-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać352
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik15
Biblioteczka
Reksio to zuch, to super psiak – nucę tę piosnkę zawsze, kiedy tylko pomyślę o tym małym, sympatycznym bohaterze dziecięcych kreskówek. Jego przygody oglądałam an kasecie VHS! Niezmiernie się cieszę, że ta opowieść się nie zestarzała i że nadal dzieci z ciekawością poznają kolejne przygody Reksia. Nakładem wydawnictwa Papilon ukazała się kartonowa książeczka, w której lekturze może aktywnie uczestniczyć dziecko!
Poznajcie Reksia – małego, sympatycznego pieska, który wraz z przyjaciółmi przeżywa ciekawe przygody. Udają się razem w góry, na plażę i przeżywają niesamowite przygody. W książeczce znajdziecie cztery opowiadania, które zaintrygują młodego czytelnika. Dlaczego? Ponieważ Reksia nie da się nie lubić, ale dlatego, że najmłodsi czytelnicy mogą się zaangażować w lekturę. Niektóre słowa zostały zastąpione obrazkami, dzięki czemu czytanie tej pozycji jest niezwykle ciekawe i wciągające, a młodych czytelników rozpiera duma!
Uwielbiam takie pozycje, które bardzo angażują dzieci w czytanie. „Reksio. Czytanki z obrazkami” to ogrom zabawy zarówno dla młodszych, jak i starszych odbiorców. Przyznać muszę, że dawno tak dobrze nie bawiłam się przy lekturze, mój syn również. Z każdym kolejnym obrazkiem, który „przeczytał” rozpierała go duma, że może aż tak zaangażować się w czytaną historyjkę.
Opowieści są krótkie i ciekawe. Każda z nich może rozbawić czytelnika. Tekst jest prosty, krótki, a małe ilustracje, które zastępują słowa, tylko go uatrakcyjniają. Książeczka ma twarde, tekturowe strony oraz zaokrąglone rogi, co wpływa na bezpieczeństwo małych czytelników. Zaznaczyć chcę, że takie przeglądanie książeczek, przerzucanie kartek bardzo dobrze wpływa na motorykę małą najmłodszych. Natomiast głośne czytanie nie tylko rozwija wyobraźnię, ale również poszerza u dzieci zasób słownictwa. Atrakcyjnie skomponowana treść sprawia, że dzieci szybciej zapamiętują słowa.
"Reksio. Czytanki z obrazkami"to ciekawa, warta uwagi książeczka, która wywoła pozytywne wrażenia nie tylko u najmłodszych, ale również i u dorosłych czytelników. Przy tej lekturze nie można się nudzić i nie sposób oprzeć się pokusie, aby non stop do niej wracać.
Reksio to zuch, to super psiak – nucę tę piosnkę zawsze, kiedy tylko pomyślę o tym małym, sympatycznym bohaterze dziecięcych kreskówek. Jego przygody oglądałam an kasecie VHS! Niezmiernie się cieszę, że ta opowieść się nie zestarzała i że nadal dzieci z ciekawością poznają kolejne przygody Reksia. Nakładem wydawnictwa Papilon ukazała się kartonowa książeczka, w której...
więcej mniej Pokaż mimo to
Znacie liski? My tak i bardzo cieszę się, że dotarła do nas nowa część przygód ciekawych bohaterów. Tym razem młodym czytelnikom zostaną przedstawione... zawody!
Chyba to najlepsza część, a dokładniej, sprawiła nam wiele przyjemności i zabawy z lektury. Autorka zabiera nas do świata profesjonalistów, dzięki czemu młodzi czytelnicy będą mogli poznać różne zawody. Razem z bohaterami udamy się do galerii handlowej, do teatru, na plac budowy, do przychodni, przedszkola, telewizji, na wieś, lotnisko i na ulicę! To będzie naprawdę ciekawa wycieczka, pełna emocji i zabawy, bo w „Profesjonaliskach”, jak i w poprzednich częściach, nie zabrakło zadań, które pomagają utrwalić wszystkie informacje.
Autorka, Agata Matraś, zadbała o to, że lektura tej książeczki była bardzo ciekawa. Każda strona to nowa przygoda! Gdy udamy się do przychodni, poznamy ludzi, którzy w niej pracują, oraz jakie konkretnie zawody wykonują – lekarz, pielęgniarka, szatniarz. Tak samo będzie na placu budowy, na ulicy czy też na wsi. Tekstu na poszczególnych stronach nie ma dużo, ale wszystko jest napisane wierszem, dzięki czemu całą książeczkę przyjemnie czyta się na głos. Po każdej rozkładówce, która przedstawia dane miejsce, mamy krótkie zadania (labirynt, wyszukiwanie rzeczy, różnic, porządkowanie wydarzeń), które dostarczają dzieciom wiele rozrywki.
Na każdej stronie wiele się dzieje. Widzimy nie tylko liski, które wykonują dane zawody, ale również inne. Oglądanie każdej ilustracji jest niezwykle ciekawe, a wyłapywanie szczegółów wciąga i sprawia, że z książeczką możemy spędzić ciekawie czas.
„Profesjonaliski” to kolejna, ciekawa książeczka w serii. Warto zwrócić na nią uwagę, bo nie tylko może zainteresować młodego czytelnika, ale także pomóc rozwijać czynności manualne, ćwiczyć koncentrację, a co najważniejsze, pozwala poznać nowe zawody i miejsca!
Znacie liski? My tak i bardzo cieszę się, że dotarła do nas nowa część przygód ciekawych bohaterów. Tym razem młodym czytelnikom zostaną przedstawione... zawody!
Chyba to najlepsza część, a dokładniej, sprawiła nam wiele przyjemności i zabawy z lektury. Autorka zabiera nas do świata profesjonalistów, dzięki czemu młodzi czytelnicy będą mogli poznać różne zawody. Razem z...
2019-11-06
Ta książka mnie poturbowała, wbiła w ziemię, przydeptała, kopnęła w sam brzuch i tak zostawiła. „Kasztanowy ludzik” wszedł mi do głowy i nawet po zakończonej lekturze, nie mogę o niej zapomnieć. Niech Was nie przerazi objętość tej małej cegiełki, bo ominie wam świetny kryminał, od którego nie da się oderwać.
W Kopenhadze pojawił się brutalny morderca, który na miejscu zbrodni pozostawia kasztanowe ludziki. Sprawę prowadzi Thulin, która szykuje się do zmiany wydziału, oraz Hess, który musi w wydziale chwilę przeczekać. Oboje mają inne spojrzenie na zbrodnię. Gdy na kasztanowym ludziku zostaje znaleziony odcisk palca, policjanci nie spodziewają się, że należy on do zaginionej rok temu dziewczynki, córki pani minister spraw społecznych. Co dwie sprawy mają ze sobą wspólnego? Co łączy kolejne ofiary kasztanowego ludzika? Rozpoczyna się śmiertelny taniec, a morderca wydaje się pociągać za wszystkie sznurki i być zawsze o krok przed Thulin i Hessem.
Ileż emocji wywołuje ta książka. Po pierwsze – nie jest ona dla czytelników o słabych nerwach. Nie i koniec. Jest w niej dużo brutalności, zbrodni, krzywdy najmłodszych. Mnie samej ciężko było przebrnąć przez pewne fragmenty, opisy czy wzmianki. Autor nie rozczula się nad czytelnikiem. Nie bawi się synonimy czy łagodne opisy. Soren Sveistrup pisze celnie, brutalnie i prawdziwie. Nie umniejsza krzywd bohaterów – on pokazuje je w całej okazałości. Gdy opisuje ciało denata, czujemy zapach krwi. Gdy bohaterowie wchodzą do jakiejś piwnicy – ogarnia nas ciemność i uczucie klaustrofobii. „Kasztanowy ludzik” bardzo działa na czytelnika. Nie da się o nim zapomnieć, nawet po zakończonej lekturze. Wyobraźnia, podczas lektury chodzi na wysokich obrotach, ciało ogarniają dreszcze i adrenalina, a im bardziej zagłębiamy się w lekturę, to tym bardziej nie możemy się od niej oderwać. „Kasztanowy ludzik” to dość spora książka, ale nie jest przegadana czy nudnawa. Ciągle się coś dzieje i czytelnik nie może nawet złapać tchu, a co dopiero liczyć strony do końca. Ba, ja nie chciałam kończyć tej czytelniczej przygody, bo dla mnie lektura książki Sveistrupa była istną kryminalną ucztą. Śledztwo, które prowadzą Hess i Thulin jest dziwne i przerażające. W większości kryminałów czytelnik jest o krok przed bohaterami, bo autor przenosi go do innego czasu, zmienia perspektywy. Tutaj nie da się przewidzieć nic. Autor wodzi za nos bohaterów i czytelników za nos, a nowe tropy prowadzą do nikąd. Nie sądziłam, że ta historia wywoła we mnie aż tyle emocji. Jedyne, co mi przeszkadzało, to czas teraźniejszy, za pomocą którego autor napisał „Kasztanowego ludzika”. Na szczęście po kilkunastu stronach na tyle się zaangażowałam, że przestało mnie to irytować.
Autor wykreował bohaterów ciekawych; jeżeli ktoś pojawia się na scenie, dość dokładnie go charakteryzuje, tak żeby czytelnik mógł zbudować w głowie dokładny obraz. Jednak zarówno Thulin, jak i Hess są dla mnie bardzo tajemniczy, a mężczyzna już szczególnie. Ekscentryczny, chodzący własnymi ścieżkami, z przeszłością, mało rozmowny – tymi cechami można go w stu procentach scharakteryzować. Hess nie jest pozbawiony wad – one wręcz wypychają się na pierwszy plan. Czuje niedosyt, bo nie rozgryzłam go i mam nadzieję, że autor pokusi się o napisanie drugiej części. Paradoksalnie, o wiele bardziej polubiłam mężczyznę niż Thulin, która ślepo zapatrzona w przeniesienie nie zwracała uwagi na oczywiste poszlaki i argumenty Hessa.
„Kasztanowy ludzik” to idealny kryminał, na długie listopadowe wieczory. Wciąga, rozgrzewa, pobudza wyobraźnię i nie daje o sobie zapomnieć.
Ta książka mnie poturbowała, wbiła w ziemię, przydeptała, kopnęła w sam brzuch i tak zostawiła. „Kasztanowy ludzik” wszedł mi do głowy i nawet po zakończonej lekturze, nie mogę o niej zapomnieć. Niech Was nie przerazi objętość tej małej cegiełki, bo ominie wam świetny kryminał, od którego nie da się oderwać.
W Kopenhadze pojawił się brutalny morderca, który na miejscu...
Twórczość pani Teresy Moniki Rudzkiej znam i bardzo cenie. Jej powieści zawsze trafiają w sam środek mojego serca, zmuszają do refleksji i zastanowienia się nad własnym życiem, codziennością, postępowaniem, wyborami. Uświadamia, że życie nie jest sprawiedliwe.
Trzy pokolenia kobiet – babka, matka i córka. Każdej przyszło żyć w innych czasach, w innych warunkach. Każda z nich gotowa była walczyć o swoją lepszą codzienność, a los rzucał im kłody pod nogi. Zofia to kobieta pochodząca z małej wsi pod Tomaszowem. Późno zaszła w ciążę, jej mąż był bliżej jesieni niż lata życia. Gdy rodzi się mała Barbara, nikt nawet nie podejrzewa, gdzie rzuci ją los. Kobieta pragnie dla siebie lepszego życia niż te, która wiodła matka. Ciągnie ją do luksusu. Po wielu perypetiach i zakrętach trafia do Francji, gdzie jako żona miliardera, razem z nim zaczyna prowadzić firmę. Gdy rodzi się Nathalie wie, że jej córka jest niezwykła. Tak samo jak ona.
Nathalie, która pracuje już w Anglii, zaprzyjaźnia się z Anastazją. Czuje coś do jej narzeczonego Jim’a. Gdy zostaje on wdowcem, Nathalie postanawia go zdobyć dla siebie – zakochała się w nim już od pierwszego wejrzenia. Czy jej się to uda? Czy Jim zrozumie, że dziewczyna kocha go tak jak nikt do tej pory?
Pani Rudzka zawsze pisze o kobietach dla kobiet. Nie są to ckliwe romanse, słodkie historie. Nie oszczędza swoich bohaterek – rzuca im kłody pod nogi, plącze ich losy. Czyni je niezwykłymi, tak jak w Świteziankach. Autorka wplątuje do swojej opowieści magię, co już może zasugerować sam tytuł. Kto zna balladę Mickiewicza, ten wie, że bohaterki nie mogą być zwyczajne. Mają w sobie to coś, co nie ułatwi im życia. Trudno będzie im znaleźć szczęście w miłości. Nie są pozbawione wad – każda z nich ma swoje za uszami, czasami te przywary przykrywają wszystkie pozytywne walory.
Chociaż to Nath jest główną bohaterką, to autorka skupia się na matce i babce dziewczyny. Przybliża ich życie, myśli, przez co lepiej jest nam też poznać najmłodszą z nich. Potrafiłam zrozumieć Barbarę w jej postępowaniu, zamiłowaniu do dobrych marek (a uwierzcie mi – połowy tych luksusowych firm nie znałam), to Nathalie nie wywołała u mnie cieplejszych uczuć. Jej postępowanie i zachowanie było dla mnie dziwne; bohaterka była zapatrzona w siebie i nie zważała na krzywdy innych. Niektórzy mogą wywnioskować, że nie polubiłam całej powieści. Nic bardziej mylnego – jeżeli bohaterzy wywołują u mnie takie emocje, a całość czyta się przyjemnie, to mam wrażenie że śledzę losy realnych postaci. Tak było i w tym przypadku.
Świtezianki to powieść, która zmusza do refleksji i chwilowej zadumy. Nie da się przeczytać jej na raz – ja dzieliłam ją sobie na raty, na kawałeczki, inaczej książka by mnie przytłoczyła natłokiem emocji i uczuć. Tak mogłam wszystko po kawałeczku poznawać i starać się zrozumieć. Pani Teresa Monika Rudzka wydała kolejną bardzo dobrą książkę, w swoim stylu. Idealna lektura dla osób, które chcą odetchnąć, zagłębić się w zupełnie inny świat, zastanowić się, zwolnić.
Twórczość pani Teresy Moniki Rudzkiej znam i bardzo cenie. Jej powieści zawsze trafiają w sam środek mojego serca, zmuszają do refleksji i zastanowienia się nad własnym życiem, codziennością, postępowaniem, wyborami. Uświadamia, że życie nie jest sprawiedliwe.
Trzy pokolenia kobiet – babka, matka i córka. Każdej przyszło żyć w innych czasach, w innych warunkach. Każda z...
https://pasiekakulturalna.blogspot.com/2022/05/poradnik-maego-skauta-marcin-przewozniak.html
https://pasiekakulturalna.blogspot.com/2022/05/poradnik-maego-skauta-marcin-przewozniak.html
Pokaż mimo to