cytaty z książek autora "Rudolf Steiner"
Powołaniem każdego z nas jest stać się duchem wolnym, podobnie jak powołaniem każdego zalążka róży jest stać się różą.
Wszelka wiedza służyłaby jedynie zaspokojeniu próżnej ciekawości, gdyby nie zmierzała do podniesienia wartości istnienia ludzkiej osoby. Nauki zyskują prawdziwą wartość dopiero wtedy, gdy pokazują znaczenie, jakie ich wyniki mają dla człowieka. Ostatecznym celem jednostki nie może być uszlachetnienie jakiejś pojedynczej władzy duszy, lecz rozwój wszystkich drzemiących w nas zdolności. Wiedza ma wartość tylko dzięki temu, że przyczynia się do wszechstronnego rozwinięcia całej istoty ludzkiej.
Nie należy ukuwać formuły, jakoby człowiek był po to, by urzeczywistniać jakiś istniejący w oderwaniu od niego moralny ład świata. Kto by tak twierdził, ten pod względem wiedzy o człowieku stałby na tym samym stanowisku, co owa nauka o przyrodzie, która sądziła, że byk ma rogi po to, by móc nimi bóść. Na szczęście badacze przyrody odrzucili takie pojęcie celowości. Etyce trudniej jest się od niego uwolnić. Ale jak rogi nie rosną po to, by nimi bóść, lecz uderzanie nimi jest możliwe dzięki ich istnieniu, tak też człowiek nie żyje z powodu moralności, lecz moralność pojawia się dzięki człowiekowi.
Obrazy mitologiczne, tak zwane mitologiczne symbole posiadają o wiele więcej właściwości, o wiele więcej prawdy, niż fantastyczne kombinacje rozumowe tworzone przez dzisiejszą wiedzę.
Przez spożywanie kawy człowiek zostaje jakby wsparty na drodze fizycznej w swojej logicznej konsekwencji, w myśleniu łączącym się konsekwentnie z faktami. [...] Przez spożycie herbaty myśli stają się roztrzepane, w mniejszym stopniu zdolne do łączenia się z faktami. Spożycie herbaty pobudza wprawdzie fantazję, ale często w sensie niezbyt sympatycznym, bo nie odpowiadającym prawdzie i solidności stosunków. [...] I w duszy rozwijającej się w sensie antropozoficznym niechętnie widziane jest spożywanie herbaty, gdyż łatwiej prowadzi do szarlatanerii niż spożywanie kawy. [...] Chciałbym tylko dodać - możecie nad tym dalej pomedytować albo spróbować takie rzeczy rzeczywiście przeżyć - że o ile spożycie kawy wzmaga nieco w osłonie fizycznej solidność, a spożywanie herbaty bardziej sprzyja szarlatanerii, to z kolei czekolada najbardziej wzmaga filisterstwo.
To, co jest przedstawione w Ewangelii w historii pokuszenia, przeciwstawienie się Chrystusa Lucyferowi i Arymanowi - w jednej Ewangelii tak, w innej inaczej, przedstawiłem to już kiedyś - jest świadectwem tego, że przez impuls Chrystusowy, przez impuls Misterium Golgoty człowiek może znaleźć właściwy rozwój przyszłości. Należy to do rzeczywistego rozwoju jaźni i ciała astralnego człowieka.
[...] Rozwój ezoteryczny pozwala bardzo wyraźnie zauważyć, że początkowo ulega nieco osłabieniu siła pamięci. To, co zwyczajnie nazywamy pamięcią, zostaje przez rozwój ezoteryczny prawie zawsze w pewien sposób osłabione. Początkowo mamy gorszą pamięć. Kto nie chce mieć gorszej pamięci, nie może właściwie przeżywać rozwoju ezoterycznego. Szczególnie silnie zanika działanie tej pamięci, którą można określić jako pamięć mechaniczną, która jest najlepiej rozwinięta u ludzi w latach dziecięcych i młodzieńczych, którą najczęściej mamy na myśli, gdy mowa jest o pamięci. I niejeden ezoteryk narzeka właśnie na osłabienie pamięci.
Takie sprawy można poznać właściwie tylko przez pobudzanie wyobrażeń. Są one zbyt ważne, żeby dawać tu coś więcej niż tylko bodźce do ich poznania. Chciałem pokazać, jak można stopniowo dojść do tego, aby to, co żyje w naszym wnętrzu jako ciało astralne i jaźń, poznać w ich prawdziwej postaci, a nie w ułudzie. Bowiem to, co człowiek przeżywa wewnętrznie jako swoje ciało astralne, nie jest rzeczywistym ciałem astralnym, jest odzwierciedleniem ciała astralnego w ciele eterycznym. A to, co człowiek nazywa swoją jaźnią, nie jest rzeczywistą jaźnią; jest to odzwierciedleniem jaźni w ciele fizycznym.
Tylko przez to, że wnikanie w drugiego człowieka staje się coraz bardziej duchowe, że z ciała astralnego rozszerzonego ku sprawom świata dochodzimy do rezygnacji z jakiegokolwiek wnikania w drugiego człowieka, że pozostawiamy tego drugiego zupełnie nietkniętego w jego własnym stanie, że sprawy drugiej istoty stawiamy wyżej od spraw własnych, stajemy się dojrzali do wznoszenia się w poznaniu. Nie możemy poznać istoty z hierarchii Aniołów, jeśli nie dochodzimy do tego, że wnętrze Anioła zajmuje nas bardziej niż własne. Jak długo mamy więcej zainteresowania dla naszej własnej istoty niż dla istoty Anioła, tak długo nie możemy go poznać. Musimy zatem wychować się najpierw do spraw świata, a następnie do spraw idących jeszcze dalej, tak że staną się one dla nas ważniejsze niż my sami. Z chwilą, gdy próbujemy naszą jaźń doprowadzić dalej w poznaniu ezoterycznym, a pozostaje ona dla nas bardziej wartościowa niż inne istoty, które chcemy poznać, z tą chwilą błądzimy. I jeżeli śledzicie ten bieg myśli, dojdziecie właściwie do rzeczywistego pojęcia o tym, czym jest czarna magia. Czarna magia zaczyna się bowiem zawsze tam, gdzie wniesione zostaje w świat ezoteryczne działanie, a nie jest się w stanie rozszerzyć najpierw spraw własnych na sprawy świata, nie jest się w stanie sprawy innych cenić bardziej niż swoich własnych.
Wypełnione treścią myślową życie w rzeczywistości jest zarazem życiem w Bogu.
Opisaliśmy, jak dochodzimy do tego, że ciało astralne, zgodnie ze swoją pierwotną istotą, jest pewnego rodzaju egoistą i jak rozwój ezoteryczny musi ten egoizm przezwyciężyć przez to, że sprawy osobiste zostają wzniesione do spraw świata. [...] Jeśli rozwój poszedł w kierunku właściwej moralności ezoterycznej, to widzimy w nim, jak cudowny staje się człowiek dzięki rozszerzeniu horyzontu własnych osobistych spraw do intencji ogólnoludzkich i ogólnoświatowych.
Nasze życie składa się z działań wolnych i niewolnych. Pojęcia człowieka nie można jednakże przemyśleć do końca, nie dochodząc do wolnego ducha jako najczystszego wyrazu natury ludzkiej. Zaprawdę, ludźmi jesteśmy tylko o tyle, o ile jesteśmy wolni.
Człowiek wolny żyje ufając, że inny wolny człowiek należy wraz z nim do jednego świata duchowego i że spotka się z nim w swych intencjach. Człowiek wolny nie wymaga od swych bliźnich zgodności, ale jej oczekuje, ponieważ leży ona w naturze ludzkiej.
Jeśli Kant mówi o obowiązku: "Obowiązku! Ty wzniosłe, wielkie miano, które w sobie nie zawierasz nic umiłowanego, nic, z czym łączy się schlebianie, lecz żądasz poddania się", ty, co "ustanawiasz prawo... przed którym milkną wszystkie skłonności, mimo że potajemnie mu przeciwdziałają", to człowiek, który osiągnął świadomość ducha wolnego, odpowie mu: "Wolności! Ty przyjazne, ludzkie miano, które zawierasz w sobie wszystko, co miłujemy w moralności, co moje człowieczeństwo najbardziej sobie ceni, i nie czynisz mnie niczyim sługą, ty, które nie ustanawiasz jedynie prawa, lecz czekasz na to, co moja miłość moralna sama uzna za prawo, gdyż w obliczu każdego narzuconego prawa czuje się ona niewolną".
W kontakcie z rzeczami świata zewnętrznego ideę określa postrzeżenie; uczyniliśmy, co do nas należy, gdy poznaliśmy związek idei z postrzeżeniem. W przypadku człowieka rzecz ma się inaczej. Całość bytu człowieka nie da się określić bez niego samego; jego prawdziwe pojęcie jako człowieka moralnego (ducha wolnego) nie jest z góry obiektywnie połączone z obrazem postrzeżeniowym "człowiek", tak by poznanie mogło następnie ten fakt tylko stwierdzić. Człowiek musi samodzielnie połączyć swe pojęcie z postrzeżeniem "człowiek". Pojęcie pokryje się tu z postrzeżeniem jedynie wówczas, gdy człowiek sam do tego doprowadzi. Będzie to mógł jednak zrobić tylko wtedy, gdy odnajdzie pojęcie ducha wolnego, to znaczy pojęcie siebie samego.
Wolność jest niemożliwa zarówno w obrębie materializmu, jak i jednostronnego spirytualizmu, czy w ogóle w obrębie realizmu metafizycznego, wnioskującego o czymś pozaludzkim jako o prawdziwej rzeczywistości, ale jej nie przeżywającego.
Tym samym myślenie scharakteryzowaliśmy jako element, za pomocą którego człowiek duchowo wżywa się w rzeczywistość. [...] Z drugiej zaś strony z całego ducha tych wywodów wynika, że element postrzeżeniowy nabiera dla ludzkiego poznania cech rzeczywistości dopiero wtedy, gdy ujmuje się go w myśleniu. Nic poza myśleniem nie jest w stanie określić czegoś jako rzeczywiste.
Gdy spotykam jakiegoś
człowieka i ganię jego słabości, to okradam siebie z wyższej siły
poznania; jeśli staram się z miłością wniknąć w jego zalety, zbieram
w sobie takie siły.(...)
Doświadczeni badacze
wiedzy tajemnej doskonale wiedzą ile swoich sił zawdzięczają temu, że wciąż na nowo we wszystkich sprawach patrzą na to, co dobre i powstrzymują się od osądzania.
Wszelkie poznanie, którego szukasz, aby stawać się coraz
bardziej dojrzałym na drodze uszlachetnienia ludzkości i rozwoju
świata, posuwa cię o krok naprzód.
Na
wyżyny ducha można się wspiąć tylko wtedy, gdy kroczy się przez
wrota pokory. Prawdziwą wiedzę możesz osiągnąć tylko wtedy, gdy
nauczyłeś się ją szanować.
Kiedy próbujemy pewnym pojęciem przeniknąć drugą istotę, kiedy staramy się zanurzyć wyobrażenie w istotę drugiego człowieka, to jest ono przytępioną bronią Kaina, którą został ugodzony Abel. Osłabienie tej broni sprawiło, że to, co zamieniane było natychmiast w swoje przeciwieństwo, mogło przejść w ewolucję. I na drodze powolnej ewolucji, przez coraz dalej idące wzmocnienie poznania, dochodzi człowiek do tego, że to, czego nie mógł wyżywać w świecie fizycznym, gdyż stawało się to popędem niszczącym, rozwija stopniowo. Najpierw w poznaniu przedmiotowym, potem w poznaniu imaginatywnym, które już bardziej wchodzi w istotę drugiego człowieka, w poznaniu inspiratywnym, które jeszcze bardziej wnika w istotę drugiego, oraz w poznaniu intuitywnym, które wnika zupełnie i duchowo żyje dalej z inną jaźnią w drugiej istocie.
Jeżeli nie rozwijamy w sobie przenikającego nas do głębi uczucia, że istnieje coś wyższego ponad nas samych, to nie znajdziemy
w sobie sił, by rozwinąć się ku czemuś wyższemu.
Wskazane jest zatem to, co w zwyczajnym życiu prowadzi człowieka do podkreślania swojego "ja", co na wszystkich możliwych płaszczyznach prowadzi go przede wszystkim do podkreślania jaźni. W naszych czasach jaźń podkreślana jest na obszarze myślenia. Niczego nie można słyszeć częściej niż sformułowań w rodzaju: takie jest moje stanowisko, ja myślę to lub owo. Jak gdyby chodziło o to, co myśli ten lub tamten człowiek, jakby nie chodziło bardziej o to, co jest prawdą. Prawdą jest, że suma trzech kątów trójkąta wynosi razem sto osiemdziesiąt stopni, a obojętne jest, jakie człowiek zajmie w stosunku do tego stanowisko. Prawdą jest, że duchowe hierarchie dzielą się na trzy grupy, po trzy hierarchie, licząc ku górze od człowieka, a obojętne jest, jakie człowiek zajmie w stosunku do tego stanowisko.
Właściwy rozwój obejmuje jednak skierowanie egoizmu ciała astralnego ku sprawom ogólnoludzkim i światowym. [...] Możemy więc zobaczyć, że jest bezwzględnie konieczne, aby w chwili, gdy poznanie wychodzi ponad to, co jest mu przeznaczone w naturalnym biegu rozwoju, w chwili, gdy człowiek wznosi się do oglądu jasnowidzeniowego, rozwój człowieka szedł właśnie ku ogólnym sprawom ludzkości i świata. Jest to rzecz, która przez prawdziwą wiedzę tajemną będzie zawsze uznawana.
To jednak, czemu np. przeczą materialiści, że rzeczywista duchowość jest wszędzie w materii, wywołuje trwogę, i kiedy materialiści czują, że z podłoża ich duszy, z astralności zbliża się do nich trwoga, wtedy zagłuszają to, wtedy wymyślają teorie materialistyczne. I jest głęboką prawdą to, co mówi poeta: "Diabła - tzn. Arymana - nie spostrzega ludek nigdy, nawet gdyby trzymał go już za kołnierz". Po co np. odbywają się zebrania materialistów? Aby "zaklinać diabła". W sensie dosłownym jest to prawdą, tylko że lud o tym nie wie. Wszędzie tam, gdzie odbywają się dzisiaj na świecie zebrania materialistów i w pięknych teoriach broni się tego, że istnieje tylko materia, tam Aryman trzyma ludzi za kołnierz. Nie ma dzisiaj lepszej okazji do studiowania diabła, niż pójść na materialistyczne albo monistyczne zebranie.
[...] Ale, jak to często się zdarza, tak i w tym wypadku ludzki rozum ma tendencję do wyciągania wniosków, gdy istnieje jakieś spostrzeżenie. Można to zaobserwować zarówno w życiu zewnętrznym, egzoterycznym, jak też na terenie ruchu teozoficznego. W zewnętrznym, egzoterycznym życiu trzeba się tylko nieco rozglądnąć, aby zauważyć, że doświadczenia, rzeczywiste obserwacje, jakie były udziałem człowieka na przestrzeni wieków, wywoływały zawsze wiele teorii i hipotez. Ileż to hipotez w rozwoju ludzkości poszło w niepamięć, jako bezwartościowe. Na obszarze teozoficzno-ezoterycznym można poczynić spostrzeżenie, że jeżeli ktoś przeszkolony ezoterycznie, a zatem ktoś, kto posiada w pewnym sensie siły jasnowidzenia, to czy owo opowiada na podstawie rzeczywistej obserwacji jasnowidzeniowej, a potem przychodzą teoretycy i wynajdują wszelkie możliwe schematy i teorie, to rzeczy te zostają rozbudowane. Często spostrzeżenia są niewielkie, a schematy i teorie, które są w oparciu o nie budowane, obejmują całe światy. To jest właśnie złe, że zawsze istnieje taka tendencja rozumu.
Okazuje się przez to, że dla ezoteryka, albo rzeczywistego antropozofa myślenie abstrakcyjne staje się cięższe, trudniejsze niż przedtem. Mózg napotyka stopniowo na opór. Rozwijającemu się antropozofowi łatwiej będzie myśleć obrazowo, wyobrażać sobie, powiedzmy, bardziej imaginatywnie, niż myśleć abstrakcyjnie.
Właśnie ten człowiek, który przechodzi rozwój duszy, może łatwo zauważyć, że dość często potrzebuje nieco cukru, gdyż rozwój duszy musi dążyć do coraz większej samodzielności. Dusza staje się bardziej samodzielna przez zwyczajny rozwój antropozoficzny. Aby więc człowiek, który już ze względu na swoją fizyczną osłonę ma pewną misję ziemską, nie zatracił związku swej jaźni z Ziemią, dobrze jest stworzyć przeciwwagę w fizyczności, gdzie egoizm nie ma tak wielkiego znaczenia jak w przypadku moralności. Przez spożywanie cukru stwarza się pewien rodzaj niewinnego egoizmu, który może tworzyć przeciwwagę w stosunku do koniecznej samowolności na obszarze moralno-duchowym. W przeciwnym razie istniałaby zbyt łatwa pokusa, żeby człowiek stał się nie tylko samowolny, ale także marzycielski; straciłby związek ze zdolnością zdrowego osądzania ziemskich stosunków. Pewien dodatek cukru do pożywienia przyczynia się do tego, aby pomimo wszelkiego wznoszenia się w światy duchowe dać człowiekowi możliwość pozostania obiema nogami na Ziemi i wypracowania zdrowego poglądu ziemskiego.
Wiemy, że u człowieka przechodzącego rozwój ezoteryczny organy zmysłowe właściwie muszą być wyłączone; muszą, że tak powiem, milczeć. W czasie rozwoju ezoterycznego fizyczne organy zmysłowe czują się jakby skazane na bezczynność; są wyłączone.
Melancholik tylko przez to jest melancholikiem, że tego rodzaju temperament dominuje u niego, zasadniczo bowiem każdy człowiek posiada we własnej duszy wszystkie cztery temperamenty.