cytaty z książki "Gra o markiza"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
-Mogę zobaczyć pani karnet? [...] Hm... Waterburn? Łajdak. D’Andre. Jeszcze gorszy łajdak. Lord Camber to
skończony łajdak. Lord Michaelson? Łajdak. Peter Cheswick? Łaj...
Ze śmiechem wyrwała mu karnet.
Znowu na jej ustach wykwitł uśmiech, z początku subtelny, potem coraz
wyraźniejszy. Podobało mu się, że dzieje się to tak wolno, gdyż uśmiech stopniowo
rozświetlał jej oblicze, co przypominało wschodzące słońce. Lub jakby patrzył na... początek. Czegokolwiek.
Ludzie często wyciągają wnioski na temat innych na podstawie zaledwie szczątkowych informacji, w dodatku przefiltrowanych przez uprzedzenia jakie żywią.
Ze sklepu do akademii droga wiodła pod górę. Phoebe nagle sobie uświadomiła, że całe jej życie było właśnie takie. Zawsze miała pod górę i zawsze wiatr wiał jej w oczy. Dobrze więc się składało, że lubiła się wspinać, że lepiej się po tym czuła. Że ją to nawet wzmacniało.
- Zabawia się pan w filozofa lordzie Dryden? W biały dzień, kiedy jeszcze wszyscy są trzeźwi?
- Jej głos jest niesamowity, a ona sama bardzo elegancka i piękna, a także trochę przerażająca. Mówi się, że... - Lizbeth ściszyła głos - ...że miewa częste romanse.
- Nie mów! Naprawdę? A to dopiero. Dorosła, niezamężna kobieta i ma romanse. Wprost niewiarygodne.
Lizbeth oczywiście nie zauważyła ironii.
Wszystko zapoczątkował lord Waterburn, którego Phoebe w myślach zaczęła nazywać Wałem Hadriana, bo wydawało się, że był jak mur, za który nie przedostawała się żadna radośniejsza emocja.
Charakter Phoebe został jednak wykuty z twardej stali. Była poruszona ale nie pokonana.
- Nikt, ale to nikt nie będzie wystawiał na pośmiewisko osoby, którą kocham.