cytaty z książki "One Last Stop"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Dopiero z wiekiem uczymy się, jak zmienić perspektywę z ekstremalnie bliskiej na nieco dalszą i przyjrzeć się swojemu życiu w szerszym kontekście.
- Wiem, jak to jest, kiedy bardzo długi czas spędza się celowo w samotności tylko po to, żeby nie ryzykować tego, co mogłoby się wydarzyć w przeciwnym razie.
- Czasami właśnie o to chodzi, żeby się posmucić. Czasami po prostu trzeba coś poczuć, bo to jest ważne.
- Nie czujesz się przez to czasami... Nie wiem. Samotna? Że kochasz kogoś, kto nie jest w stanie tego odwzajemnić?
Natychmiast żałuję, że sie odezwała, ale Annie się śmieje.
- Czasami. Ale... Znasz to uczucie, kiedy budzisz się rano i masz o kim pomyśleć? Że masz gdzie skierować nadzieję? To jest dobre. Nawet kiedy jest źle, to i tak dobrze.
Tak to wygląda w metrze - nawiązujemy z kimś kontakt wzrokowy, między jedną stacją a drugą wyobrażamy sobie całe wspólne życie, a potem wracamy do codziennych zajęć, jakby ta osoba, którą pokochaliśmy w międzyczasie, nigdy nie istniała poza pociągiem. I jakby nigdy nie mogła się znaleźć w innym miejscu.
To jakiś obłęd, że wszyscy zaczynamy z jakąś mglistą wizją tego, co lubimy robić, mamy jakieś hobby, jakieś zainteresowania, a potem nagle wszyscy mają coś, co po prostu robią. Wiesz, o co mi chodzi? Jednego dnia ktoś był osobą, a następnego jest architektką, bankierem, prawniczką albo... nie wiem, seryjnym mordercą, który robi biżuterię z ludzkich zębów. A co, jeśli dla mnie nic takiego nie ma? Jeśli nigdy nie chciałam być niczym innym tylko po prostu August?
Czas, wyjaśnia im później Myla, nie jest doskonały.
Nie biegnie w prostej lini. Nie jest schludny i uporządkowany. Różne rzeczy się w nim przecinają, nakładają, rozwarstwiają. Ludzie się gubią.
Łatwo wiedzieć, kim się jest, kiedy raz się coś postanowiło i nigdy nie zmieniło zdania.
- Słowo daję, jeśli zabije mnie jakiś duch, zacznę wam nawiedzać prysznic - oznajmia Wes - już nigdy nie umyjecie się pod ciepłą wodą.
- I tak nie mamy ciepłej wody - zauważa August.
- Okej, to będę nawiedzać kibel.
- Stary, czemu chcesz nawiedzać łazienkę? - pyta Isaiah.
- Bo tam ludzie są najbardziej bezbronni - wyjaśnia Wes jakby to było coś oczywistego.
August pachnie naleśnikami. Nie może się pozbyć tego zapachu, bez względu na to, ile razy bierze prysznic i ile dwudziestopięciocentówek marnuje w całodobowej pralni. Pracuje w naleśnikarni od tygodnia, a tłuste placki ziemniaczane już stopiły się z nią na poziomie molekularnym.
Właśnie tak staram się na to patrzeć. Może jeszcze nie wiem, co mnie wypełnia, ale mogę się rozejrzeć po przestrzeni, jaką zajmuję w świecie, która tworzy mój kształt, i zainteresować się tym, z czego jest zrobiona. Czy to dobra przestrzeń, czy robi komuś krzywdę, czy uszczęśliwia innych, czy mnie uszczęśliwia. I to na razie wystarczy.
Prawda jest taka, że kiedy od dawna marzy się o pocałunku, rzeczywistość rzadko dorównuje tym wyobrażeniom.
To miasto, w którym pękło jej serce. Nic innego tak nie przywiązuje człowieka do miejsca.
- Wydaje mi się, że wszystko wiem, ale to nieprawda -...
No cóż. To ich dom, nie jej. Ich zdjęcia z dzieciństwa na lodówce, to ich zapachami farby, sadzy i lawendy są przesiąknięte wyliniałe dywany, to oni mają tradycję czwartkowych wizyt w naleśnikarni, a wszystko to ustanowione lata przed tym, jak ona choćby pomyślała o przeprowadzce do Nowego Jorku.
Sprawiałaś wrażenie osoby, która bardzo potrzebuje, żeby choć jedna rzecz poszła po jej myśli.
Nigdy nie sądziłam, że zobaczę w życiu wampira, którego nie miałabym najmniejszej ochoty przelecieć.
Niesamowite, z jaką łatwością August potrafi wyobrazić sobie całe życie osoby, której nawet nie zna, ale nie jest w stanie nawet naszkicować w myślach wizji własnego.
August straciła wszystko; pomyślała wtedy że jeśli stanie się kimś, kto nie ma nic do stracenia, już nigdy nie poczuje się tak jak wtedy.
- Czyli twój pomysł to... włamanie. Chcesz żebyśmy ogarnęli włam. - Wskazuje bezradnie na Nika, który poddał się po trzech czwartych posiłku. - Niko nie ogarnia nawet bułki.
Współlokator klepie się po brzuchu.
- Była bardzo sycąca.
Cóż. August nie płacze. Nie płakała, kiedy opuszczała Belle Chasse, Nowy Orlean czy Memphis. Nie płacze podczas kłótni z mamą ani kiedy za nią tęskni, i nie płacze, kiedy nie tęskni za nią wcale.
- Czasami nawet rzeczy, które mają się wydarzyć, potrzebują odrobiny zachęty.
(...) uciekła, bo nie wierzyła, że zdoła spełnić oczekiwania rodziny, i nigdy nie wróciła, wierząc, że wyświadcza jej przysługę.
August się nie wsłuchuje , ale jedna linijka wpada jej w ucho. I like the sight and the sound and even the stiuk of it, I happen to like New York.
Ta, przez całe życie nie zginęłam i patrz, do czego to mnie doprowadziło.
Ostatnimi czasy w piersi August leżą zwinięte dwa uczucia.
Jest jak ciepły promień słońca w zimne poranki, a August ma ochotę wtulić się w nią tak, jak Knedel zwija się w kłębek w kałużach światła, wędrujących w ciągu dnia po mieszkaniu.