cytaty z książki "Upadek w czas"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Mieliśmy w sobie szaleńca, ale mędrzec go przepędził. Wraz z nim odeszło to, co mieliśmy najcenniejszego, dzięki czemu akceptowaliśmy pozory bez konieczności czynienia na każdym kroku tak dla nich zgubnych rozróżnień rzeczywistości i iluzji. Póki ów szaleniec był z nami, nie musieliśmy niczego się obawiać - ani my, ani pozory, które - cud do nieustający! - na naszych oczach przeistaczały się w rzeczy, a z jego zniknięciem degradują się i na powrót popadają w swą pierwotną nędzę. teraz - żadnego zainteresowania, żadnego punktu oparcia. Prawdziwym obłędem jest brak szaleństwa.
Powinniśmy mieć możność powycia sobie codziennie przez co najmniej kwadrans; trzeba by nawet urządzić w tym celu specjalne w y j n i e.
Kto chce być czymś więcej, niż jest, niezawodnie będzie czymś mniej.
A przecież wyjątkowość naszego położenia powinna stanowić najpierwotniejszy ośrodek wszelkich naszych niepokojów, jako że być człowiekiem to coś bardziej nienaturalnego niż być w ogóle.
Być człowiekiem to żadne rozwiązanie; przestać nim być - również.
Życie to bunt w trzewiach materii nieorganicznej, tragiczny zryw inercji; życie to drobina ożywionej i - musimy to powiedzieć - zrujnowanej przez ból materii. Z tej szamotaniny, z tej dynamiki i zaaferowania wyrwać się możemy tylko tęskniąc do bezruchu materii nieorganicznej, do ukojenia gdzieś w głębi pierwiastków. Chęć powrotu do materii jest samym sednem pragnienia śmierci.
Człowiek dobrze się mający, niezależnie od swych zalet, zawsze rozczarowuje.
Każda potrzeba, odwodząc nas od głębin życia i kierując ku jego powierzchni, nadaje wartość czemuś, co jej nie ma i mieć nie może. Cywilizacja, z całym swym imponującym wystrojem, ma za fundament naszą skłonność do tego, co nierzeczywiste i niepotrzebne. Gdybyśmy zgodzili się na zredukowanie własnych potrzeb, na zadowalanie się tylko tym, co konieczne, runęłaby natychmiast. Toteż, aby trwać, dokłada starań, żeby tworzyć i podsuwać nam ciągle nowe, mnożyć je bezustannie, gdyż upowszechnienie się postawy zupełnie biernej pociągnęłoby za sobą następstwa o wiele dla niej poważniejsze niż totalna, niszcząca wojna. Do przyrodzonych naturze, złowrogich stron dodając nowe, niekonieczne niewygody, cywilizacja każe nam cierpieć w dwójnasób, bo zwiększa rozmaitość naszych udręk i wzmacnia nasze ułomności. I niech nikt nam nie wmawia, że uleczyła nas z lęku...
W istocie związek między mnożeniem potrzeb a wzrostem trwóg jest oczywisty. Pragnienia, źródło naszych potrzeb, wzbudzają w nas ciągły niepokój, równie - choć inaczej - nieznośny jak w stanie natury trwoga doznawana wobec przejściowego niebezpieczeństwa. Nie drżymy już od czasu do czasu, drżymy bez ustanku.
Człowiek, dzieło wirtuoza porażki, niewątpliwe został spartaczony-ale spartaczony po mistrzowsku.
Otóż najpierw uświadamiamy sobie nienormalność nagiego faktu istnienia, a dopiero potem - własnej specyficznej sytuacji; zdumienie faktem bycia w ogóle poprzedza zdumienie faktem bycia człowiekiem.
Być człowiekiem to coś bardziej nienaturalnego niż być w ogóle. Czujemy to instynktownie i stąd owa rozkosz za każdym razem, gdy tylko odwracamy się od samych siebie, aby zjednoczyć się z rzeczami pogrążonymi w błogim śnie.
Ponieważ nogi całkiem wyszły z użycia, wędrowiec spośród tych paralityków za kierownicą wygląda na dziwaka lub skazańca; wnet będzie uznawany za potwora. Nie ma już kontaktu z ziemią, wszystko, co w niej tkwi, stało się dla nas niezrozumiałe i obce. Odcięci od wszelkich korzeni, nadto niezdolni do komitywy z kurzem czy błotem, dokonaliśmy zaiste wyczynu, zerwaliśmy bowiem związki nie tylko z głębią rzeczy, ale nawet z ich naskórkiem. Na obecnym etapie cywilizacja mogłaby się wydać paktem z diabłem, jeśliby tylko człowiek miał jeszcze duszę do przehandlowania.
Człowiek, który się powciąga i panuje nad sobą w każdej sytuacji, krótko mówiąc, człowiek „dystyngowany”, jest w istocie pomyleńcem. Podobnie każdy, kto „cierpi w milczeniu”. Jeżeli zależy nam na minimum równowagi, zdajmy się na wrzask i nie przepuszczajmy żadnej okazji, by głosić pilną jego potrzebę. Pomoże nam w tym zresztą wściekłość, ta, co płynie z samej głębi życia.