cytaty z książki "Siódemka"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Nie boisz się? - spytałeś.
- Oczywiście, że się boję. Ale im więcej się człowiek boi, tym więcej musi mieć odwagi,żeby nie stchórzyć.
Magiczne miasto Kraków napieprzało syntetyczną muzyką, błyszczało błyskotkami i tylko z rzadka, trzeba było wiedzieć, gdzie, dało się znaleźć cichą norkę świętego spokoju, w którą można było wpełznąć i próbować przeczekać to całe wariactwo. Pijąc, oczywiście. Ogień walczy z ogniem.
Polska sama siebie nigdy nie potrafiła okiełznać. I nigdy, myślałeś, nie potrafiła sobie nadać formy i kształtu.
I dlatego, Paweł, lubisz polskie Święto Zmarłych, bo jest jednym z niewielu wytworów polskiej kultury dobrze estetycznie dopasowanych do tego trwającego pół roku okresu mroku, który właśnie się w Polsce zaczyna. Najładniejsze polskie święto.
Nowy tabor polskich szos, po których jeszcze tak niedawno nie jeździło nic poza małymi i dużymi fiatami. I ciężkimi krówskami polonezów, i żukami, i nyskami. Czasem się łada trafiła, czasem jaka wołga czy skoda. Były trabanty, wartburgi, dacie i zastavy. Całe RWPG. A jeśli jechał jakiś zachodni, to gdy tylko zaparkował, podpiegały dzieci i patrzyły na podziałkę licznika. Ty też patrzyłeś. Wkurwiało cię, że rodzime, wschodnie auta, mają tylko 180, a zachodnie zawsze 220, czasem 240 (...) i choć wiadomo było, że żaden nie pójdzie tyle, to jednak robiło to wrażenie.
Mijasz już cmentarz Rakowicki, ach, uwielbiasz cmentarz Rakowicki, jest kwintesencją Krakowa, na każdym grobie, przed każdym nazwiskiem — tytuł: ten magister, ten rajca, ten doktor, ten adwokat, a jeśli już nie było totalnie co wpisać, to ryli "Obywatel Miasta Krakowa" i też było dobrze.
Obok dziewczyny stał plecak. Miała na sobie trekingowe buty. Niezbyt długie włosy, z boku wygolone. Jak Jason Newsted z Metalliki w latach dziewięćdziesiątych.
Polska, kraj, który nigdy siebie nie zaakceptuje, ale nie dlatego, że ma takie wysokie wymagania, tylko dlatego, że nie jest tym, kim chciałby być, czyli każdym normalnym krajem. Każdym innym. Kraj, którego obywatele albo z niego szydzą i go nienawidzą, albo wzbudzają w sobie chorą do niego obsesję i na niego chorują - a tak w żadnym normalnym kraju nie ma.