cytaty z książki "Zagubieni w kłamstwie"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Jesteś moim podarunkiem od losu, na który już nie liczyłem. O którym nawet nie śmiałem marzyć. Będę cię prowadził przez życie i nie pozwolę zostać w tyle. Gdy przystaniesz, ja też się zatrzymam. Gdy upadniesz, podniosę cię. Gdy będziesz biec, ja pobiegną za tobą. Dokądkolwiek. Kiedykolwiek. Zawsze.
Czasem miłość oznacza cierpienie rozstania, jednak tylko ta najprawdziwsza, najszczersza, bezwarunkowa, daje pewność powrotu.
Wspólny cel nie zbliża, tylko staje się przyczyną rywalizacji. Zbliża wspólne dążenie do celu, który może zmieniać się zależnie od okoliczności. To nie cel ma być punktem odniesienia, ale droga, którą idziemy. Wspólna droga.
Człowiek to człowiek. Nie ważne czy ma skórę białą, czarną, żółtą, czy czerwoną. Nie ważne jaką wyznaje religię. Człowiek to człowiek. (...) Tylko człowiek. Są ludzie dobrzy i źli. Kolor skóry, wyznanie, pochodzenie nie ma tu nic do rzeczy.
Miłość to nie tylko bycie razem. Miłość to przede wszystkim przyzwolenie na odejście. Jeśli kogoś kocha się naprawdę, nie więzi się go w swoim wyśnionym świecie. Jeśli nasz świat go ogranicza, trzeba pozwolić mu zaznać swobody.
Związek oparty na kłamstwie nigdy nie kończy się szczęśliwie.
Czasu się nie cofnie, ale można żyć dalej, starając się pielęgnować w sobie wspomnienia.
Wynagrodzę ci każdą łzę, którą wylałaś z mojego powodu. Sprawię, że każdy kolejny dzień będzie dla ciebie pełen słońca. Nawet kiedy nadejdzie zima, nie odczujesz jej chłodu.
Miłość nie przychodzi na zawołanie, pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie.
Wiara daje nadzieję tym, którzy odeszli i pozwala przetrwać tym, którzy pozostali. Jest opoką, bez której trudno byłoby egzystować, wiedząc o nieuchronności losu każdego z nas.
Jeśli śmierć jest karą, to czym jest życie? Śmierć wyzwala z życia, które niesie cierpienie. Kara powinna nieść cierpienie, nie zaś wyzwalać od niego.
Bo w miłości nie chodzi o to, by podążać obok siebie, ale by iść trzymając się za ręce. O to, by wspierać się w chwilach dobrych i złych. By podnosić się po każdym upadku, mając za oparcie ramię bliskiej nam osoby.