cytaty z książki "Angst with happy ending"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ludzie mają więcej niż jedną cechę. Są zbiorem błędów, porażek, prób i starań.
- Pomyśl o tym jak o byciu jedynym bez okularów w grupie okularników. To, że ich nie masz, nie znaczy, że jesteś gorszy i czegoś ci brakuje. Po prostu nie potrzebujesz ich, żeby dobrze funkcjonować.
- To nie twoja wina (...)
- Ta planeta zginie za trzydzieści lat. I to też nie moja wina, ale nadal będę jedną z ofiar. Niewinność nie ma żadnej wartości.
- Nie mam na co narzekać. Moja rodzina jest spoko. I wszyscy mnie akceptują, wspierają i mam praktycznie wszystko, czego potrzebuję. [...] Ale jakoś po prostu nie umiem być szczęśliwy.
- Złe rzeczy się zdarzają. Przeważnie dlatego, że się jest idiotą albo podejmie się złą decyzję. Jeśli zamkniesz się w pokoju, zawiniesz w koc i już nigdy spod niego nie wyjdziesz, to ten błąd zawsze będzie najważniejszą rzeczą, jaką zrobiłeś. Ale jeśli zaczniesz żyć dalej, to prędzej czy później to się okaże tylko jedną z miliona decyzji. Akurat przypadkiem gównianą.
Gdy jednak kilkadziesiąt minut później leżał w łóżku z mokrymi policzkami , opuchniętymi oczami i cieknącym nosem, wsłuchując się w cichy oddech Beniamina, który po prostu był, zdał sobie sprawę, że może właśnie tego potrzebował. Od bardzo, bardzo dawna.
Czy "taplał się w poczuciu winy"? Być może. Mimo, że osobiście widział to bardziej jak tonięcie. Choć fakt faktem, nigdy nie próbował też wstać i sprawdzić, czy przypadkiem woda nie sięga ledwo do pasu.
To nie twoja wina! Nie możesz brać na siebie grzechów całego świata ! Co ty, ludzkość chcesz zbawić? Etat zajęty, spóźniłeś się dwa tysiące lat.
Głos chłopaka brzmiał trochę mniej jak wołanie zza grobu. Bardziej jak krzyk z zamkniętej trumny. A to już część sukcesu. Teraz wystarczy znaleźć tylko dobry łom...
Konieczność zakładania na każdym kroku, że dla kogoś coś, na co nie masz żadnego wpływu, może nie być "w porządku", musiała być koszmarnie męcząca.
A wiesz ile końców świata przeżyliśmy do tej pory ? Bo ja pamiętam co najmniej trzy. I za każdym razem istniała jakaś grupa ludzi, którzy naprawdę w to wierzyli i byli potem bardzo zaskoczeni.
-Twoja siostra twierdzi, że nie potrafię kochać - poskarżył się, rozrywając opakowanie.
Nie doczekał się szczególnie wielkiej reakcji.
- E tam, zaraz że "nie potrafisz" - prychnął chłopak. - Ja myślę, że tobię się po prostu nie chce.
Wtedy jednak Beniamin przechylił głowę tak, że niemal zetknęli się skroniami, i Aleks zmarszczył brwi.
- Ej, ale nie masz wszy, nie?
- Gdybyś się nigdy nie urodził - skonkretyzował Beniamin. Nadal nie patrzył w jego stronę, wzrok miał utkwiony w suficie, a minę obojętną. - Czy to by coś zmieniło?
on zastanawiając się, gdzie popełnił błąd i w którym momencie jego życie zaczęło tak wyglądać. Jak i kiedy pojawiło się w nim tyle osób, dlaczego każda z nich przytargała cały wór problemów i czemu, do cholery, uznał, że wszystkie są po części również jego sprawą?
(...) Aleks nigdy jeszcze nie czuł aż tak silnej potrzeby, by kogoś chronić, jak w tym momencie. Może dlatego, że Beniamin był w pewnym stopniu tak żałosny, że budził w człowieku instynkt, trochę jak małe dzieci albo zwierzątka. A może dlatego, że właśnie żałosny nie był, tylko musiał to w końcu zrozumieć i w to uwierzyć.
Niezależnie od przyczyny od tej pory małe awokado znajdowało się pod ścisłą ochroną. Aleks miał zamiar dopilnować, żeby nikt tego nie lekeważył.
(...) Już dawno zauważył, że przy chłopaku stara się wyjść na nieco lepszego, niż jest w rzeczywistości. Po trochu po to, żeby go nie odstraszyć, a po trochu dlatego, że Beniamin po prostu zasługiwał na dobrego kumpla. A że Aleks akurat nie miał żadnych na zbyciu, musiał improwizować i sklecić coś znośnego z samego siebie. Trudne zadanie, ale czego się nie robi dla małego awokado.
Ludzie nie składają się z jednej cechy. Janek nie jest tylko „smutny". Beniamin nie jest tylko „podłym kłamcą". Jest też chłopakiem, który ostatecznie miał odwagę wyznać mu prawdę prosto w oczy, choć spodziewał się, że za to oberwie. Chłopakiem o dużych, pełnych strachu oczach, który chciał pomóc mu sprzątać. Jest malarzem, którego przyszłość to ,,koty, portrety i furry", czymkolwiek są te ostatnie. Kolekcjonerem zabawnych skarpetek, który czasem nie wychodzi z domu. Gejem, którego być może też dręczyli w szkole. I całym milionem innych cech, których Aleks nie chciał poznać, ponieważ uznał, że jeśli jedna z nich nie przypadłla mu do gustu, reszta również do niczego się nie nadaje.
Niezależnie od przyczyny od tej pory małe awokado znajdowało się pod ścisłą ochroną. Aleks miał zamiar dopilnować, żeby nikt tego nie lekceważył.
Czasami materiał okazuje się tak beznadziejny , że nawet mistrz sztuki nie stworzy niczego sensownego.
Beniamin po prostu zasługiwał na dobrego kumpla. A że Aleks akurat nie miał żadnego na zbyciu, musiał improwizować i sklecić coś znośnego z samego siebie.
Jeśli jego myśli były pociągiem, właśnie przeżywał bardzo tragiczną katastrofę kolejową.
- Chcesz coś? - zapytał, ustawiając się za na oko dwunastoletnią dziewczynką, z którą praktycznie zrównywał wzrostem. Wyraźnie nie był z tego zadowolony, bo się wyprostował, a gdy niewiele to dało, spróbował ukradkiem stanąć na palcach, przez co omal nie poleciał na maszynę do popcornu. Aleks musiał przyznać (w duchu, broń Boże na głos!), że było w tym coś całkiem uroczego.
Trzy lata później honor kosztował piątaka za bluzkę i dychę od kiecki, ale cóż, ludzie się zmieniają.