„Joyland” jednak trafił do sieci

LubimyCzytać LubimyCzytać
25.06.2013

Już roku temu King publicznie zapowiadał, że jego najnowsza książka „Joyland” trafi do rąk czytelników tylko w wersji papierowej ( pisaliśmy o tym tutaj). Kierował się przy tym głównie sentymentem do książek tradycyjnych, chcąc tym samym skłonić fanów do ponownego zwrócenia się w stronę ksiegarń.

„Joyland” jednak trafił do sieci

Jak łatwo się domyślić e-czytelnicy nie byli z tego pomysłu zadowoleni, zwłaszcza, że do tej pory autor bestsellerowych horrorów wychodził naprzeciw ich oczekiwaniom. W  2000 roku opublikował w internecie opowiadanie „Jazda na kuli” – był to pierwszy e-book na świecie, który trafił na rynek masowy, stając się dostępnym dla społeczności internetowej. King powiedział wówczas: „Chciałbym zobaczyć, jaka będzie reakcja i czy takie działania będą miały w przyszłości jakiś sens”. Nie czekał zbyt długo na odpowiedź - w ciągu dwóch pierwszych dni książkę ściągnęło pół miliona osób. Ten spektakularny sukces skłonił go do eksperymentów z elektronicznymi formami dystrybucji. W tym samym roku na swojej stronie King opublikował we fragmentach powieść „The Plant”. Pobierając poszczególne części czytelnicy mogli dobrowolnie uiścić opłatę w wysokości jednego dolara za każdą z nich. Projekt jednak nie zakończył się sukcesem - czytelnicy coraz rzadziej płacili za kolejne części, a autor ostatecznie nie dokończył swojego dzieła.
 
„Joyland”, mający pozostać jedynie w tradycyjnym obiegu wydawniczym, już w pierwszym miesiącu od daty premiery został zamieszczony w sieci w pirackiej wersji elektronicznej. Ostrożność autora nie uchroniła jego dzieła od powstania nielegalnych cyfrowych kopii. Wydawca książek Kinga, Charles Ardai, nie krył rozczarowania, porównując walkę z piractwem do wojny z narkotykami. Jednocześnie przyznał,że pirackie działania to w chaotycznym świecie nowoczesnych publikacji jeden z ciosów, po którym trzeba się po prostu otrząsnąć.

Piracki incydent zbiegł się czasowo z pracami naukowców z Fraunhofer-Institut w Darmstad. Stworzyli oni projekt pod nazwą SiDiM ( „Bezpieczne dokumenty dzięki indywidualnym oznaczeniom”), w którym zaproponowali  nowatorski sposób zabezpieczania książek elektronicznych. Ich system miałby potencjalnie ingerować w treść e-booków i zamieniać w nich poszczególne elementy, takie jak słowa, akapity, spacje czy znaki interpunkcyjne. W ten sposób, każdy klient, dzięki indywidualizacji dokumentów, dostawałby książkę o nieco odmiennej treści, dla przeciętnego odbiorcy jednakże różnice te byłyby nie do wykrycia. Zmiany mogłyby być zastosowane niezależnie od formatu, a każdą piracką kopię można by błyskawicznie zidentyfikować. Oczywiście jest to tylko teoria, wątpliwości wokół projektu jest wiele, zarówno ze strony wydawców, jak i samych autorów. Niemniej, z pewnością przydałoby się uniwersalne rozwiązanie pozwalające twórcom poczuć się bezpiecznie.

W Polsce książka „Joyland” w formie drukowanej została wydana pod patronatem Lubimyczytać.pl.

____________________________________________

Przeczytaj także:

Stephen King sprzeciwia się ebookom. „Joyland” tylko w wersji papierowej!
Joyland – przeczytaj, jeśli się odważysz
 


komentarze [12]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
bookowina  - awatar
bookowina 26.06.2013 21:35
Czytelniczka

Ach, gdybym tylko poczekała... A tak to wkurzył mnie ten King swoją decyzją (bo czytam w formacie e-), a ponieważ miałam ochotę przeczytać jego książkę, to kupiłam papier.
Czuję się głupio :(, bo nie poczekałam. A w sumie to zupełnie nie sięgam już po papier...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
Monika  - awatar
Monika 25.06.2013 21:57
Czytelnik

Mateusz: Wydaje mi się, że jest jednak paru takich, którym nie zależy, by czytały ich masy, wręcz przeciwnie. I nie musi się to wcale równać z pisaniem do szuflady. Może tak jak Borgesowi publikacja tekstu pozwala się od niego uwolnić.1. "Możliwie szeroka publiczność" nie musi od razu oznaczać mas. Jedni piszą dla jak największej grupy odbiorców i starają się podlizywać...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam więcej
Mateusz Cioch - awatar
Mateusz Cioch 25.06.2013 21:04
Czytelnik

Wydaje mi się, że jest jednak paru takich, którym nie zależy, by czytały ich masy, wręcz przeciwnie. I nie musi się to wcale równać z pisaniem do szuflady. Może tak jak Borgesowi publikacja tekstu pozwala się od niego uwolnić.
"Durna fanaberia" nie odnosiło się do decyzji Kinga, która tak naprawdę średnio mnie interesuje (ebuki-srebuki), tylko do każdej możliwej pisarskiej...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam więcej
Monika  - awatar
Monika 25.06.2013 19:25
Czytelnik

Mateusz: Dlaczego wszyscy oczekują od pisarzy bycia byznesmenami lub mówiąc bardziej swojsko handlarzami? Niech każdy robi swoje, handlarze niech liczą każdą złotówkę i łamiąc głowę jak zarobić jeszcze więcej i jakie działanie przyniesie zysk, a pisarzom pozwólmy mieć durne fanaberie. Uważam, że taki kontrast jest więcej niż potrzebny. Ja szanuję artystów, którzy mają...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam więcej
Tomek  - awatar
Tomek 25.06.2013 17:37
Bibliotekarz

paprotkowa:
Tomek: Pozbawi to osoby posługujące się czytnikami i innymi elektronicznymi urządzeniami do doczytywania e-booków, przeczytanie książki.

Bez przesady. Wydaje mi się, że nawet jeśli miłośnicy e-booków większość książek czytają na swoich czytnikach, to chyba nic im się nie stanie, jeśli tę jedną książkę przeczytają w wersji papierowej, skoro inne...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam więcej
Mateusz Cioch - awatar
Mateusz Cioch 25.06.2013 16:51
Czytelnik

Dlaczego wszyscy oczekują od pisarzy bycia byznesmenami lub mówiąc bardziej swojsko handlarzami? Niech każdy robi swoje, handlarze niech liczą każdą złotówkę i łamiąc głowę jak zarobić jeszcze więcej i jakie działanie przyniesie zysk, a pisarzom pozwólmy mieć durne fanaberie. Uważam, że taki kontrast jest więcej niż potrzebny. Ja szanuję artystów, którzy mają swoje zdanie,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam więcej
Monika  - awatar
Monika 25.06.2013 15:28
Czytelnik

paprotkowa: Tomek: Pozbawi to osoby posługujące się czytnikami i innymi elektronicznymi urządzeniami do doczytywania e-booków, przeczytanie książki.

Bez przesady. Wydaje mi się, że nawet jeśli miłośnicy e-booków większość książek czytają na swoich czytnikach, to chyba nic im się nie stanie, jeśli tę jedną książkę przeczytają w wersji papierowej, skoro inne nie są...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam więcej
Paprotkowa  - awatar
Paprotkowa 25.06.2013 14:31
Czytelniczka

Tomek: Pozbawi to osoby posługujące się czytnikami i innymi elektronicznymi urządzeniami do doczytywania e-booków, przeczytanie książki.


Bez przesady. Wydaje mi się, że nawet jeśli miłośnicy e-booków większość książek czytają na swoich czytnikach, to chyba nic im się nie stanie, jeśli tę jedną książkę przeczytają w wersji papierowej, skoro inne nie są dostępne.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
Memphis  - awatar
Memphis 25.06.2013 13:29
Czytelnik

Dla każdego to, co lubi - tak powinno być. Także wole wydania papierowe, ale nie widzę powodu, żeby książka nie była dostępna w formie elektroniczne.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
Tomek  - awatar
Tomek 25.06.2013 13:07
Bibliotekarz

Ciekaw jestem czy Ci staroświeccy kupują na przykład muzykę wyłącznie na płytach, czy także w wersji elektronicznej?
Uważam za duży błąd wydanie tylko wersji papierowej. Pozbawi to osoby posługujące się czytnikami i innymi elektronicznymi urządzeniami do doczytywania e-booków, przeczytanie książki. Ja, zaliczając się do takich osób na pewno nie kupię wersji papierowej aby...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam więcej