Pisarze vs Google Books

LubimyCzytać LubimyCzytać
08.08.2012

Do nowojorskiego sądu wpłynął pozew pisarzy przeciwko Google Books, w którym domagają się od internetowego giganta 750 dolarów za każdą książkę dodaną do bazy bez pozwolenia autora.

Pisarze vs Google Books

Google Books od zawsze wywołuje kontrowersje. Z jednej strony to niezwykle użyteczna baza, w której można znaleźć praktycznie każdą książkę. Masowo korzystają z niej choćby studenci czy naukowcy. Baza jest znaczącą alternatywą dla katalogów bibliotecznych, a dostęp do niej mają setki milionów ludzi. Wpisując jedno słowo kluczowe znajdujemy w kilka sekund książki, które w jakimś stopniu wiążą się z danym tematem. Jednak
z drugiej strony, znaczna liczba pozycji umieszczona jest w bazie bez poszanowania praw autorskich. Chociaż
w założeniu podgląd możliwy jest tylko dla książek, które są zaliczane do powszechnego dziedzictwa, nie są chronione prawami autorskimi lub których wydawcy wyrazili na to zgodę, w rzeczywistości wiele książek zeskanowanych jest nielegalnie.

Pisarze po raz pierwszy zwrócili na to uwagę w 2005 roku. Sądowy spór zakończył się wówczas ugodą, jednak została ona ostatecznie odrzucona w zeszłym roku, gdy sędzia stwierdził, że Google Books znowu posunęło się za daleko w łamaniu praw autorskich. Sprawa wraca więc na wokandę. Już w przyszłym miesiącu północnoamerykańska Gildia Pisarzy, organizacja reprezentująca interesy wszystkich autorów, spotka się
w sądzie z internetowym gigantem.

W swoim oświadczeniu przedstawiciele Google Books stwierdzają, że nie boją się rozprawy, uważają bowiem, że użyteczność społeczna tworzonej przez nich bazy książek oraz wkład w tworzenie społeczeństwa wiedzy są tak duże, że sędzia stanie po ich stronie. Podkreślają też swoją dbałość o poszanowanie praw autorskich. Prezentowanych książek nie można ściągać ani kopiować, a co najmniej jedna strona na dziesięć jest niedostępna. Co więcej, zwracają uwagę na korzyści samych pisarzy – dzięki Google Books ich książki stają się znane dla szerokiej rzeszy czytelników, a prezentowane fragmenty zachęcają do zakupu całości. Na stronach wielu książek umieszczony jest link do miejsc, w których można nabyć przeglądaną pozycję.

Myślicie, że żądania pisarzy są zasadne? Czy zgadzacie się raczej z Google Books i uważacie, że pełnią ważną społeczną misję?


komentarze [7]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Natasha Natblue - awatar
Natasha Natblue 09.08.2012 11:41
Czytelniczka

A ja własnie wolę najpierw wypożyczyć z biblioteki np. jakąś książkę i jak mi się spodoba bardzo to dopiero ją kupić. Po prostu, żeby ją mieć :) A co do konfliktu.. mam mieszane uczucia ;x Ale publikowanie całych książek bez kilku stron.. trochę nie fajne. Lepiej już tak jak wyżej było już napisane, 3 rozdziały wystarczą, żeby wiedzieć czy ksiązka wciąga, czy zaciekawiła i...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
avuca  - awatar
avuca 08.08.2012 22:30
Moderator globalny

Jakoś mi się nie chce wierzyć, że ludzie po przeczytaniu książki za darmo będą chcieli ją potem kupić (no bo po co? żeby ją jeszcze raz przeczytać?).

Abstrahując od jakości literatury - podkreślam, że problem nie dotyczy umieszczania książek w google books w ogóle, tylko umieszczania ich bez zgody autorów. Mydlenie oczu promocją to żaden argument do naruszania tak...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Małgorzata Melisa - awatar
Małgorzata Melisa 08.08.2012 21:42
Czytelniczka

Albo autorzy nie dostrzegają okazji na reklamę, albo wiedzą, że ich książki są tak beznadziejne, że jak ktoś przeczyta większy fragment na pewno tego nie kupi. Tak to wygląda z mojego punktu widzenia.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
avuca  - awatar
avuca 08.08.2012 21:20
Moderator globalny

"Użyteczność społeczna" - nowe słowo wytrych. Jak zwał, tak zwał, Publikacja bez pozwolenia to zwykła kradzież praw autorskich. Dlatego uważam roszczenia pisarzy za zasadne.

Co do darmowej reklamy to wydawnictwa bardzo często udostępniają fragmenty książek przed wydaniem, więc argument o promocji do mnie nie trafia. Tym bardziej, że tu jest mowa nie o jednym rozdziale, ale...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Aesir  - awatar
Aesir 08.08.2012 19:42
Czytelnik

Są źli, bo ludzie poznają niską wartość treści ich książek zanim je zakupią.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
godsmaczka  - awatar
godsmaczka 08.08.2012 18:19
Czytelniczka

"Misja społeczna" to eufemizm złodziejstwa ; Jak nie mają praw autorskich, a publikują większość cudzego tekstu, to złe. A z perspektywy odbiorcy: cudowne!!! ; Po to mamy Internet, by film i książkę obczaić, a potem również tu kupić! Ja na miejscu pisarzy zamieszczałabym na swojej stronie www pierwsze 3 rozdziały, by przyszły klient zdążył się wciągnąć i chciał dokończyć. A...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 08.08.2012 12:10
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post