rozwiń zwiń

W aucie z autorem

Joanna Janowicz Joanna Janowicz
28.09.2013

Nie ma nic prostszego niż wyobrażenie sobie pisarza siedzącego za maszyną do pisania. Ale przecież nie samym pisaniem autor żyje. Czasem zdarza mu się wstać od biurka i usiąść za kierownicą. Ruszamy zatem w literacką trasę.

W aucie z autorem


Droga nr 1
Kto czytał Mapę i terytorium, pamięta, że wielogodzinna jazda samochodem po autostradzie potrafi mieć terapeutyczny wpływ na człowieka w depresji lub w łagodnej formie desperacji. Nie chodzi tylko o uspokajającą monotonię jazdy czy pęd, ale o to niepodrabialne złudzenie wolności, jakie daje auto. Dla właścicieli zwierząt domowych i palaczy samochód pozostawał jedną z ostatnich przestrzeni wolności, jednym z ostatnich bastionów przejściowej autonomii, jakimi ludzie dysponują na początku trzeciego tysiąclecia - pisze Michel Houellebecq.

Droga nr 2
Podobne spostrzeżenia odnotował Marshall McLuhan, teoretyk komunikacji medialnej, który oceniał samochody może nie tyle jako ostatnie bastiony wolności, ale jako ostatnie miejsca, gdzie człowiek może się schronić i poczuć bezpieczny. Auto stało się skorupą, obronną i zaczepną muszlą, dla każdego mieszkańca miasta i przedmieść.

Droga nr 3
Może nie jako muszlę, lecz jako inny typ schronienia postrzegał samochód Roland Barthes. Myślę, że auta dziś są prawie dokładnym ekwiwalentem wspaniałych gotyckich katedr; mam na myśli to, że są najznamienitszym tworem ery, stworzonym z pasją przez nieznanych artystów, a konsumowanych jako wizerunek lub poprzez ich użycie przez całą populację, która traktuje je jako czysto magiczne obiekty.

Droga nr 4
Wielu pisarzy nie zastanawiało się nad tym, co one symbolizują, a bardziej nad tym, co oferują i do czego mogą posłużyć ludziom. I tak na przykład John Updike widział to następująco: Życie większości Amerykanów składa się z jechania dokądś, a potem z wracania do domu i zastanawiania się, po kiego diabła w ogóle ruszali dupę.

Droga nr 5
Z kolei William Faulkner uważał, że mieszkańcy Stanów nie kochają niczego z wyjątkiem swoich automobili. Nie kochają swojej żony ani swojego dziecka, ani swojego kraju, ani nawet swojego konta w banku (...). Nie kochają niczego poza swoim samochodem. Ponieważ stał się on narodowym symbolem seksu. I jak każdy obiekt pożądania także i ten chcą posiąść i całkowicie go zawłaszczyć, stąd nie mogą go pożyczać, muszą go mieć i nie koniec na tym, co roku muszą kupować nowy, by odnowić jego dziewiczość, nikomu go nie pożyczają, żadna obca ręka nie ma prawa poznać intymnych sekretów ich samochodów, nawet jeśli stoi on nieużywany, bo jego właściciel nie ma dokąd pojechać, a nawet gdyby miał, to mógłby nie pojechać, gdyby groziło to zabrudzeniem lub porysowaniem go. Za to spędzanie całego niedzielnego poranka na myciu, polerowaniu i woskowaniu samochodu stało się dla niego zastępstwem dla pieszczenia ciała kobiety, która już od dawna zabroniła mu wstępu do swojego łóżka.

Droga nr 6
J. D. Salinger także podśmiewał z Amerykanów i ich miłości do aut. Weźmy większość ludzi: zwariowali na punkcie swoich samochodów. Wraca problem zarysowań karoserii: Martwią się uszkodzeniami i potrafią godzinami rozprawiać o cenach litra benzyny i jej spalaniu w czasie jazdy, a zaraz po tym, jak kupią sobie całkiem nowe auto, zaczynają kombinować, jak by je sprzedać i kupić jeszcze nowsze. Nie to, żebym lubił stare samochody. Mam na myśli to, że zupełnie mnie nie interesują. Wolałbym mieć cholernego konia. Na miłość boską, koń jest przynajmniej ludzki.

Droga nr 7
Na koniec wróćmy do Europy. Françoise Sagan raz napisała: Pieniądze szczęścia nie dają, ale wolę płakać w jaguarze niż w autobusie.

Co o tym wszystkim myślicie? Z jakim pisarzem ruszylibyście w roadtrip bez zastanowienia?  


komentarze [5]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Paloma 30.09.2013 11:38
Czytelniczka

Mateusz: Henio Miller:
A z osobami pokroju Kerouaca raczej nie chciałbym podróżować, przynajmniej odkąd odstawiłem wszelkie używki. Na dłuższą metę są nie do wytrzymania.


Fakt, to mogłaby być ciężka podróż. Ale idąc tropem używkowym dorzucam jeszcze Huntera S. Thompsona - podróż z nim to by była jazda ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Mateusz Cioch 28.09.2013 17:41
Czytelnik

Henio Miller: Mam ochotę ruszyć teraz w małą passacaglię o maszynach samobieżnych. Odkąd postanowiłem sprzedać auto, spisuje się ono bez zarzutu. Cholerstwo zachowuje się jak flirtująca kobieta.
A z osobami pokroju Kerouaca raczej nie chciałbym podróżować, przynajmniej odkąd odstawiłem wszelkie używki. Na dłuższą metę są nie do...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Paloma 28.09.2013 16:00
Czytelniczka

może to zbyt oczywiste, ale z Kerouakiem :) No i na Kołymę z Hugo Baderem.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Paweł 28.09.2013 13:23
Czytelnik

Droga nr 8 (np. Duszniki-Zdrój lat 80, bezcenne :):

kiedy Zabawa pojawił się w bazie transportowej wraz ze swoją żoną, mówiono:

"Nasz nowy koleś przywiózł sobie pomocnika. Chce popełnić rodzinne samobójstwo. Można i tak"

- Marek Hłasko - "Następny do raju"

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Joanna Janowicz 28.09.2013 08:30
Czytelniczka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post