Po oświadczynach, wybraliśmy się z moją obecną żoną na obiad do jej rodziców pochwalić się zaręczynami. Chcąc im zaimponować, odstawiłem się jak stróż w Boże Ciało. Oboje niezmiernie się ucieszyli i stwierdzili, że trzeba to uczcić. Teściowa przygotowała obiad, teść zabawiał nas opowieściami, ogólnie czas leciał przyjemnie. W pewnym momencie poczułem jak w brzuchu mi bąbel kuje, a w końcu ból i straszne ciśnienie. Przeprosiłem wszystkich i poszedłem do toalety. Mieszkanie teściów jest małe, a toaleta zaraz obok salonu. Niestety, dostałem rozwolnienia… jak zapewne się domyślacie, wszystkie dźwięki były słyszalne dość wyraźnie. Gdy wróciłem do salonu, śmiechom i komentarzom nie było końca. Ja, czerwony na policzkach i zażenowany, usiadłem i do końca obiadu prawie nic nie mówiłem, zjadając swój wstyd. Zaimponowałem, nie ma co.

Po oświadczynach, wybraliśmy się z moją obecną żoną na obiad do jej rodziców pochwalić się zaręczynami. Chcąc im zaimponować, odstawiłem się jak stróż w Boże Ciało. Oboje niezmiernie się ucieszyli i stwierdzili, że trzeba to uczcić. Teściowa przygotowała obiad, teść zabawiał nas opowieściami, ogólnie czas leciał przyjemnie. W pewnym momencie poczułem jak w brzuchu mi bąbel...

Ja moją teściową poznałam.. na boisku (z resztą tak samo jak męża). Grałyśmy wtedy z dziewczynami mecz w pewnej amatorskiej lidze siatkarskiej, a naszymi przeciwniczkami były starsze, niezwykle sympatyczne babeczki. Niestety pech chciał, że na mecz pojechałyśmy w większości rezerwowym składem i ten mecz.. przegrałyśmy, a ja dodatkowo skręciłam kostkę. Jakie było moje zdziwienie, gdy kilka dni później na kolacji zapoznawczej z przyszłymi teściami zobaczyłam jedną z moich rywalek! Mąż wcześniej opowiadał swojej mamie, że w jego drużynie są sami najlepsi zawodnicy i zawodniczki i chwalił się swoim zespołem (graliśmy razem w turniejach mieszanych). Teściowa do dzisiaj mu wypomina, że to raczej ona powinna jeździć z nim na turnieje, może mieliby wtedy większe szanse na wygrane :)

Ja moją teściową poznałam.. na boisku (z resztą tak samo jak męża). Grałyśmy wtedy z dziewczynami mecz w pewnej amatorskiej lidze siatkarskiej, a naszymi przeciwniczkami były starsze, niezwykle sympatyczne babeczki. Niestety pech chciał, że na mecz pojechałyśmy w większości rezerwowym składem i ten mecz.. przegrałyśmy, a ja dodatkowo skręciłam kostkę. Jakie było moje...

Oczywiście, że mi się zdarzyło, a okoliczności tego zdarzenia pokazują, że niekiedy chęci to za mało.

Odwoziłam z mamą mojego chłopaka do jego mamy, która była po poważnej operacji. Przez korki mieliśmy straszne opóźnienie i zjawiliśmy się pod jej domem dopiero około północy. Moja mama uważała, że bezczelnością byłoby nie zajść i nie zapytać o zdrowie, zważywszy na to, że mama mojego chłopaka dopiero wróciła ze szpitala. Razem z moim chłopakiem zaszłyśmy zatem na tzw. "chwilkę". Mama mojego chłopaka oczywiście się zdumiała, że odważamy się składać jej wizytę o tak późnej porze, zestresowała się również tym, że nie ma nas czym poczęstować, że ma na sobie brzydką koszulę nocną a w pokoju jest niewywietrzone. Następnego dnia mój chłopak wypominał mi, że ta kilkuminutowa wizyta była dla jego mamy dużym stresem i uznała nas za niewychowane. Mimo, że chciałam jak najlepiej- wyszło jak wyszło.

Oczywiście, że mi się zdarzyło, a okoliczności tego zdarzenia pokazują, że niekiedy chęci to za mało.

Odwoziłam z mamą mojego chłopaka do jego mamy, która była po poważnej operacji. Przez korki mieliśmy straszne opóźnienie i zjawiliśmy się pod jej domem dopiero około północy. Moja mama uważała, że bezczelnością byłoby nie zajść i nie zapytać o zdrowie, zważywszy na to, że...

Prawdę mówiąc sama nie wiem jak wypadłam... chyba nie najlepiej, bo moi teściowie wolą unikać tematu jak to mnie poznali. Mój obecny mąż zaplanował wycieczkę rowerową. Jako, że ja nie miałam swojego roweru, załatwił mi rower swojej mamy. W tamtym czasie (mieliśmy po 20lat) ja nie siedziałam na rowerze od co najmniej 3 lat a i kondycji do sportów nigdy nie miałam. Dlatego też mój ukochany postanowił na pierwszy raz zabrać mnie na 50km wycieczkę. Gdy już skończyliśmy tą jakże "przecudowną" przygodę, mój luby oznajmia mi pod domem, że jego rodzice są w domu i dobrze by było gdybym przyszła się przedstawić i przywitać. Taaak.. pierwsze spotkanie a ja spocona, śmierdząca, w pyle i piachu. Skubany nawet mnie nie zaprowadził do łazienki abym umyła ręce! Mi jest wstyd do tej pory... ale teściowie mnie mimo wszystko pokochali :)

Prawdę mówiąc sama nie wiem jak wypadłam... chyba nie najlepiej, bo moi teściowie wolą unikać tematu jak to mnie poznali. Mój obecny mąż zaplanował wycieczkę rowerową. Jako, że ja nie miałam swojego roweru, załatwił mi rower swojej mamy. W tamtym czasie (mieliśmy po 20lat) ja nie siedziałam na rowerze od co najmniej 3 lat a i kondycji do sportów nigdy nie miałam. Dlatego...

Zdarzyło mi się coś takiego. Przeszło 12 lat temu kiedy poznawałem się z moją dziewczyną przytrafiła mi się taka sytuacja. Mieliśmy po 17 lat i pierwsze wizyty u Agnieszki, rozumiecie: pierwsze spotkania, motyle w brzuchu, sztywność przy rodzicach, powaga sytuacji, „dzień dobry” i te wszystkie ąki-bąki. No więc przyszedłem do niej i siedzieliśmy sobie w pokoju. Zamknęliśmy drzwi od pokoju, żeby mieć trochę prywatności i no siedzieliśmy na kanapie i rozmawialiśmy. Pokój Agnieszki był dość mały i urządzony w starym, klasycznym stylu. Dosłownie gdzie się nie ruszyć to zahaczało się o drewniane, duże biurko, krzesło lub szafę. Po kilkunastu minutach rozmowy w zamknięciu poczułem się trochę pewniej i powoli zaczęły się żarty, uśmiechy, gładzenie po ramieniu. Po chwili byłem już w pełni swobodny więc pozwoliłem sobie na łaskotki i gilganie. Aga jest dość wyczulona na tym punkcie i działa to na nią bardzo mocno więc gdy ją gilgotałem wierzgała niesamowicie. Niestety, pech chciał iż w pewnym momencie odchyliła się tak mocno w tym, że uderzyła głową w kant drewnianego krzesła. Jak wiecie głowa jest dość dobrze ukrwiona więc nawet małe rozcięcie może spowodować dość obfity krwotok. Kiedy rodzice zobaczyli, że Aga wybiega zapłakana z pokoju z zakrwawioną twarzą przybiegli zobaczyć co się stało. W pokoju ujrzeli mnie siedzącego na kanapie z zakrwawionymi rękoma (bo chciałem jej pomóc). Wyraz twarzy rodziców Agnieszki był bezcenny i zapamiętam go na zawsze.

Zdarzyło mi się coś takiego. Przeszło 12 lat temu kiedy poznawałem się z moją dziewczyną przytrafiła mi się taka sytuacja. Mieliśmy po 17 lat i pierwsze wizyty u Agnieszki, rozumiecie: pierwsze spotkania, motyle w brzuchu, sztywność przy rodzicach, powaga sytuacji, „dzień dobry” i te wszystkie ąki-bąki. No więc przyszedłem do niej i siedzieliśmy sobie w pokoju. Zamknęliśmy...

Popisowo popsułem urodziny mojego teścia. Jak to urodziny w polskim domu - wszyscy wystrojeni jak stróże w Boże Ciało, stół uginał się od jedzenia, bo teściowa już od rana szalała w kuchni, w tle buczał telewizor, nie mogło także zabraknąć tej jednej "ulubionej" cioci. Naprawdę dzielnie znosiłem piszczący głosik cioci Gieni o barwie, która wwierca się w zwoje mózgowe powodując automatyczny ból głowy. Na domiar złego - ciocia zeszła na temat polityki, a jej wypowiedzi są jak zawsze nieomylne, bo w końcu jak z dumą podkreśla - czyta gazety i śledzi wiadomości (szkoda tylko, że same podrzędne tytuły klasy Z). Naprawdę długo wytrzymywałem, wbijałem paznokcie w uda, zagryzałem zęby, liczyłem do stu, ale w końcu poziom głupoty osiągnął apogeum i... bum! Wygarnąłem po kolei ciotuni jak leciało. Efekt? Gieniusia nie przygotowała się na to, że ktokolwiek może jej się sprzeciwić, w sekundę zawinęła pod pachę wujaszka i wyparowała z imprezy. Zapadła niezręczna cisza, goście wbili oczy w talerze, teściu zbierał szczękę z podłogi, teściowa zniknęła w kuchni, szwagier coś tam przebąkiwał, że "no coś takiego, wow, no coś takiego", a moja Połówka... kwas. Tak że tego, sto lat kochany teściu! :)

Popisowo popsułem urodziny mojego teścia. Jak to urodziny w polskim domu - wszyscy wystrojeni jak stróże w Boże Ciało, stół uginał się od jedzenia, bo teściowa już od rana szalała w kuchni, w tle buczał telewizor, nie mogło także zabraknąć tej jednej "ulubionej" cioci. Naprawdę dzielnie znosiłem piszczący głosik cioci Gieni o barwie, która wwierca się w zwoje mózgowe...

W moim przypadku "niewypadnięcie dobrze" zadziałało w drugą stronę.
Lata temu mój były chłopak, który należał do zespołu, dawał koncert na szkolnej imprezie. Przygotowanie występu wiązało się z przywiezieniem sprzętu, w czym pomagał mu jego tata. Chcąc nie chcąc należało się przywitać. Chłopak przedstawił nas sobie, na co usłyszałam od niedoszłego teścia: "Widzę, że masz czym oddychać".
Bardzo się cieszę, że nie było mi dane dołączyć do tej rodziny.

W moim przypadku "niewypadnięcie dobrze" zadziałało w drugą stronę.
Lata temu mój były chłopak, który należał do zespołu, dawał koncert na szkolnej imprezie. Przygotowanie występu wiązało się z przywiezieniem sprzętu, w czym pomagał mu jego tata. Chcąc nie chcąc należało się przywitać. Chłopak przedstawił nas sobie, na co usłyszałam od niedoszłego teścia: "Widzę, że...

Każdy miał w życiu te kilkanaście lat i kiełbie we łbie, ja też miałam.
Od zawsze niestety miałam też wadę wzroku i to dość poważną, musiałam nosić mocne okulary. Ja, młoda dzierlatka, bardzo nie lubiłam nosić szkieł na nosie, a bo nieatrakcyjnie wyglądam, a to nie pasuje do profilu, a to nos zaokrągla za bardzo.
Nie będzie to jednak historia o okulistach, a o poznaniu teściów. Do rzeczy.
Mój przyszły mąż, wtedy jeszcze chłopak, zabierał mnie na bal. Jeden z tych pierwszych, poważnych, gdzie ja w długiej sukni, a mężczyzna obok w garniturze i udajemy dorosłych.
Okularów nie wzięłam, bo jak to tak? Tańce, hulanki, ładna fryzura, a ja w tych szpetnych oprawkach?
Pech chciał, że teściowie zaprosili mnie przed uroczystością, abym zapozowała do fotografii. Trzeba było upamiętnić przecież ten moment, kiedy ich jedynak idzie na bal i to z dziewczyną!

Przygotowałam się doskonale, mam kwiatka dla teściowej, alkohol dla teścia. Wchodzę zestresowana, kłaniam się jak należy, ale widzę problem, a raczej nie widzę, bo zdaję sobie sprawę, że ostrość wzroku nie może skupić się na rodzicach i nie rozpoznaję, kto jest kim.

Długo się jeszcze biłam po głowie za to, że z kwiatkiem podeszłam do teścia. No ale cóż, mamy anegdotę rodzinną, ale i na stosunki z teściami na narzekam.
Teraz noszę za to soczewki. Dyskretniej i bezpieczniej... :)

Każdy miał w życiu te kilkanaście lat i kiełbie we łbie, ja też miałam.
Od zawsze niestety miałam też wadę wzroku i to dość poważną, musiałam nosić mocne okulary. Ja, młoda dzierlatka, bardzo nie lubiłam nosić szkieł na nosie, a bo nieatrakcyjnie wyglądam, a to nie pasuje do profilu, a to nos zaokrągla za bardzo.
Nie będzie to jednak historia o okulistach, a o poznaniu...

Do dzisiaj pamiętam pierwsze spotkanie z moim przyszłym teściem. Kiedy zaczęłam się spotykać z moim ukochanym każde spotkanie to był kilkugodzinny spacer na którym bardzo długo i dużo rozmawialiśmy poznając się przez to. Pewnego pięknego dnia a było to lato i upały, jak zawsze wybraliśmy się na spacer. Chodziliśmy po lesie a tam kurz i pył, który osadzał się na stopach i sandałach. Mój partner zaproponował byśmy poszli jeszcze na miasto, ale ja nie chciałam, bo całe stopy miałam brudne od kurzu. Zaproponował byśmy poszli do niego i żebym się u niego umyła. Broniłam się "rękami i nogami", ale w końcu dałam się namówić. Wchodzimy do domu, jego taka siedzi poważnie przed telewizorem. Przywitaliśmy się a mój ukochany na rozładowanie atmosfery mówi: - spójrz tata jakie Aga brudne nogi ma. Nie tłumacząc gdzie byliśmy. Oczywiście wzrok jego taty powędrował na moje stopy i facec się uśmiechnął. Mi do śmiechu niestety nie było i myślałam, że zapadnę się pod ziemię.

Do dzisiaj pamiętam pierwsze spotkanie z moim przyszłym teściem. Kiedy zaczęłam się spotykać z moim ukochanym każde spotkanie to był kilkugodzinny spacer na którym bardzo długo i dużo rozmawialiśmy poznając się przez to. Pewnego pięknego dnia a było to lato i upały, jak zawsze wybraliśmy się na spacer. Chodziliśmy po lesie a tam kurz i pył, który osadzał się na stopach i...

Jako nastolatka chodziłam z pewnym chłopakiem i choć to miłość mojego życia, zerwaliśmy ze sobą. Jednak jakiś czas później w sylwestra wylądowałam u niego w domu, mimo, że oboje bawiliśmy się na innych imprezach. Okazało się, że mój młody organizm jeszcze nie za bardzo radzi sobie z sytuacjami, gdzie pije się alkohol... No i cóż, musiałam klęczeć w jego toalecie z głową w muszli klozetowej, a nade mną stał on i jego strapiona sytuacją mama. Później los znowu nas rozdzielił na wiele lat, ale jak już wspominałam - jest miłością mojego życia i dziś jest moim narzeczonym. Z przyszłą teściową mam super stosunki (na tyle, na ile "super" mogą być relacje z teściową ;) ), ale nigdy nie wracamy w rozmowach do mojej pijackiej przygody w jej toalecie wiele lat temu.

Jako nastolatka chodziłam z pewnym chłopakiem i choć to miłość mojego życia, zerwaliśmy ze sobą. Jednak jakiś czas później w sylwestra wylądowałam u niego w domu, mimo, że oboje bawiliśmy się na innych imprezach. Okazało się, że mój młody organizm jeszcze nie za bardzo radzi sobie z sytuacjami, gdzie pije się alkohol... No i cóż, musiałam klęczeć w jego toalecie z głową w...