cytaty z książek autora "David Yallop"
Jedną z osobliwości naszych czasów jest to, że prostotę i łagodność uważa się za oznakę słabości. W rzeczywistości często są one cechami wielkiej siły.
[...] teksty Biblii dadzą się użyć i nadużyć do uzasadnienia i usprawiedliwienia wszelkich możliwych punktów widzenia.
Z punktu widzenia Watykanu jednym z największych osiągnięć konkordatu z Hitlerem była zobowiązująca obietnica utrzymania podatku kościelnego. Podatek ten jest pobierany jeszcze dziś i wraz z podatkami od wynagrodzeń odprowadzany jest do urzędów finansowych. Można uwolnić się od niego jedynie przez wystąpienie z Kościoła. Podatek kościelny wynosi 8-10 proc. podatku od dochodów.
O tym człowieku, którego działalność dowodziła, że niezależnie od tego, z jakiego świata jest Królestwo Chrystusa — królestwo Kościoła katolickiego jest z całą pewnością z tego świata, kardynał Spellman z Nowego Jorku wypowiedział osobliwe zdanie: Najlepszym, co po Jezusie Chrystusie spotkało Kościół katolicki, był Bernardino Nogara.
Kiedy w 1933 r. Mussolini potrzebował broni dla swej kampanii w Etiopii, jednym z najważniejszych jej dostawców była fabryka amunicji kupiona przez Nogarę dla Watykanu.
Podczas gdy z jednej strony księża grzmieli z ambon przeciw bombom, czołgom, karabinom i środkom antykoncepcyjnym, Nogara z drugiej strony kupował dla Watykanu akcje towarzystw, które produkowały właśnie te wyroby, pomagając tym samym zapełniać szkatułę papieża.
Kościół katolicki słusznie rości sobie prawo do uznawania go za instytucję wyjątkową. Jest jedyną organizacją religijną na świecie, której „kwatera główna” ma status samodzielnego organizmu państwowego. Przy swej powierzchni, wynoszącej 43,99 ha, Watykan jest mniejszy od niejednego pola golfowego. Miła przechadzka wokół murów Państwa Watykańskiego nie trwa dłużej niż godzinę. Policzenie skarbów Watykanu trwałoby znacznie dłużej.
Kościół odgrywa wiele ról w wielu krajach. Potrzebuje pieniędzy. Ile, to inna sprawa. Co powinien czynić z tymi pieniędzmi, to jeszcze inna sprawa. Nie ma żadnych wątpliwości, że czyni wiele rzeczy godnych pochwały. Wiadomo również z całą pewnością, że czyni też wiele rzeczy w najwyższym stopniu wątpliwych.
Czy słuszne jest, gdy Watykan zachowuje się na rynkach finansowych jak spekulant? Czy słuszne jest, kiedy Watykan nazywa swoim bank współuczestniczący w nielegalnym transferze kapitału z Włoch do innych krajów? Czy słusznym jest, kiedy ten bank pomaga obywatelom włoskim wymigiwać się od płacenia podatków? ---------- Paolo Panerai.
Luciani życzył sobie, by przy swoim powrocie na ziemię Chrystus zastał Kościół, który mógłby rozpoznać, Kościół wolny od interesów politycznych i od nowej mentalności finansowo-kapitalistycznej, która jak trucizna przeniknęła od wewnątrz jego pierwotną misję.
Dzisiejszy człowiek naraża się na ryzyko uczynienia z ziemi pustyni, z osoby automatu, z braterskiej miłości systematycznej kolektywizacji i w wielu przypadkach niesienia śmierci tam, gdzie Bóg życzy sobie życia.
W czerwcu 1964 r., kiedy Aldo Moro był ponownie szefem rządu, „Kościół ubogich”
podbudował swoje żądania groźbą spowodowania kryzysu całej gospodarki włoskiej. Podczas jednej z rund rokowań przedstawiciele Watykanu oświadczyli reprezentacjom rządu włoskiego, że jeżeli rząd ten nie ustąpi, wówczas na rynek zostaną rzucone wszystkie akcje włoskie, znajdujące się w posiadaniu Watykanu. Moment został zręcznie dobrany, ponieważ na włoskim rynku kapitałowym kursy właśnie stale spadały. Gdyby Watykan rzucił teraz na rynek ogromne pakiety akcji, doprowadziłoby to do załamania całej włoskiej gospodarki narodowej. Rząd przerażony tą perspektywą złożył broń.
Również biskup Paul Marcinkus, prezes banku Watykańskiego, musiał widzieć wnowym papieżu niebezpiecznego przeciwnika. Gdyby Luciani wziął pod lupę Bank Watykański, można się było spodziewać, iż niektórzy ludzie utraciliby swoje stanowiska. Należeli do nich Mennini i de Strobel, których podpisy widniały pod listem w sprawie firmy Suprafin. Obaj z biegiem czasu znacznie się uwikłali w kryminalne działania Sindony i Calviego.
Zamiary Lucianiego bardzo szybko stały się oczywiste — dążył do całkowitego przewrotu. Jego celem było sprowadzenie Kościoła do źródeł, do prostoty i uczciwości, do ideałów i nakazów Jezusa Chrystusa [...].
To, że mężczyźni i kobiety żyjący w samym centrum kościoła rzymskokatolickiego nie mogą publicznie wyznać tego, co mają do powiedzenia, daje wymowne świadectwo stosunkom panującym w Watykanie.