-
ArtykułySztuczna inteligencja już opanowuje branżę księgarską. Najwięksi wydawcy świata korzystają z AIKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyNie jestem prorokiem. Rozmowa z Nealem Shustermanem, autorem „Kosiarzy” i „Podzielonych”Magdalena Adamus9
-
ArtykułyEdyta Świętek, „Lato o smaku miłości”: Kocham małomiasteczkowy klimatBarbaraDorosz3
-
ArtykułyWystarczająco szalonychybarecenzent0
Cytaty z tagiem "czyngis chan" [8]
[ + Dodaj cytat]Później, gdy przełamano ostatni opór w tych małych lepiankach i ich kryte słomą ryżową dachy płonęły, kijami pędzili dziesiętnicy plądrowników ze swych arbanów do dowódcy minganu, aby ich ukarał, bo prawo Czyngis-chana zabraniało plądrowania podczas bitew, gdyż zagrażało to zwycięstwu. (...) "Chan wydał rozkaz, a wyście go nie posłuchali! Ponieważ dla naszego chana użyteczni są tylko posłuszni, niszczy on nieposłusznych. Gdyby tego nie robił, nieposłuszeństwo szerzyłoby się jak zaraza. Zaraza zaś niszczy wojsko. A czymże były nasz pan bez swoich wojów?(...) - Twoje imię? - Monggu! - Ty byłeś Monggu! - Byłem Monggu! - Wyciągnij szyję, ty były Monggu!". Skazaniec imieniem Monggu uczynił to, co mu kazano, i dowódca minganu uciął mu głowę.
Trąba powietrzna nie trwa przez cały ranek, ulewa nie trwa nawet dzień, a kto je powoduje? Niebo i ziemia. Skoro niebo i ziemia nie mogą sprawić, żeby coś trwało zawsze, to tym bardziej nie potrafi tego człowiek. Rządzić wielkim państwem to tak jak piec małe rybki: nie wolno ich skrobać, nie wolno mieszać ani spalić, i z każdą trzeba się obchodzić delikatnie i tak samu. Tylko ten, kto potrafi być sprawiedliwy wobec wszystkich, jest dobrym władcą". (wielki mędrzec z państwa Kin odpowiada Czyngis-chanowi na pytanie o wieczność jego państwa - przyp. cyt.).
Tam w dole leży wielka dolina i wielki kraj o nazwie Si Sia. Rozbijemy go i zamienimy w gruzy, bo nienawidzę miast razem z ich bogatymi kupcami, i jestem pierwszy kaganem, który was prowadzi za granicę, w głąb obcego kraju, aby go podbić. Oni nami pogardzili i patrzyli na nas z góry, ponieważ mieszkają w stałych domach, a my wędrujemy z naszymi trzodami z pastwiska na pastwisko. Oni ustalili ceny na nasze futra, na nasze zwierzęta, na naszą sól. A teraz będą jęczeć i lamentować: "Dlaczego nie uznajecie naszych granic?" Lecz my im odpowiemy, że orzeł również nie uznaje granic, a my właśnie jesteśmy takim orłem. Myślcie o jednym: Na ziemi może być tylko jeden pan, i ja nim chcę być, ja, który wstrząsnę światem. Moje imię muszą wymawiać ze zgrozę wszędzie, dokąd was zaprowadzę. I tak któregoś dnia staniemy nad brzegiem ostatniego morza i powiemy sobie: To co leży za nami, jest nasze, od wschodu aż do zachodu słońca! Naprzód!
(...) jeśli mi się mówi: chanie, jesteś chory, to ja wam pokażę, jaki jestem zdrowy, jeśli mi się mówi: chanie, jesteś słaby, to ja wam pokażę, jaki jestem mocny, jeśli mi się mówi: chanie, jesteś stary, to ja wam pokażę, jaki jestem młody! (...) Czyż gdybym w życiu postępował inaczej, byłbym dziś tym, czym jestem?
Jednego tylko nie mógłbym znieść: ich spojrzeń i litości. Czy zechcieliby mnie słuchać, gdyby mnie tak tu teraz zobaczyli? Czy możesz sobie, przyjacielu, wyobrazić boga, który moczy bose nogi w cebrzyku z gorącą wodą? Czy mógłbyś się do takiego boga modlić? Czy w ogóle bóg może chorować? A czyż ja nie jestem bogiem?
Były kiedyś dwie żmije, jedna z nich miała wiele głów i tylko jeden ogon, druga zaś wiele ogonów i tylko jedną głowę. Gdy przyszła zima, szukały sobie obie schronienia w pewnej dziurze. Jedna żmija łatwo się do niej wśliznęła, ale ta druga, która miała więcej głów, nie mogła się na nic zdecydować, bo każda głowa chciała mieć inne schronisko; tak że w końcu zginęła marnie, zamarzając na śmierć. (...) A więc tak samo może być tylko jeden władca.
Służyłem mu, gdy jego imię wymawiano ze czcią! Ale teraz nic już nie zostało prócz strachu przed tym imieniem. Nienawidzę go. Powiedzcie mu to!
Czyngis rozkazał trzynastu dowódcom wojskowym podzielić swoje jednotysięczne zastępy, czyli tak zwane mingany, na setki, czyli na dżaguny, a setki z kolei na dziesiątki, czyli na arbany, po czym przywołał do siebie dowódców minganów i podległych im setników i dziesiętników i powiedział: "Do tej pory było przecież tak: dziesięć tysięcy wojowników to było dziesięć tysięcy wojowników, którzy bezładnie napadali na nieprzyjaciela i zwyciężali, jeżeli nieprzyjaciel miał mniej niż dziesięć tysięcy wojów. A ja dam wam sposób, który pozwoli nam pobić nieprzyjaciela dwa razy silniejszego od nas. Bo jakże inaczej moglibyśmy z naszymi trzynastoma tysiącami wojów zniszczyć Tajcziutów, którzy mają trzydzieści tysięcy wojów? Dlatego daję wam teraz ten system, zgodnie z którym co dziesiąty wojownik prowadzi w bój swoich dziewięciu wojów. Tych dziewięciu wojów musi się zrosnąć, zgrać w jedno ciało, a dziesiąty będzie głową tego ciała (...)".