Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Czytane osobno, wyrywkowo, to kilkanaście reportaży, czasami wręcz drobiazgowych relacji z rozmów, a czasami tylko zwiewnych impresji z tzw. życia codziennego.
Kilka mocnych akcentów, kilka, zdawałoby się, trywialnych zapychaczy przestrzeni i bomba na koniec. Bomba, za która autor otrzymał, nota bene, tytuł „Detonatora” w jednym z dziennikarskich konkursów. Ale nie powinno się tak tej książki czytać. Tylko jako całość, tylko od deski do deski. Chronologicznie.
Wtedy książka ta jest detonatorem. Podobnego kalibru co, choć z zupełnie różnych światów, Mdłości Sartre’a czy Samolubny gen Dawkins.
Dobitnie unaoczniająca nie ma.
Czego nie ma? Sensu? Transcendencji?
Przenika tę książkę ciepła melancholia, rozumiejąca ludzką tęsknotę za czymś poza, za sensem, transcendencją, ale delikatnie przywołująca do zastanego stanu rzeczy, który jest taki jaki jest, a nie jaki ma być. Nawołująca by ten stan rzeczy akceptować, być w nim i go celebrować. Bo poza jest tylko nie ma. O czym z pełną brutalnością przekonuje reportaż, od którego praca nad tomem się zaczęła, ale który ostatecznie tom ten zamyka.
Który pokazuje, co się dzieje, gdy nad człowieka, który jest, tu i teraz, przedkłada się to, czego tak naprawdę nie ma – ideologię.

Czytane osobno, wyrywkowo, to kilkanaście reportaży, czasami wręcz drobiazgowych relacji z rozmów, a czasami tylko zwiewnych impresji z tzw. życia codziennego.
Kilka mocnych akcentów, kilka, zdawałoby się, trywialnych zapychaczy przestrzeni i bomba na koniec. Bomba, za która autor otrzymał, nota bene, tytuł „Detonatora” w jednym z dziennikarskich konkursów. Ale nie powinno...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to