cytaty z książek autora "Dominik Sokołowski"
-Widziałem u ciebie srebro, a pewnie masz i złoto - odrzekł syczącym głosem przywódca napastników. Wokół jego oczu widać było kurzajki. - Nie rób ze mnie wała, bo potnę ci tę śliczną buźkę, a twoją małą flamę pojedziemy na trzy baty i pozna różnicę między prawdziwymi mężczyznami a takimi fircykami jak ty.
...
- Jaśnie panie! Za darowanie mi życia mogę zadźgać własną matkę - zadeklarował nożownik.
- A ja mogę obciągnąć temu cudakowi, ile tylko będzie chciał, i służyć mu każdym innym otworem mojego ciała - dodała prostytutka.
...
- Spadłem z nieba - powiedział po prostu Farvashi.
Ilias pozostawił to bez komentarza. Zastanawiał się, czy nieborak nie oszalał z zimna, z drugiej strony już nic nie mogło go zdziwić. Królowa Śniegu, Loki, mój syn i teraz ten golas... Może już dawno umarłem alb wciąż leżę w malignie na pokładzie statku, a mój duch wędruje po krainie baśni i legend? - pomyślał z lekką ironią.
Nikeferos spał bardzo źle i znaczną część dokuczały mu duszności. W stanie pół jawy, pół snu widział bazyliszę Eirene, która uśmiechała się do niego bladymi ustami upiora, zimno i zarazem kusząco, jakby wabiła go do siebie. Nie był pewien, czy to prawdziwa zjawa, czy tylko jego wyobraźnia płata mu figle na skutek przemęczenia.
Wciąż też myślał o Zielonookiej. Nie chciał, żeby była nieszczęśliwa, ale ona zupełnie nie rozumiała presji i napięcia, w jakich żył. Oczekiwał chwili wytchnienia i przyjemności u jej boku, a tymczasem ona stwarzała kolejne problemy, z którymi musiał się zmagać. Targany tymi niewesołymi myślami postanowił, że tego wieczora poszuka ukojenia nie w białych ramionach kochanki, lecz w butelce wina.
Pomiędzy szpalerem skazańców jechało dwóch jeźdźców. Obaj mieli na sobie kosztowne kolczugi misternie plecione z tysięcy stalowych kółeczek. Narzucili na nie tuniki i jedwabne płaszcze, na których jeden miał wyszytego lwa wspartego o cedr – rodowy herb Skalarów – a drugi gryfa Akritasów. Rozmawiali, ignorując wbitych na pal, jakby to były przydrożne drzewa, a nie cierpiący katusze ludzie.
Teofano odprawiła służki i usiadła. Zaczęła przeciągać się jak kotka i prężyć błyszczące od olejków ciało. Potem rozchyliła nogi, ukazując swoje wdzięki w pełnej krasie.
Łamignat, który mógł się temu tylko bezsilnie przyglądać, zamachnął się szeroko i jego miecz sięgnął nie osłoniętej szyi przeciwnika. Głowa oddzielona od ciała uleciała w dal, ciągnąc za sobą deszcz kropelek krwi. Z bezwolnej dłoni wysunęła się broń, która wbiła się w ziemię na sztorc. Jednak druga ręka wciąż ściskała wodze, a nogi pozostały w strzemionach, tak że galopujący koń rozpłynął się we mgle, unosząc bezgłowe ciało.
...Młodzieniec kochał się z nią z entuzjazmem drwala rąbiącego młodą sosnę, ...
- Wyrwij murom zęby krat, zerwij okowy, połam bat… - nucił popularną przyśpiewkę galerników, stawiając pryczę pionowo. Po tej prowizorycznej drabinie mógł się wspiąć na tyle wysoko, żeby dosięgnąć załomu muru. Ostrożnie i nie bez trudności przecisnął głowę i ramiona przez otwór.
Przez pewien czas upadły rycerz podróżował od miasta do miasta, odwiedzając szulernie i burdele, wiodąc wesołe życie.
Po kilku miesiącach przybył do portowego miasta Carcassonne, gdzie pewna kurwa i jej alfons poderznęli mu gardło skuszeni jego pełnym trzosem. Wtedy przekonał się, że czart nie kłamał i istotnie nie kupił jego duszy... on sam mu ją oddał.