cytaty z książki "Każdego lata płakałam"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Nie poznaję cię, Charles. Gdzie jest ten chłopak, który nazywał mój teatr beznadziejnym?
- Stracił głowę dla największej fanki teatru i cholernie chce się jej przypodobać.
Choć przez całe życie sądził, że nie jest zdolny do kochania, okazało się, że żył w błędzie. Zygfryd był pełen miłości, wystarczyło jedynie, aby odnalazł ją, swoją Odettę, która pokazała mu, jak bardzo się mylił. Kochał ją od pierwszej chwili, od pierwszej sekundy. I czuł, że to uczucie już nigdy się nie skończy, że to ona jest jego wybranką.
Jakbym był pustką. Jakby wszyscy byli pełnym obrazem, a ja tylko ramką. Jakby wszyscy byli pędzącymi chmurami, a ja tylko tłem, niebem, które rozjaśnia się i ciemnieje, nie mając innego, głębszego celu.
- Nie zawsze wszystko trzeba mówić wprost, wiesz? Czasem te najpiękniejsze uczucia są ukryte między wierszami. Mówienie na Odettę "różyczka" było małym sygnałem od księcia, który chciał jej powiedzieć, że uważa ją za piękną.
Nie zasłużyłam na ciebie. A ty nie zasłużyłeś sobie na to, abym tak po prostu łamała ci teraz serce.
I choć kiedyś marzyłam o tym, aby się zakochać, im byłam starsza, tym bardziej uważałam miłość za uczucie destrukcyjne.
- Ja też ci ufam, Charles.
Ale za plecami krzyżowałam palce. Nie było na tym świecie osoby, której bym ufała.
- Nie bój się tego, kim jesteś, ró... Diano. - Zakrztusił się, a gdy tylko opanował kaszel, zerknął na mnie przelotnie.- Nie musisz cały czas grać w nieistniejącym przedstawieniu.
Dziś, mój drogi losie, wcale nie czuję wdzięczności. Nienawidzę całego świata za to, że napisał moje życie właśnie w taki sposób. Nie dziękuję za wylane tego dnia łzy, absolutnie nie jestem wdzięczna za moje rozerwane na strzępy serce i szczerze nienawidzę tego, że im więcej jest we mnie miłości, tym bardziej cierpię.
Na początku się ciebie bałam, Charlie, i sama nie wiem, czy to już minęło. Obawiałam się naszej relacji, obawiałam się tego, że będę musiała być tak blisko ciebie, a przecież nie jestem stworzona do bliskości.
Zasypiając marzyłam, że kiedyś wreszcie przestanę udawać. Marzyłam, że na mojej drodze w końcu pojawi się ktoś, kto mnie tego oduczy. Ktoś, kto nigdy niczego przede mną nie ukryje, ktoś, kto odpowie mi na każde dobranoc, ktoś, kto przytuli mnie na pożegnanie i codziennie będzie przypominał mi o tym, że mnie kocha.
Nie tylko czyny przypominały sercu o miłości. Czasem potrzeba było też czegoś tak prostego jak słowa.
- Jesteś pewien, że książę nie jest rolą dla ciebie? Chyba rzeczywiście macie ze sobą wiele wspólnego, to urocze – zauważyłam sarkastycznie.
- Nie do końca. Książę, w przeciwieństwie do mnie, od początku uwielbiał swoją Odettę, a ja od samego początku mam jej dosyć.
- Świruska- prychnął.- Przecież nie zamierzam się w tobie zakochiwać.
A ja nie zamierzałam zakochiwać się w nim. Ja po prostu się bałam. Bałam się wszystkiego, co prawdziwe. Bo wszystko to, co w moim życiu działo się na serio, było serią bolesnych porażek.
Czasem warto zaryzykować, zwłaszcza jeśli nie ma się nic do stracenia.
Tak naprawdę jednak bałam się tego, co było realne. Bałam się prawdziwych uczuć i emocji, prawdziwego dotyku. Dlatego wystraszyłam się, gdy Archie złapał mnie za rękę poza sceną, kiedy nie grał mojego kochanka. Może obawiałam się, że mógłby naprawdę się nim stać? Może bałam się, że nie będę umiała zadbać o jego uczucia?