-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Cytaty z tagiem "dominic" [43]
[ + Dodaj cytat]Wpatrywał się w dłoń boogiemana, czując się, jakby w pomieszczeniu nagle zabrakło powietrza. Kryształowa kula, w której zawsze widział swoją przyszłość, zatrzęsła się gwałtownie. Było w tym coś niepokojącego i złowieszczego. Wiatr zmieniał kierunek, a on nie tylko mógł wybrać, ba jaki, ale też w końcu zadecydować o własnym losie. Uścisk dłoni boogiemana mógł się okazać gorszy niż uścisk dłoni diabła, a Dominic wiedział z doświadczenia, że ten nigdy nie prowadził do niczego dobrego.
Miałem chore przeświadczenie, że znałem te oczy. Bez względu na to, jak niedorzeczne się to zdawało, były związane z hakimś odległym wspomnieniem. Przelotnym, ale lepszym od tego, czego doświadczaliśmy teraz.
Pragnąłem jedynie przestać myśleć. Zrzucić swoją skórę. Stać się kimś innym. Kimkolwiek. Pewnie najgorsza szumowina mogła nazwać się lepszą ode mnie. Od tej anomalii. Okropnego potwora, który ranił, łamał, odbierał piękno nienależące do niego i je niszczył.
Czytałam, że w prawdziwym życiu - w przeciwieństwie do filmów - huk wystrzału brzmi jak wyskakujący z butelki szampana korek, ale w tym przypadku teoria się nie potwierdziła. Przypominał raczej eksplozję - przeszywający, ogłuszający wybuch. Głośniejszy niż cokolwiek wcześniej słyszałam. Straszniejszy od wszystkiego, co widziałam.
Kierował mną głód zemsty. I nie tylko. Wciąż jej potrzebowałem. Mojej drugiej połówki. Bratniej duszy. Miałem rację, mówiąc jej, że byliśmy tacy sami. Nienawidziła tak, jak ja. I ufałem, że dotrzymywała obietnic. Pomogę jej się zemścić i gdy rozwiążemy wszystkie problemy, zakończy moje życie.
Mężczyzna... był piękny. Bardziej niż piękny. Jego twarz wyrażała niewinność, o którą jednak nie śmiałabym go posądzić. Instynkt podpowiadał mi, że nigdy jej w sobie nie miał.
Dążyłem do zanurzenia się jeszcze głębiej w mrok. Tak bardzo, żeby już nigdy nie ujrzeć światła dnia.
Dostrzegałam w nim ciemność, zdeprawowanie, chłód i pustkę. Pragnęłam cofnąć czas. Chciałam, żeby nigdy nie zdjął z twarzy maski śmierci. Nie pokazał mi tego perfekcyjnego piękna, które pałało złem. A najgorsze w tym wszystkim było to, że on doskonale zdawał sobie sprawę z tego pragnienia. Wiedział, że stanowiło dodatkową torturę.
Może rzeczywiście zasłużył na miano potwora, ale to nie oznaczało, że nie krwawił i cierpiał. I mimo, że nie posiadał serca ze złota, ale raczej z drutu kolczastego i stali, w dodatku zakończone ostrymi, zabójczymi krawędziami, zasługiwał na szczęście.
Stałem się kimś zupełnie innym. Silniejszym. Mrok wciąż mi towarzyszył, ale podchodziłem do wszystkiego z pewną mądrością. Już nigdy nie zamierzałem dać się nabrać ani ulec słabości.