Świętego Mikołaja porwał na pewno jakiś zatroskany, świeżo upieczony tatuś. Zrobił to, ponieważ bał się, że Mikołaj nie zauważył nowego dziecka na świecie i pominie jego ukochane maleństwo. A przecież żaden kochający ojciec nie może pozwolić żeby Mikołaj pominął jego dziecko, prawda?

Świętego Mikołaja porwał na pewno jakiś zatroskany, świeżo upieczony tatuś. Zrobił to, ponieważ bał się, że Mikołaj nie zauważył nowego dziecka na świecie i pominie jego ukochane maleństwo. A przecież żaden kochający ojciec nie może pozwolić żeby Mikołaj pominął jego dziecko, prawda?

Świąteczne Elfy miały już wszystkiego dość. Pakiet reform Świętego Mikołaja doprowadził ich na skraj załamania nerwowego. Po strajku generalnym, spowodowanym ograniczeniem jednego z najważniejszych świątecznych przywilejów jakim jest "dostęp do darmowej gorącej czekolady" został zawiązany spisek mający na celu porwanie Świętego Mikołaja celem nastraszenia go i przywrócenia tradycyjnego ładu,porządku a także żelaznych gwarancji pracy i przywilejów dla świątecznych elfów. Oczywiście nie było to łatwe. Mikołaj zawsze był tęgiej postury ale ostatnio idąc za światowym szaleństwem fitnesowym, zapisał się na siłownie, zgubił swój wielki brzuch a ciasteczka i mleko zastąpił zieleniną. Jak określił to trafnie jeden elf "Mikołaj spudzianiał". Elfy postanowiły więc wynająć "specjalistę" - ale gdy Norisy nie dały rady zwróciły się do Pani Mikołajowej, której reformy Św. Mikołaja również się nie podobały. Używając sobie tylko znanych sposobów uśpiła Świętego Mikołaj po czym wrzuciła go na sanie i odleciała siną w dal. Jednak Elfy nie przewidziały iż Pani Mikołajowa ma również własne plany odnośnie swojego męża.
Teoretycznie na 3 tygodnie przed świętami, Św. Mikołaj, pełniący funkcję prezesa "Świątecznych Zakładów Prezentowych" miał powrócić wesoły w towarzystwie swojej żony i wszystko miało być po staremu. Niestety czas mijał a państwo M nadal nie wracali. Ostatnio tylko listonosz przyniósł pocztówkę z wizerunkiem plaży. Po drugiej stronie kobiecą ręką było napisane - "Nie szukajcie nas".

Świąteczne Elfy miały już wszystkiego dość. Pakiet reform Świętego Mikołaja doprowadził ich na skraj załamania nerwowego. Po strajku generalnym, spowodowanym ograniczeniem jednego z najważniejszych świątecznych przywilejów jakim jest "dostęp do darmowej gorącej czekolady" został zawiązany spisek mający na celu porwanie Świętego Mikołaja celem nastraszenia go i przywrócenia...

Uznaje się, iż odpowiedzialność za uprowadzenie Świętego Mikołaja, jak też inne akty terroru mające na celu zaniechanie kultywowania tradycji Świąt Bożego Narodzenia, ponosi Mandaryn. Jako zagorzały przeciwnik oceniania ludzkości na podstawie ich czynów, zaplanował czyn uniemożliwiający dalsze działania Świętego Mikołaja wraz z jego drużyną Elfów.

Wszelkie dowody wskazują na winę oskarżonego Mandaryna.Odciski pozostawione na miejscu uprowadzenia pochodziły z butów bestii, nad którą bezpośrednią władzę sprawuje Mandaryn. W trakcie śledztwa wykazano, iż odnaleziony fragment zielonej wełny pasuje do posiadanego przez oskarżonego Ocieplanego Ubioru Bojowego wyposażonego w szalik, rękawiczki oraz czapkę z pomponem. Skórka mandarynki została pozostawiona na miejscu uprowadzenia naumyślnie, by nakierować współpracowników Świętego Mikołaja na powiązanie uprowadzenia z otrzymanym następnego dnia listem z żądaniem okupu. W żądaniach zawartych w liście znajdował się między innymi pierścień mocy oraz osiem milionów śnieżnych kulek.

Po akcji oswobodzenia Świętego Mikołaja z siedziby Mandaryna, oskarżony groził Elfom zaczajeniem się i pourywaniem wszystkich dzwoneczków.

Czyny te nie pozostawiają wątpliwości, iż w tym roku Mandaryn nie znajdzie się na liście osób do obdarowania prezentami.

Uznaje się, iż odpowiedzialność za uprowadzenie Świętego Mikołaja, jak też inne akty terroru mające na celu zaniechanie kultywowania tradycji Świąt Bożego Narodzenia, ponosi Mandaryn. Jako zagorzały przeciwnik oceniania ludzkości na podstawie ich czynów, zaplanował czyn uniemożliwiający dalsze działania Świętego Mikołaja wraz z jego drużyną Elfów.

Wszelkie dowody wskazują...

Jako jedyna z najbardziej zaufanych „uprzejmych donosicieli” największych portali plotkarskich znam tajemniczą przyczynę zniknięcia Świętego Mikołaja. Uwaga! Informacja ta nie jest przeznaczona dla osób o słabych nerwach, które bez Świętego Mikołaja nie wyobrażają sobie świąt. Jeżeli drogi czytelniku, zaliczasz się do tej grupy, proszę na tym zdaniu zakończ swą lekturę.
Informacja ta wstrząśnie wszystkimi mediami w kraju, wywoła chaos i rozpacz w milionach małych i tych większych serc. Otóż kochani! Święty Mikołaj w tym roku Was nie odwiedzi! Proszę więc nie szykować mleka i ciasteczek, w nadziei na większy prezent, zbędne okażą się również wizyty kominiarzy. To jest fakt! Święty Mikołaj padł ofiarą porywacza i szantażysty, osoby dla której skandal to drugie imię. Za wszystkim stoi nikt inny, jak… Lady Gaga!
Wraz z grupą osiłków wtargnęła do rezydencji Świętego Mikołaja. Z racji tego, że skończyły jej się pomysły na kolejny wystrzałowy strój do teledysku, Święty Mikołaj padł ofiarą szantażu. Miał do wyboru oddać strój, albo zostać pozbawionym go siłą. Święty Mikołaj, przejęty coroczną misją dostarczenia prezentów, kategorycznie odmówił. Niestety chwilę potem został wyniesiony przez grupę wspomnianych wyżej osiłków. Jak uprzejmie donosi moje źródło siedzi właśnie zamknięty w przyczepie, w samych pantalonach, na planie nowego teledysku a nasza Lady Gaga cieszy się kolejnym "oryginalnym" strojem. I pomyśleć, że po mięsnym przebraniu zdawałoby się, że już niczym nie może nas zaskoczyć! Ha!

Jako jedyna z najbardziej zaufanych „uprzejmych donosicieli” największych portali plotkarskich znam tajemniczą przyczynę zniknięcia Świętego Mikołaja. Uwaga! Informacja ta nie jest przeznaczona dla osób o słabych nerwach, które bez Świętego Mikołaja nie wyobrażają sobie świąt. Jeżeli drogi czytelniku, zaliczasz się do tej grupy, proszę na tym zdaniu zakończ swą lekturę.
...

Czarownica Dysharmonia, przez ostatnie lata bardzo niegrzecznie się zachowywała i sprawiała że ludzie byli totalnie zabiegani nie mając czasu dla siebie, swoich dzieci, ciągle żyjąc w biegu, dom praca, praca dom nie mówiąc już o chwili z książką, chwili relaksu i spokoju i po prostu radości z bycia razem. Dostała od Mikołaja rózgę więc w tym roku postanowiła się zemścić. Wyczarowała piękny dom, chciała zwabić Mikołaja wraz ze wszystkimi prezentami, Mikołaj niczego nie podejrzewając zatrzymał sanie na jednym z domów, wszedł przez komin i wpadł prosto do szklanej kuli. Czarownica wybuchła swoim wstrętnym śmiechem ukazując przy tym jeden ząb, śmiech był tak ogromny i głośny że elfy w Laponii usłyszały i domyśliły się że coś jest nie tak. Tym czasem Mikołaj uwięziony w szklanej kuli nic nie mógł zrobić, stukał, pukał, krzyczał na próżno, martwił się o ludzi, którzy niecierpliwie czekają na prezenty. Dysharmonia przewracała worek z prezentami, gdy nagle usłyszała hałas , a właściwie śpiew spojrzała przez okno a tam miliony elfów i śnieżynek śpiewało piękne świąteczne kolędy, nie mogła tego znieść z uszu buchała jej para, zrobiła się czerwona jak wigilijny barszcz i w końcu wybuchła rozpadając się na milion kawałków. Szklana kula z Mikołajem też pękła, a w tym magicznym świątecznym dniu w każdym domu panował cudowny nastrój, pełen, czasu dla bliskich, harmonii i wzajemnej miłości. A Mikołaj w szklanej kuli stał się małą pamiątką tej przygody już na lata.

Czarownica Dysharmonia, przez ostatnie lata bardzo niegrzecznie się zachowywała i sprawiała że ludzie byli totalnie zabiegani nie mając czasu dla siebie, swoich dzieci, ciągle żyjąc w biegu, dom praca, praca dom nie mówiąc już o chwili z książką, chwili relaksu i spokoju i po prostu radości z bycia razem. Dostała od Mikołaja rózgę więc w tym roku postanowiła się zemścić. ...

- I co? I co? - dopytywały się zdenerwowane elfy wysokiego policjanta w wełnianej czapce. Mężczyzna zacisnął wargi i westchnął ciężko.
-Mamy tu przypadek niesłychany... - zaczął, ale nie dane mu było dokończyć.
-To już wiemy! - wykrzyknął jeden z elfów. - Porwali naszego Mikołaja!
-Cóż, ślad buta należy do naszego zaginionego. - zawyrokował policjant drapiąc się po głowie. - Świadkowie twierdzą, że Mikołaj lubił mandarynki. - kilkoro elfów pokiwało głowami. - A tego dnia miał na sobie zielony sweter czyż nie? - pomocnicy Świętego znowu się zgodzili. - Czyli sprawa jasna, nie było żadnego porwania!
-Jak to? - rozległy się krzyki.
-Mikołaj po porostu uciekł! - oznajmił policjant.

- I co? I co? - dopytywały się zdenerwowane elfy wysokiego policjanta w wełnianej czapce. Mężczyzna zacisnął wargi i westchnął ciężko.
-Mamy tu przypadek niesłychany... - zaczął, ale nie dane mu było dokończyć.
-To już wiemy! - wykrzyknął jeden z elfów. - Porwali naszego Mikołaja!
-Cóż, ślad buta należy do naszego zaginionego. - zawyrokował policjant drapiąc się po...

Komisarz Choiński kiwał w zamyśleniu głową. Rozpoczynając sprawę przypuszczał, że rozwiązanie jej zajmie dużo czasu i nie wyrobią się do Świąt. Jednak po przybyciu na miejsce i zbadaniu śladów od razu mógł wskazać porywaczy.
- No i? - nieśmiało zapytał mały elf gniotąc czapeczkę w malutkich palcach.
- Sprawa jest tak prosta, że aż śmieszna. Widzisz te ślady buciorów? To gumiaki dobrze znanego Wędrowycza. Nitki z szalika dowodzą, że przylazł z nim Semen. A mandarynki to pewnie trzeci z paczki żarł - Paczenko. Czy tu w pobliżu są jakieś opuszczone budynki?
- Jest tylko letnia chatka Mikołaja - bąknął elf.
- No to tam idziemy.
Gdy doszli na miejsce w chałupie paliło się światło. W środku Semen spisywał umowę ze Świętym odnośnie corocznych prezentów bez względu na zachowywanie się trójki w zamian za jakubowy bimber, Jakub suszył waciak przy kominku, a Paczenko z Mikołajem chleli bimber prosto z butelki.
- Cholera - zaklął Chiński - żeby tylko nie oślepł nasz dziadziuś od tego świństwa, albo zdążył wytrzeźwieć do świąt.
No i kolejna sprawa zakończona "sukcesem"...

Komisarz Choiński kiwał w zamyśleniu głową. Rozpoczynając sprawę przypuszczał, że rozwiązanie jej zajmie dużo czasu i nie wyrobią się do Świąt. Jednak po przybyciu na miejsce i zbadaniu śladów od razu mógł wskazać porywaczy.
- No i? - nieśmiało zapytał mały elf gniotąc czapeczkę w malutkich palcach.
- Sprawa jest tak prosta, że aż śmieszna. Widzisz te ślady buciorów? To...