rozwiń zwiń

Thriller w białych rękawiczkach. Magdalena Witkiewicz opowiada o powieści „Wizjer”

Ewa Cieślik Ewa Cieślik
17.06.2021

„Uwielbiam nowe wyzwania”, mówi Magdalena Witkiewicz, opowiadając o najnowszej książce. Specjalistka od szczęśliwych zakończeń tym razem kreśli niepokojącą wizję zagrożenia, jakie niesie ze sobą globalna sieć i podkreśla, że „Wizjer” to przestroga. Opowiada także o swojej aktywności w Internecie oraz karierze pisarskiej. 

 Thriller w białych rękawiczkach. Magdalena Witkiewicz opowiada o powieści „Wizjer”

[Opis wydawcy] Nowa ekscytująca powieść Magdaleny Witkiewicz, jednej z najpopularniejszych polskich pisarek. „Wizjer” to znakomity, trzymający w napięciu thriller, który od samego początku wciąga w genialną intrygę, nie raz zaskoczy i sprawi, że na nowo spojrzysz na otaczającą cię rzeczywistość – zarówno tę realną, jak i wirtualną.

Każdy z nas pewnie choć raz zastanawiał się, dlaczego pewne sprawy potoczyły się tak, a nie inaczej. A co, jeśli naszym życiem nie rządzi przypadek, ale można je zaplanować, kontrolować i przewidzieć? I jaką władzę może mieć nad tym jeden, z pozoru niewiele znaczący, człowiek?

W życiu Laury, młodej samotnej matki, zaczynają dziać się niewiarygodne rzeczy. Niektórzy znajomi znikają bezpowrotnie bez zapowiedzi, inni ulegają dziwacznym wypadkom bądź popełniają samobójstwa. Czy podejrzana seria wydarzeń w jej życiu ma jakiś związek z pracą, którą kobieta wykonuje, czyli projektowaniem i prognozowaniem zachowań oraz potrzeb konsumentów? Czy istnieje „ktoś”, kto nami steruje? Kto to jest? No i najważniejsze – po co to robi?

Ewa Cieślik: Od „specjalistki od szczęśliwych zakończeń” do autorki thrillera. „Wizjer” to taki skok na głęboką wodę, próba sprawdzenia samej siebie w innym gatunku? Wcześniej napisała pani już dwie części „Cymanowskiego młyna” wraz ze Stefanem Dardą, ale „Wizjer” to już tylko pani dzieło.

Magdalena Witkiewicz: Tak, to co robiłam wcześniej, było rozgrzewką. Cieszę się jednak, że po drodze współpracowałam ze Stefanem. Pewnie gdyby nie ta współpraca, „Wizjer” by nie powstał tak szybko. Uwielbiam nowe wyzwania i napisanie thrillera było właśnie jednym z takich wyzwań. Gdy czytam recenzje, widzę, że podołałam i sprawia mi to ogromną satysfakcję!

W pani pierwszym thrillerze akcja nie toczy się – jak w typowym kryminale – wokół morderstw i brutalności, nie ma tu policjanta, który topi seryjnego mordercę. Jako temat wybrała pani zagrożenia czyhające na nas w sieci.

„Wizjer” to thriller w białych rękawiczkach. Takie lubię! A napisałam go dlatego, że jestem okropną technologiczną gadżeciarą i się do tego przyznaję! Bardzo lubię nowinki technologiczne, kiedyś sama zajmowałam się prognozowaniem zachowań ludzkich i myślę, że trochę się na tym znam. Oczywiście technologia poszła do przodu i starałam się nadążyć.

Magdalena Witkiewicz

„Niby człowiek o tym wie, ale na co dzień tego nie analizuje” – mówi bohaterka książki. Cyberprzemoc to niebezpieczeństwo, które dotyczy nas wszystkich. Czy pośrednio celem tej książki – poza zapewnieniem przedniej rozrywki czytelnikowi – było także zwrócenie uwagi na to, co czyha na nas w sieci?

Tak, „Wizjer” z jednej strony to przestroga, a z drugiej – próba uświadomienia moim czytelnikom tego, co dzieje się już dziś. Absolutnie nie namawiam nikogo, by wyrzucił komputer i telefon komórkowy przez okno. Nie o to chodzi. Chodzi o to, byśmy mieli świadomość, że nie uciekniemy od tej technologii, byśmy kilka razy się zastanowili, zanim zaakceptujemy warunki użytkowania jakiejś aplikacji i byśmy pamiętali, że nie ma nic za darmo. Jeżeli pobieramy cokolwiek w zamian za zgody marketingowe, to naprawdę te nasze zgody są dla kogoś wiele warte.

Czy pani zdaniem przedstawiona w „Wizjerze” fikcja literacka może stać się rzeczywistością? Jeśli tak – to kto w takim razie nami steruje?

Myślę, że to dzieje się już. Wszystkie opisane przeze mnie mechanizmy już funkcjonują. Dane są zbierane, przetwarzane, wykorzystuje się je do bardzo różnych rzeczy. Mieliśmy do czynienia już z aferą Cambridge Analityca, gdzie dane były wykorzystywane do tego, by manipulować odbiorcami, jeżeli chodzi o wybory w USA czy Brexit. To nie fikcja, to się zdarzyło naprawdę. W Chinach już się kategoryzuje ludzi, nadaje się im określoną liczbę punktów, aby potem w zależności od tego, jak wiele są „warci”, dawać im kredyty, paszporty czy pozwalać na określone zachowanie. Nie unikniemy tego, ważne jest jednak, byśmy mieli świadomość, że takie rzeczy się dzieją.

Choć „Wizjer” to thriller, czytelnik znajdzie tam również wyraźnie zarysowaną warstwę obyczajową. To taki ukłon w stronę pani fanów i fanek, ceniących ten sposób konstruowania książek?

Chciałam, by moje czytelniczki, które na co dzień nie czytają thrillerów, również były zainteresowane tą książką. I wiem, że tak jest. Nie ma krwi, drastycznych opisów, ale czuje się ten mrok. Ta książka jest dla każdego.

Bohaterka „Wizjera” zajmuje się tworzeniem modeli ekonometrycznych i analizą danych. Jak wiele wspólnego Laura ma z panią?

Wiele osób mnie o to pyta. Powiem tak. Niewiele! Laura ma zdecydowanie inny charakter, jest bardziej wyzwolona niż ja, bardziej pewna siebie. Mniej przywiązuje uwagę do ciepła rodzinnego. Ja zwykle mówię o sobie, że jestem Matką Polką Pisarką. I to dokładnie w tej kolejności. Na konferencjach biznesowych byłam też zdecydowanie bardziej grzeczna niż ona!

Naszą aktywność w sieci śledzą niezliczone strony, aplikacje i algorytmy, gromadząc dane na temat naszych zakupów, sympatii politycznych, zainteresowań, a nawet życia intymnego. Pani jest aktywna w mediach społecznościowych, na Facebooku i Instagramie utrzymuje żywy kontakt z czytelnikami. Jak chroni pani swoje bezpieczeństwo w sieci?

Kontroluję to, co piszę. Wydaje się, że jestem ekstrawertykiem, ale ja bardzo dużo spraw „przemilczam”. Nie piszę o wszystkim. Piszę o codzienności, ale to, jaką zupę jem na obiad, czy to, że zakwas na chleb właśnie mi umarł, nie traktuję w charakterze ściśle tajnych informacji. Zakładam niestety, że to co piszę na Facebooku, może przeczytać każdy. I ci, którzy mi dobrze życzą, i ci, którzy życzą mi trochę gorzej.

Co wyszukiwarka Google’a na pani komputerze powiedziałaby o Magdalenie Witkiewicz?

Ja w Google widnieję głównie jako pisarka. Chociaż kiedyś wśród najchętniej wyszukiwanych haseł widziałam „Magdalena Witkiewicz mąż". Z tym związana jest jedna fajna rodzinna anegdota. Kiedyś mój mąż przyszedł do mnie zawiedziony i mówi do mnie: „Madziaku, gdy wpisuję w Google «Magdalena Witkiewicz» pojawia się mnóstwo rekordów. Gdy wpiszę w Google naszego kota, Puszysława Witkiewicza, również okazuje się, że jest niebywale znany. Jednak gdy wpiszę moje imię i nazwisko, pojawia się wyłącznie jedno zdjęcie z wyprawy rowerowej w latach dziewięćdziesiątych".

Pracowała pani kiedyś w banku, tworząc modele ekonometryczne. Jak dzisiaj taki model przewidziałby pani przyszłość?

Nie wiem, czy w moim przypadku model by się sprawdził. Kiedyś może i model przewidziałby, że będę miała pracę, w której nie będę wbita w sztywne ramy. Nie nadawałam się do korporacji, do tworu doskonale zorganizowanego. Zawsze czułam, że wolność jest najważniejsza. A gdyby dzisiaj stworzyć model? Na pewno muszę ogarnąć moje zdrowie, bo jeżeli tyle będę pracować i tak mało o siebie dbać, to prognozy nie zapowiadają się dobrze. Jednak wakacje już blisko, zatem jest nadzieja, że dojdzie jeszcze jedna zmienna. Wypoczynek!

Jest pani uznaną autorką, ma rzesze fanów, kolejne książki są sukcesem. Jak z perspektywy czasu ocenia pani swoją karierę? Z czego jest najbardziej dumna?

Jestem dumna z tego, że wierzyłam w marzenia. Że nie widziałam – i nadal nie widzę – szklanego sufitu, który mnie ogranicza. Jestem dumna z tego, że mimo sukcesu nie straciłam siebie, chyba nie zadzieram nosa (a przynajmniej niezbyt wysoko). Chociaż nad tym pracuję, bo czasem nawet powinnam ten nos zadzierać! Niesamowicie się cieszę, gdy ktoś chce spędzić kilka godzin z tym, co ja napisałam. To zaszczyt!

Na koniec muszę zadać pytanie, które – mam nadzieję – nie zdradzi za dużo z treści książki. Wierzy pani w prawdziwą miłość?

Oczywiście! Ale nie miłość taką jak z love story. Wydaje mi się, że najpiękniej zdefiniował prawdziwą miłość mój mało romantyczny mąż. Kiedyś podczas kłótni o jakiś drobiazg powiedział: „Madziaku, po co my się kłócimy, przecież generalnie chodzi nam dokładnie o to samo". I to jest kwintesencja miłości. On oczywiście już zapomniał, że tak ładnie do mnie powiedział, ale mu to przypominam!

Magdalena Witkiewicz – autorka kilkudziesięciu powieści dla dorosłych i dla dzieci. Interesowała się tematyką big data, zanim to jeszcze stało się popularne. Przez kilka lat pracowała na stanowisku analityka, zajmując się tworzeniem modeli ekonometrycznych i analizą danych. Miała własną firmę marketingową, przez pewien czas jednocześnie prowadziła ją i pisała powieści. Dziś jej życie zawodowe to książki sprzedające się w kilkudziesięciu tysiącach egzemplarzy. 

Inni o książce

Magdalena Witkiewicz z przytupem wkracza w świat akcji. „Wizjer” to thriller, po którym naprawdę będziecie się bali włączyć komputer.
Wojciech Chmielarz

Magdalena Witkiewicz stworzyła historię, przy której manipulacje nastrojami wyborców na Facebooku
to dziecinne igraszki. Jedno jest pewne: jeśli komuś jeszcze wydawało się, że nie ma nic do ukrycia, to po lekturze „Wizjera” zmieni zdanie.
Fundacja Panoptykon

Książka „Wizjer” jest już dostępna w księgarniach internetowych

Przeczytaj fragment książki „Wizjer”

Wizjer

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.


komentarze [3]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
czytamcałyczas 18.06.2021 09:23
Czytelnik

I ja też chće 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Myszka 17.06.2021 15:40
Czytelniczka

Z pewnością ją przeczytam, okładka bardzo ładna.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Ewa Cieślik 17.06.2021 13:42
Bibliotekarz | Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post