cytaty z książki "Our Violent Ends. Burzliwe zakończenia"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Wolałbym, żeby wasza dwójka nie niszczyła całego świata za każdym razem, kiedy wybieracie siebie nawzajem.
- Przysięgam, że cię nie opuszczę i nawet śmierć nie zdoła nas rozłączyć - wyszeptała Juliette.
[...]
- W tym życiu i następnym - odpowiedział Roma. - Jak długo nasze dusze będą istniały, moja zawsze odnajdzie twoją.
Czym była miłość, jeśli potrafiła tylko zabijać?
Czasem nienawiść nie ma wspomnień, które mogłyby ją podsycać. Wyrasta na tyle silna, że może się podsycać sama, a jeśli nie będziemy z tym walczyć, nie będzie nam to przeszkadzało. Nie osłabi nas to.
- ,,Gwałtowna rozkosz gwałtownie się kończy" - wyszeptała do siebie Juliette. [...] - Wiedziałaś o tym od początku.
Nie potrafiła zapomnieć ani jednej wspólnej chwili. W zależności od tego, jak na to spojrzeć, należało to uznać za wyjątkowy talent lub prawdziwe przekleństwo.
- Czego się boisz?
[...]
- Konsekwencji miłości w mieście rządzonym przez nienawiść.
Rewolucja nigdy nie jest piękna. Nie jest także czysta, cicha ani spokojna.
Mogli wybrać. Miłość albo krew. Nadzieję albo nienawiść.
Nic na tym świecie nie jest skomplikowane. Komplikacje są zazwyczaj tylko wynikiem nieporozumienia.
Czasem łatwo było zapomnieć, jak dobrze się znali, zanim sprawy się skomplikowały. Zapomnieć, że dawniej byli połówkami jednej duszy i rozumieli się bez słów.
Została zdrajczynią pięć lat temu, tamtego wietrznego wieczoru w Bundzie, gdy poznała Romę Montagowa. Zostawała zdrajczynią za każdym razem, gdy odmawiała wbicia mu noża w plecy. Zostawała zdrajczynią na długo przedtem, zanim strzeliła do własnego kuzyna, ponieważ jeśli lojalność oznaczała okrucieństwo, Juliette nie mogła się na nią zdobyć.
Rodzice będą ją opłakiwać. Będą opłakiwać jej wersję, która nigdy nie istniała.
Zostali pochowali razem. Nie pozostawili żadnych prochów, żadnych kości. Rozdzielonym za życia pozwolono się połączyć po śmierci.
- Przepraszam - powiedziała głosem tak cichym, że słyszalnym tylko dla niej samej... i dla Tylera, gdziekolwiek był. - Jeśli istnieje jakieś życie po życiu, wolne od wojny gangów, mam nadzieję, że zostaniemy w nim przyjaciółmi.
Zniszczyłam nas dla miłości, która nie była prawdziwa.
Nienawiść pozostanie. Wojna nadal będzie się toczyła. Kraj będzie walczył sam ze sobą aż do upadłego.(...) Ale poza tym wszystkim pozostanie miłość – wieczna, nieśmiertelna, trwała. Płonąca w czasach zemsty, terroru i wojny. Przepalająca wszystko, czym karmi się ludzkie serce i barwiąca je czerwienią; płonąca przez wszystko, co pokrywa ciało twardymi mięśniami i żylastymi ścięgnami. Jeśli rozciąć to wszystko i sięgnąć w głąb, do tego, co tam pulsuje, znajdzie się miłość, która przetrwa nawet wtedy, gdy wszystko inne przepadnie.
Doszła do wniosku, że ona właściwie już go nie zna - tego chłopaka, który stał z wyciągniętą do niej ręką o palcach tak nieruchomych, jakby nigdy wcześniej nie dotykały jej skóry. Kochankowie zmienili się w nieznajomych i to bolało jak świeża, krwawiąca rana.
- Rozetnę twój płaszcz - uprzedził. [...]
- Wiesz - odezwała się Juliette, z trudem powstrzymując się od szczękania zębami - dawniej pytałeś o pozwolenie, zanim mnie rozebrałeś.
- Zamknij się.
- Czy ty mnie kochasz?
Juliette poczuła, że serce jej pęka.
- Dlaczego pytasz? - zachrypiała. - Niecałą godzinę temu chciałeś mojej śmierci.
- Mówiłem, że chcę twojej śmierci - przyznał Roma. - Ani razu nie powiedziałem, że cię nie kocham.
- Nie ruszaj się - polecił.
- Właśnie próbujesz mnie zabić.
- Wyraźnie kiepsko mi to idzie, skoro jeszcze żyjesz, więc teraz się nie ruszaj!
Roma Montagow kopnął krzesło.
- A niech to...
- ...szlag - dokończyła szeptem Juliette Cai po drugiej stronie miasta.
Dawniej to coś znaczyło. Dawniej było święte. ,,Moja dorogaja, kocham cię, kocham" - szeptał Roma tuż przy jej wargach.
- Nie szyj głęboko. Nie chcę mieć blizny - burknęła i zamknęła zapalniczkę.
Roma zmarszczył brwi.
- Nie jesteś w pozycji osoby, która może negocjować rozmiar swoich blizn.
- To ty rzuciłeś we mnie nożem.
- A teraz cię zszywam. Masz jeszcze jakieś powody do narzekania?
Juliette oparła się pokusie uduszenia go.
Wojna trwała, a na ulicach opowiadano historię Romy i Juliette, jakby była to ludowa piosenka, którą rykszarze przekazywali sobie nawzajem na postojach. Mówiono o Romie Montagowie i Juliette Cai jako o tych, którzy odważyli się śnić. Za to właśnie, w mieście przeżartym przez koszmary, zostali bezlitośnie zabici.
- Chcesz chusteczkę do pogryzienia? [...]
- Nie zamierzam niczego gryźć, chyba że to będzie twoja ręka - wymamrotała. - Na surowo. I oddzielona od reszty ciała.
Potrzeby i pragnienia zmieniają się tak szybko jak kierunek wiatru.
Jeśli dusze ludzkie trafiały na tamten świat i zachowywały własną wolę, jego dusza przybyłaby tutaj, a Alisa nie miała wątpliwości, że Juliette podążyłaby za nim.
Dopóki mnie nienawidzi, jesteśmy bezpieczni. Jeśli znowu połączy nas miłość... to miasto zabije nas za to, że ośmieliliśmy się mieć nadzieję.
Zapomniał o mieście, zapomniał o wojnie gangów, cała jego złość, furia i żądza zemsty obróciły się wniwecz. Był w stanie myśleć tylko o Juliette - umierała, ona umierała, a on nie mógł na to pozwolić. Jakaś jego część przypomniała, że to on powinien ja zabić; ale część, która doszła teraz do głosu, po prostu nie potrafiła znieść myśli o tym - nie teraz, nie tutaj.