Zawieszony między dwoma światami. „Odziedziczone marzenia” Baracka Obamy

LubimyCzytać LubimyCzytać
12.02.2020

Barack Obama – 44. prezydent Stanów Zjednoczonych i pierwszy Afroamerykanin na tym stanowisku. Pełnił tę funkcję przez osiem lat, od 2008 do 2016 roku. Laureat Nagrody Nobla z 2009 roku. Tyle przeciętnie o nim wiemy, ale jego życie to skomplikowany kobierzec, utkany z wielu kulturowych i etnicznych nici. Aby je poznać, warto sięgnąć po autobiografię „Odziedziczone marzenia. Spadek po moim ojcu”.

Zawieszony między dwoma światami. „Odziedziczone marzenia” Baracka Obamy

Nie ma tu prostych wyjaśnień i łatwych ścieżek. Pozornie jego losy mogą wydawać się spełnieniem amerykańskiego snu. Jest owocem miłości kenijskiego studenta – Baracka Obamy Seniora – i pochodzącej z Wichita w Kansas antropolożki Ann Dunham. Urodził się i wychował na Hawajach. Prawie cztery lata spędził w Dżakarcie, stolicy Indonezji, gdzie wyjechał wraz z matką i jej drugim mężem. Ukończył Columbia University i Harvard Law School, gdzie jako pierwszy Afroamerykanin w 104-letniej historii objął stanowisko redaktora naczelnego „Harvard Law Review”.

Black and White America

Ta historia ma jednak drugie, osadzone głęboko w amerykańskiej historii dno. A jest nim tożsamość etniczna i kulturowa. Obama nie ukrywał tego rozdarcia między dwoma światami i opisywał, jak próbował pogodzić społeczne postrzeganie swojego dziedzictwa z poczuciem własnej tożsamości: „Zauważyłem, że w katalogu świątecznym Sears nie było nikogo takiego jak ja… i że Święty Mikołaj był białym człowiekiem”. Pisał też:

Poszedłem do łazienki i stanąłem przed lustrem ze wszystkimi zmysłami i kończynami pozornie nienaruszonymi, wyglądając tak, jak zawsze patrzyłem, i zastanawiałem się, czy coś jest ze mną nie tak.

Choć Barack Obama urodził się w środowisku kulturowym na pozór tworzącym idealną różnorodność społeczną i rasową, to jednak życie w tych uwarunkowaniach okazało się niezwykle trudne. Pragnął odnaleźć równowagę i własną drogę w świecie, w którym nigdy nie czuł się całkowicie częścią jednego ludu lub jednego miejsca. Wiadomość o śmierci ojca skłoniła go do rozpoczęcia podróży, w której starał się odkryć prawdę o Baracku Obamie Seniorze i jego dziedzictwie. Podróżując do Kansas, Hawajów i wreszcie Kenii, przyszły prezydent odbył podróż serca i umysłu do rodzinnego wiru tożsamości, klasy i rasy. Zapisem tej drogi jest książka „Odziedziczone marzenia. Spadek po moim ojcu”, w której opisuje swoją podróż przez okres dojrzewania do wieku męskiego za pomocą rodzinnych anegdot. Dodaje również oszałamiające połączenie tematów dotyczących ras, krewnych i ojczyzny, od Hawajów przez Indonezję aż po Afrykę i Chicago. Przekonująco opisuje tu zjawisko przynależności do dwóch różnych światów, a zarazem do żadnego z nich.

To rozdarcie było zresztą znakiem czasów. O styku tych dwóch światów – pełnym napięć i niepokoju – śpiewał choćby wychowany w tamtych czasach w mieszanej rodzinie Lenny Kravitz w singlu z 9. płyty studyjnej „Black and White America”:

In nineteen sixty three / My father married / A black woman / And when they walked the street / They were in danger / Look what'cha done / But they just kept on walking forward / Hand in hand

Bo choć Ameryka często jawi się jako ziemia obiecana, w której wszyscy obywatele są równi, to podziały na tle etnicznym wcale nie zniknęły wraz z końcem wojny secesyjnej. Pęknięcie rasowe tkwiło głęboko w tkance narodu jeszcze w latach 60. XX wieku. Wówczas było czymś oczywistym, że w domach białej klasy średniej zatrudnia się Afroamerykanów. W literaturze znajdziemy wprawdzie historie przyjaźni między podziałami, np. w powszechnie znanych „Służących” czy w mniej popularnej „Pani Hazel i Klubie Rosy Parks” autorstwa Jonathana Odella. Obie historie są jednak osadzone w świecie kobiet z południa Stanów – pełnym nierówności i uprzedzeń.

Wielki nieobecny

Choć Hawaje w tym okresie zyskały miano wyjątkowo równościowych i liberalnych, rozterki związane z tożsamością i przynależnością nie ominęły Baracka. Jako dziecko Obama nie miał kontaktu ze swoim ojcem. Kiedy miał dwa lata, Obama Senior przeniósł się do Massachusetts, aby studiować na Uniwersytecie Harvarda i doktoryzować się. Rodzice przyszłego prezydenta oficjalnie rozstali się kilka miesięcy później i ostatecznie rozwiedli w marcu 1964 roku. Wkrótce potem Obama Senior wrócił do Kenii. Z kolei Ann Dunham w 1965 roku poślubiła Lolo Soetoro, studenta z Indonezji, a rok później rodzina przeniosła się do Dżakarty, gdzie w 1970 roku urodziła się przyrodnia siostra Obamy, Maya Soetoro Ng. Wiedziona troską o edukację i bezpieczeństwo syna, Dunham odesłała go w 1971 roku z powrotem na Hawaje. Tam Barack zamieszkał z dziadkami i zaczął uczęszczać do renomowanej akademii Punahou, którą ukończył z wyróżnieniem w 1979 roku – jako jeden z zaledwie trzech czarnych uczniów. To poczucie zawieszenia między światami towarzyszyło mu jeszcze długo.

Po studiach w Los Angeles i Nowym Jorku, kiedy rozpoczął działalność społeczną w Chicago w projekcie mieszkaniowym Altgeld Gardens, nadal dążył do zyskania akceptacji Afroamerykanów, z którymi współdzielił obowiązki organizacyjne. Co znamienne, choć wychowywany w białej rodzinie, zawsze podkreślał swoje afrykańskie korzenie i szukał kontaktu z czarnoskórą społecznością. Być może te poszukiwania były naturalną konsekwencją towarzyszącego mu przez całe życie braku. Nagła śmierć ojca – po ponownym, krótkim nawiązaniu kontaktu – uniemożliwiła Obamie skonfrontowanie się z jego postacią, którą znał tylko z rodzinnych opowieści. Podróż do Kenii, przemierzanej wraz z nowo poznanym rodzeństwem, i odwiedziny na plemiennych ziemiach ojca, są zderzeniem krainy z opowieści i marzeń podsycanych popularną książką Alexa Haleya „Korzenie” z zastaną rzeczywistością. To też odarcie z mitu ojca, który w tym świecie okazał się mężczyzną dość apodyktycznym i nadużywającym alkoholu.

Podróż w głąb wspomnień

Obraz poszukiwań i konfrontacji nieustannie przewija się przez „Odziedziczone marzenia”. Nie są to bowiem klasyczne wspomnienia w formie pamiętnika, tylko podróż, dzięki której Barack Obama odkrywa meandry rodzinnej przeszłości, starając się ją zrozumieć i podążyć śladami większych sił, które ją ukształtowały. Być może niektórym nakreślony tu portret rodzinny może się wydać wyidealizowany, a ojciec postawiony na piedestale. Ale ta książka nie ma być stenogramem życia. W ukazanej tu historii wyraźnie przebija się wrażliwość na utrzymującą się traumę amerykańskiego życia politycznego: kwestię rasy. Wszak jako Afroamerykanin Obama deklaruje ambicję, by „mówić w jakiś sposób o szczelinach rasy, które charakteryzowały amerykańskie doświadczenia”. Dla wielu te kwestie są jednymi z najbardziej kontrowersyjnych we współczesnej Ameryce. Sam Obama powtarzał, że „Odziedziczone marzenia” to próba „uczciwej relacji z konkretnego obszaru mojego życia”.

Warto zwrócić uwagę na doskonały język książki. Nie jest to tylko zasługa sprawnego tłumacza. Liczne amerykańskie recenzje oryginału „Dreams From My Father” wyróżniały wyjątkowy urok prozy Obamy oraz uczciwość jego autobiografii. Świadomie czy nie, Obama umieścił swoją książkę w literackiej tradycji prozy politycznej, która sięga takich mistrzów języka amerykańskiego, jak choćby Abraham Lincoln.

Artykuł na podstawie książki Odziedziczone marzenia Baracka Obamy


komentarze [4]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
silentlyhere 17.02.2020 08:37
Czytelniczka

Zaskoczyła mnie ta książka. Spodziewałam się zupełnej nudy, a dostałam ciekawą książkę mądrego człowieka. Brawo!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
zbirone 14.02.2020 23:31
Czytelnik

"Wolne Lektury" nie dostały dofinansowania Ministra Kultury chociaż właśnie wpompowano w publiczne media więcej milionów złotych niż WOŚP zebrało od początku swojego istnienia. A na "lubimyczytać" cisza... Żenujące.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
konto usunięte
13.02.2020 06:28
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

LubimyCzytać 12.02.2020 14:09
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post