Pokonać kostuchę Josh Bazell 5,4
![Pokonać kostuchę](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/20000/20616/352x500.jpg)
ocenił(a) na 210 lata temu Josh Bazell zaszczycił do tej pory polskie półki tylko dwiema książkami. Na moje nieszczęście „Pokonać kostuchę” przekonała mnie do siebie zachęcającym opisem i rzucającą się w oczy okładką. A przecież już w szkole podstawowej mnie ostrzegali – NIE OCENIAJ PO OKŁADCE!
Wracając jednak do samej książki… Opis z tyłu zapowiadał połączenie „Ojca chrzestnego” i „dr Hause-a”. Brzmi ciekawie? Owszem, ale książka nie zasługuje na miano interesującej…
Bohaterem jest okładkowy lekarz… Pracuje on w najgorszym szpitalu z możliwych, ale tylko dlatego, że został świadkiem koronnym. Nietrudno się domyślić, że musiał mieć za sobą nieciekawą i niebezpieczną przeszłość! Pietro Brwn (Brown) ledwo znał swoich rodziców – wychowywali go dziadkowie, którzy (o zgrozo!) zostali zamordowani, gdy chłopak miał 14 lat. Nie zastanawiając się długo Pietro postanowił się ZEMŚCIĆ! Trudno jednak tego dokonać, skoro nie zna się morderców… Żeby się przekonać kto mógł być tak okrutny, żeby w biały dzień zamordować parę staruszków Pietro zaprzyjaźnia się z MAFIĄ po to, żeby dowiedzieć się, iż właśnie mafia odpowiada za to morderstwo. Pietro jednak zdążył poznać smak pieniądza i świat przemocy, który pokochał. Był jednak „dobrym mordercą” – zabijał wyłącznie tych, którzy wyrządzili światu dużo zła.
Pietro przyjaźni się z niejakim Napletem (nie chcecie wiedzieć skąd ten przydomek…),którego musiał bronić i chronić. Ojciec Napleta miał dla Pietra zlecenia na najgorszych oprychów, a Pietro czerpał satysfakcję z czyszczenia świata ze złych ludzi.
Nietrudno się domyślić, iż w książce również wprowadzono wątek miłosny. Jest on jednak tak płytki, infantylny i słodki, że opis niewiele by wniósł do recenzji! Powiem jedynie, że Pietro zakochuje się na śmierć i życie w zagorzałej katoliczce (klarnecistce).
Wracając do pracy Pietra w szpitalu… Parę ciekawych medycznych przypadków, sporo informacji, ale przede wszystkim brud, smród i ubóstwo. Sporo krwi, niewiele treści i ścigająca Pietra przeszłość. Trudno go nazwać doktorem Hausem, ponieważ brakuje mu inteligencji i wiedzy. Jedyną cechą wspólną jest arogancja.
Przykro mi mówić, że nie jestem w stanie powiedzieć więcej o „akcji” w tej książce. Dzieje się niewiele! Narrator (oczywiście Pietro) wiele przeklina, wspomina i nie radzi sobie sam ze sobą zażywając potworne ilości leków.
Podsumowując. Debiut Josha Bazella nie może zostać nazwany porywającym. Szczerze mówiąc trudno mi było doczytać książkę do końca. Na szczęście nie ma wielu stron, ale nie polecam nikomu! Wulgarny język przeszkadza w czytaniu, bohaterowie są nijacy, a sama treść nie pozostawia w pamięci zupełnie nic…