-upy, które nie skupiały się bezpośrednio na perypetiach Korpusu Zielonych Latarni. Sytuacja uległa w końcu zmianie wraz ze startem „Odrodzenia”. Cykl, który zaczął się wtedy ukazywać od początku, był co najmniej dobry, choć trzeba też przyznać, że odrobinę nadęty. Z każdym kolejnym tomem ugruntowywał jednak swoją pozycję jako jedna z najciekawszych propozycji tej inicjatywy DC Comics, a czwarta odsłona nie zmienia tego stanu rzeczy.
Od czasu gdy dowódcy Zielonych Latarni i Korpusu Sinestro postanowili połączyć siły, obie formacje współpracują ze sobą i razem pilnują porządku we wszechświecie. Jednak „Zieloni” i „Żółci” zawsze się różnili i kwestią czasu było, kiedy porozumienie zacznie się sypać. Pretekst do rozłamu daje morderstwo dokonane przez członka jednej ze służb na przedstawicielu drugiej. I choć John Stewart nie chce pozbywać się potężnego sojusznika, najprawdopodobniej nie będzie miał w tej sprawie żadnego wyboru. Dodatkowym problemem dla Zielonych Latarni jest zaangażowanie się w konflikt między tak zwanymi Nowymi Bogami z siłą odpowiedzialną za ich stworzenie. Kosmiczni policjanci muszą stanąć po jednej ze stron, żeby zapobiec zniszczeniom na wielką skalę.
W czwartym tomie „Hala Jordana” dostajemy dwie osobne opowieści. Pierwsza, od której całość wzięła tytuł, traktuje o rozłamie między Zielonymi Latarniami a Korpusem Sinestro. Kluczową sprawą było w tym przypadku wiarygodne przedstawienie genezy konfliktu oraz odpowiednie pokazanie wydarzeń, które mogą mieć olbrzymie konsekwencje dla całego wszechświata. Jak wyszło? Całkiem dobrze, chociaż Venditti nie ustrzegł się pewnych uproszczeń. Biorąc pod uwagę to, jak wiele wysiłku obie formacje włożyły w wypracowanie najpierw pokoju, a później współpracy, przyczyny, które doprowadzają do ponownego rozłamu zdają się dość błahe.
Robert Venditti umiejętnie prowadzi fabułę oraz odpowiednio dawkuje napięcie. Zaciekawienie czytelnika wzbudza między innymi dzięki interesującemu sposobowi zawiązania akcji, ale także dynamicznemu tempu, które utrzymuje się właściwie na całej przestrzeni „Rozłamu”. Do tego jesteśmy zresztą przyzwyczajeni już od pierwszego tomu cyklu, wydaje się jednak, że z każdą częścią Venditti coraz bardziej krzepnie na stanowisku scenarzysty i coraz sprawniej wychodzi mu wymyślanie kolejnych ciekawych przygód Hala Jordana i spółki. Mimo że na żadnym etapie tego komiksu autor nie odkrywa Ameryki, to sprawne żonglowanie kliszami i łączenie znanych motywów wydaje się dobrą opcją dla tego tytułu.
Dosyć istotnym elementem „Rozłamu” są jego bohaterowie. Zwłaszcza w pierwszym segmencie albumu stoją oni na pierwszym miejscu, ponieważ to od ich poczynań zależą losy sojuszu. W tym kontekście tym milej patrzy się na sprawność Vendittiego w prowadzeniu protagonistów. Co prawda trzeba przymknąć oko na wspomniane wcześniej uproszczenia, ale motywacje jednostek zarysowane są wystarczająco dobrze. „Upadek bogów” (drugi komiks zamieszczony w tomie) to już trochę inna bajka – otrzymujemy typowego akcyjniaka, który nie ma raczej większych ambicji. Nie jest to jednak jakiś większy zarzut, bowiem w swojej kategorii sprawdza się naprawdę dobrze, przynosząc odbiorcom sporo akcji i nieco emocji.
Zważywszy na fakt, że za ilustracje do „Rozłamu” odpowiadają ci sami artyści, którzy pracują z Robertem Vendittim od początku cyklu, dość trudno mi powiedzieć o nich coś nowego. Zarówno van Sciver jak i Sandoval doskonale czują się w akcyjnej space operze i rysują z prawdziwym rozmachem. Ich prace są kolorowe, dynamicznie skadrowane, a na całej przestrzeni albumu nie brakuje też efektownych plansz jedno- lub nawet dwustronicowych. Niezmiennie trzymają wysoki poziom.
Czwarty tom „Hala Jordana i Korpusu Zielonych Latarni” podtrzymuje dobrą opinię o całej serii. Scenarzyście nie brakuje pomysłów na perypetie kosmicznych stróżów porządku i nie wydaje się, by zabrakło mu ich w najbliższym czasie. „Rozłam” to łatwo przyswajalny komiks, a tego właśnie oczekuję po tytułach, w których dzielni bohaterowie bronią wszechświata przed wielkimi zagrożeniami. A że nie ma tu większych ambicji – trudno. Nie można mieć wszystkiego, ważne że jest dobrze na płaszczyźnie czysto rozrywkowej, a o to tutaj chodzi.
Recenzja do przeczytania także na moim blogu - https://zlapany.blogspot.com/2019/02/hal-jordan-i-korpus-zielonych-latarni.html
oraz na łamach serwisu Szortal - http://szortal.com/node/15714
Injustice. Bogowie pośród nas: Rok czwarty Tom Taylor
7,0
Poprzedni tom "Injustice" zdradzał pewne oznaki zmęczenia materiałem, a przecież historia, w której Superman staje się tyranem rządzącym twardą ręką wydaje się być samograjem. Ale już wówczas widać było, że seria zaczyna wpadać w niebezpieczne sidła schematu. I tom czwarty te przypuszczenia potwierdza, bo Batman próbuje zaatakować Supermana z jeszcze innej strony, tym razem włączając do konfliktu greckich bogów. I z jednej storny jest całkiem nieźle, bo akcja jest wartka, chociaż w większości potyczki polegają na grożeniu sobie nawzajem i napinaniu mięśni. Nie brakuje jednak scen dość szokujących...które jednak za sprawą twistów przestają być już takie szokujące jak na pierwszy rzut oka mogły się wydawać. I o ile z początku byłem zadowolony z tego albumu, tak im dalej tym bardziej męczący się on robił. Za to epilog tego tomu nadrabia mizerię, która w pewnym momencie wkrada się w historię znajdującą się w tym tomie. Nadal lubię serię "Injustice", ale ewidentnie scenarzyści zaczęli wpadać w pewną pułapkę, która aż za bardzo jest w tym tomie widoczna.