cytaty z książki "After I Do"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
To, że potrafisz bez kogoś żyć, nie znaczy, że chcesz.
Chciałabym ci zdradzić pewien mały sekret. Znają go ci, którzy przeżyli największe tragedie, a podejrzewam, że znasz go także i ty: słońce zawsze wschodzi. Zawsze.
Słońce wschodzi, gdy matki tracą dzieci, gdy mężczyźni tracą żony, gdy kraje pustoszy wojna. Słońce wschodzi, choćbyśmy przeżywali nie wiem jaki ból i cierpienie. Nawet jeśli jesteśmy absolutnie przekonani, że to koniec świata, nazajutrz słońce wzejdzie i tak. Nie należy więc oceniać miłości po tym, czy słońce wschodzi, czy nie. Dla słońca nie liczy się miłość. Dla słońca liczy się tylko wschodzenie.
Człowiek wyrasta z własnych wyobrażeń o tym, jakie powinno być życie, i potrafi po prostu cieszyć się tym, jakie jest.
W życiu liczy się wyłącznie to, że próbujesz. Liczy się wyłącznie to, że otwierasz serce, dajesz wszystko, co masz do zaoferowania, i próbujesz, próbujesz, próbujesz.
Kiedy nie ma nikogo, kto byłby świadkiem naszego niechlujstwa, przekonujemy się, do jakiej granicy niechlujstwa jesteśmy gotowi się posunąć.
- Prawda, że to fajnie - mówi - jeśli człowiek wyrasta z własnych wyobrażeń o tym, jakie powinno być życie i potrafi po prostu cieszyć się tym, jakie jest?
Dlaczego jesteśmy tacy?
Dlaczego nie cenimy tego, co mamy?
Dlaczego dopiero w obliczu utraty czegoś dostrzegamy, jak bardzo jest to nam potrzebne?
Małżeństwo to zobowiązanie. W małżeństwie chodzi o lojalność, a nie o szczęście. Szczęście jest drugorzędne.
Tylko dlatego, że nie czuję tej miłości, nie oznacza, iż nie wiem, że nadal jest moim sercu. Wiem, że jest. Odchodzę, bo chcę ją odnaleźć.
Wzruszam ramionami.Często teraz wzruszam ramionami,bo jest mi wszystko jedno.Ale choć w tej chwili ten gest oznacza milion rzeczy na raz,nie oznacza jednej : obojętności.
Nie ma żadnych zasad, które obowiązywałyby w małżeństwie; gdyby istniały jednoznaczne odpowiedzi na pytania, łatwiej byłoby podejmować decyzje. Gdyby sprawy były wyłącznie czarne lub białe, łatwiej byłoby rozwiązywać problemy. Ale po prostu nie ma takiej zasady, która sprawdzałaby się w każdym małżeństwie, w każdej miłości, w każdej rodzinie, w każdej relacji.
Słońce wschodzi, gdy matki tracą dzieci, gdy mężczyźni tracą żony, gdy kraje pustoszy wojna. Słońce wschodzi, choćbyśmy przeżywali nie wiem jaki ból i cierpienie. Nawet jeśli jesteśmy absolutnie przekonani, że to koniec świata, nazajutrz słońce wzejdzie i tak. Nie należy więc oceniać miłości po tym, czy słońce wschodzi, czy nie. Dla słońca nie liczy się miłość. Dla słońca liczy się tylko wschodzenie.
- No więc właśnie - mówię. - Właśnie dlatego być może mógłby się do ciebie wprowadzić. - (...)
- Nie! - zaprzecza. - Lubię za kimś tęsknić. Wiecie, jak to jest, kiedy dzwonisz do kogoś, żeby po prostu usłyszeć jego głos? Albo jak czekasz cały dzień, żeby zobaczyć się z nim wieczorem? A jak Bill się wprowadzi, to przestanie być kimś, kogo nie mogę się doczekać, a stanie się facetem, który zostawia brudne talerze w zlewie.
- Ale nie da się utrzymywać w nieskończoność tego stadium - zauważam. - To naturalne, że z czasem relacja staje się poważniejsza. - Oczywiście są wyjątki od tej zasady.
- Tak, albo się wypala. Ja nie potrzebuję życiowego partnera. Nie interesuje mnie partnerstwo. Ktoś, z kim do spółki będę płacić rachunki. Z kim będę wychowywać dzieci. Zawsze robiłam to i robię sama. Sama zarabiam pieniądze. Sama płacę rachunki. To, czego chcę, to miłość i romans. To wszystko.
- Ale z upływem czasu w relacji zaczyna bardziej chodzić o partnerstwo, a mniej o romans. Tak to działa. Taka jest natura miłości. Jeśli zechcesz zamieszkać z Billem, to z biegiem czasu przestanie ci przynosić kwiaty - mówię.
Mama kręci głową.
- I właśnie dlatego nie chcę trwałego układu z Billem.
Fajnie jest kiedy człowiek potrafi odpuścić sobie wyobrażenie o tym, jakie powinno być życie i cieszyć się takim, jakie jest.
Doszliście z mężem do punktu, w którym większość małżeństw się poddaje. A wy się nie poddaliście. Pozwól, by to do ciebie przemówiło. Pozwól, by cię to prowadziło".
Przyszłość może nam przynieść wszystko. Zamierzam trzymać się tej zasady.
Rozglądam się po domu. Nie mam nic do roboty.
Postanawiam wysłać Davidowi SMS-a. Nie wiem dlaczego. Może dlatego, że to coś do roboty. Ktoś, z kim można pogadać.
Przyszło ci kiedyś do głowy, że prawdziwy problem z życiem w pojedynkę to ten, że czasem się nudzisz?
Zakładam, że może nie odpowiedzieć. Albo zobaczyć wiadomość później. Ale odpisuje natychmiast.
Jeszcze jak! Nie zdawałem sobie sprawy, jak czasochłonne jest małżeństwo.
Odpowiadam.
To okropne, że nic teraz nie absorbuje mojej uwagi. A kiedyś okropne było, że on tak absorbował moją uwagę.
A najgorzej w pracy! Dawniej, jak dzieciaki pisały test albo oglądały film, rozmawiałem z nią przez komunikator. Teraz czytam wiadomości CNN.
- Wiem, że wszystko będzie dobrze, bo w końcu zawsze wszystko jest dobrze. A jak nie jest dobrze, to znaczy, że to jeszcze nie koniec.
Wycofuję się z uścisku i na nią patrzę.
- Czy to z któregoś z twoich kubków?
Rachel wzrusza ramionami.
- To, że coś jest napisane na kubku, nie znaczy, że to nieprawda.