-
Artykuły„Dobry kryminał musi koncentrować się albo na przestępstwie, albo na ludziach”: mówi Anna SokalskaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyDzień Dziecka już wkrótce – podaruj małemu czytelnikowi książkę! Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
ArtykułyTysiące audiobooków w jednym miejscu. Skorzystaj z oferty StorytelLubimyCzytać1
Cytaty z tagiem "karol wojtyła" [12]
[ + Dodaj cytat]Wielu liberalnych publicystów trafnie wskazuje, że Jan Paweł II opowiadał się za wejściem Polski do Unii Europejskiej. Zapominają jednak, że pojmował on Unię jako zbiór autonomicznych narodów, centralną rolę w jednoczącej się Europie przypisując religii katolickiej. Innymi słowy, Jan Paweł II był przeciwnikiem pogłębionej integracji europejskiej, a ponadto odrzucał takie kluczowe dla większości krajów UE wartości jak pluralizm, tolerancja, prawa kobiet czy mniejszości seksualnych.
Podobnie okrutne było stanowisko papieża w odniesieniu do zgwałconych kobiet na terenie byłej Jugosławii: wyraził on sprzeciw wobec chęci dokonania przez nie aborcji. Tego typu postawy pokazują, że papież jako polityk i filozof był radykalnym antyhumanistą, który abstrakcyjne idee stawiał wyżej niż ludzkie życie. W ten sposób nawiązywał on do historii Kościoła, w której przez wiele lat krytykowano prawa człowieka jako sprzeczne z doktryną Kościoła. Jan Paweł II swoją postawą dowiódł, że nic na tym obszarze się nie zmieniło. Kościół nadal jest w stanie złożyć życie, zdrowie i szczęście realnych ludzi na ołtarzu swoich dogmatów.
Wojtyła nawiązywał do wielu wątków propagandy PRLu. Brał dobrze zakorzenione w dyskursie i w umysłach idee, z którymi ludzie byli już osłuchani, i przekształcał je tak, żeby służyły umacnianiu władzy Kościoła. Przykładem może być homilia do ludzi pracy w Nowej Hucie i przechwycenie toposu robotnika.
Katolicyzm, podobnie jak pozostałe religie monoteistyczne, propaguje wizję człowieka, którego za wszelką cenę należy skłonić do doskonałości. Wszelkie odstępstwa od ideału są tu traktowane jako zło, za które należy się kara. Nauczanie Jana Pawła II jest przejawem takiej normatywistycznej wizji świata. Bardzo więc może odpowiadać surowym rodzicom i osobom o negatywnej emocjonalności. To do nich było kierowane i w ich przypadku padało na podatny grunt. Wbrew temu, czego pragnęliby sami wyznawcy, przekaz katolicyzmu jest potępiający, pełen wrogości i ponury. I nadawanie mu atrakcyjnej formy czy osładzanie wyrazami akceptacji dla posłusznych niewiele zmienia. Papież normatywista zadbał o to, żeby życie owieczek, przynajmniej tych uczciwych, nie było zbyt słodkie. Ludzie sumienni, wymagający od samych siebie, cierpią w katolicyzmie najbardziej. System norm, jaki narzuca ta religia (nie tylko zresztą ta), jest po prostu nieludzki, a zalecenia w praktyce niewykonalne. O to właśnie można mieć także pretensje do Wojtyły. Papież nie dość, że szerzył uprzedzenia i nietolerancję (ukrywaną często pod chwytliwymi hasłami ekumenizmu, miłosierdzia czy miłości bliźniego), to jeszcze najbardziej wartościowym, ludziom, uwikłanym w tę zatrutą ideologię, którą szerzył, zgotował udrękę ciągłego, irracjonalnego poczucia winy.
I czy ambicja jest rzeczywiście takim wielkim grzechem? Wojtyła był ambitny. Mój Boże, jaki on był pewny siebie, od samego początku!
Nie wolno zapomnieć, że za pontyfikatu Jana Pawła II obowiązywała tajna instrukcja nakładająca ekskomunikę na tych, którzy ujawnią przypadki pedofilii popełnianej przez kler. Ofiary miały z pokorą przyjmować swój los i milczeć. Jan Paweł II moralność miał za nic. Dla niego liczył się tylko interes Kościoła i jego własny. Popierał wzrost wpływów półtajnej integrystycznej organizacji Opus Dei. Zwalczał teologię wyzwolenia w Ameryce Łacińskiej, czyli tak zwany Kościół ubogich, gdyż jako zawzięty antykomunista, wbrew pozorom, zawsze trzymał z bogatymi. Tolerował wszelkie obyczajowe patologie i finansowe przekręty. Za jego pontyfikatu wzrosło rozpasanie i rozbestwienie kleru, bo sutanna dawała ochronę przed prawem.
Polak [Wojtyła] nigdy nie zaakceptował katolików rozwodników, czasami głęboko wierzących (dlatego dziś robi wrażenie fakt, że Kościół udziela sakramentu eucharystii rozwodnikowi, premierowi Włoch Silvio Berlusconiemu, tuż po skandalu seksualnym z nieletnią prostytutką, a zwykłym katolikom, którzy drugi raz ułożyli sobie życie, odmawia się komunii świętej).
Papież rzeczywiście wygrywa w rankingach autorytetów, aczkolwiek w rankingu robionym przez autorytetów, aczkolwiek w rankingu robionym przez „Politykę” został niedawno zastąpiony przez Jurka Owsiaka. Myślę, że te rankingi pokazują, że ludzie mylą autorytet z idolem. Jan Paweł II był idolem, który fantastycznie funkcjonował w tłumie, miał rewelacyjne umiejętności, ale po dwugodzinnej mszy ten tłum w ogóle się nie zmieniał. Pamiętam, jak podczas wizyty papieża w Warszawie ludzie rozchodzili się po mszy i byli tak samo agresywni jak wcześniej, choć znajdowali się pod papieskim urokiem. Papież pełnił zatem funkcję idola i gdy ktoś mówi, że on był autorytetem, to zawsze pytam: w jakim sensie? Co to znaczy? Czy ktoś go naśladuje, czy ktoś kieruje się jego nauczaniem? Idzie jego drogą? Mało kto to robi.
...bardzo wątpliwe jest stwierdzenie, że Jan Paweł II był chrześcijaninem. Polski papież wyniósł na ołtarze tysiące nowych bożków – tak zwanych świętych i błogosławionych, do których ludzie mają się modlić, podczas gdy w religii chrześcijańskiej jedynym pośrednikiem między Bogiem a człowiekiem jest Jezus. W ten sposób papież rozbudował duchowy tor przeszkód, który oddziela wiernych od Boga. Jan Paweł II modlił się też do tak zwanej Matki Boskiej, Królowej Niebios. Tymczasem wystarczy zajrzeć do Księgi Jeremiasza, żeby zobaczyć, jak bardzo prorok gani czcicieli Królowej Niebios. Stanowi ona odpowiednik pogańskiej bogini Astarte, a jej kult został w IV wieku przeniesiony do Kościoła katolickiego.
W 1995 roku Jan Paweł II przyznał, iż Luter miał rację, że człowiek jest zbawiony przez wiarę, a nie przez dobre uczynki.
To był ze strony papieża duży krok w kierunku prawdy. Ale też w tym samym roku ogłosił wielki odpust, czyli coś, z czym Luter walczył przez całe życie. Można więc powiedzieć, że papież maszerował w dwóch kierunkach równocześnie.